Raport ws. lądowania kpt. Wrony - najwcześniej za trzy miesiące
Raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) z badania awaryjnego lądowania boeinga pilotowanego przez kpt. Tadeusza Wronę zostanie opublikowany najwcześniej za trzy miesiące. W przyszłym tygodniu komisja wyda tzw. oświadczenie tymczasowe.
1 listopada miną dwa lata od lądowania "na brzuchu" samolotu PLL LOT. Nie zadziałał w nim wtedy żaden system wysuwania podwozia: ani podstawowy - hydrauliczny, ani awaryjny - elektryczny.
Kierujący badaniem Piotr Lipiec z PKBWL powiedział PAP, że na razie raportu końcowego nie będzie. "Będzie oświadczenie tymczasowe. W przyszłym tygodniu postaramy się je zaprezentować" - zapowiedział. Zgodnie z prawem oświadczenia tymczasowe publikuje się, jeśli w ciągu 12 miesięcy od wypadku lub od poprzedniego oświadczenia prace komisji się nie zakończą i nie powstanie raport końcowy. Poprzednie oświadczenie komisja wydała przed rokiem.
Jak powiedział Lipiec, dokument, który zostanie wydany w przyszłym tygodniu, będzie krótki. Komisja poinformuje o stanie badania i przypomni zalecenia sformułowane przed rokiem, z których najważniejsze dotyczą list kontrolnych – nie przewidywały one sytuacji, w której znalazła się załoga, ani lądowania bez wysuniętego podwozia. "Cały czas powtarzamy: załoga zrobiła wszystko, co do niej należało" - podkreślił Lipiec.
Dodał, że prace nad ostatecznym raportem z badania zmierzają do końca, a komisja podsumowuje analizy. Nie prowadzi już badań, ani ich nie planuje. "Optymistycznie zakładając, za miesiąc będzie gotowy raport, ale od tego momentu potrzebujemy czasu na tłumaczenie i dwóch miesięcy na wniesienie uwag przez stronę amerykańską" - powiedział Lipiec.
"Spodziewam się, że na koniec stycznia lub w lutym będziemy publikować raport. Chyba, że Amerykanie dadzą nam wcześniej odpowiedź" - dodał.
PKBWL zwróciła się o analizę kluczowych elementów, przewodu hydraulicznego, bezpieczników i silnika elektrycznego układu wypuszczania podwozia, do swojego amerykańskiego odpowiednika - Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu (NTSB). Ta wyznaczyła swojego akredytowanego przedstawiciela wraz z doradcami technicznymi z Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) i firmy Boeing.
1 listopada 2011 r. awaryjne lądowanie kpt. Wrony na Okęciu zakończyło się szczęśliwie - nikt z 220 pasażerów oraz 11 członków załogi nie odniósł obrażeń. Prezydent Bronisław Komorowski jeszcze tego samego dnia podziękował pilotom i załodze, a po kilku dniach - ich odznaczył.
W opublikowanym miesiąc po wypadku raporcie wstępnym oraz w pierwszym oświadczeniu tymczasowym po 12 miesiącach badania PKBWL stwierdziła, że hydrauliczny system wysuwania podwozia nie zadziałał, bo płyn wyciekł przez uszkodzony przewód. Jak ocenili eksperci do uszkodzenia przewodu mogło dojść z powodu zmęczenia materiału, poluzowania na łączeniu czy np. zgięcia.
Za najbardziej prawdopodobną przyczynę niezadziałania instalacji elektrycznej uznano to, że bezpiecznik znajdował się w pozycji wyłączonej. Jego wyłączenie stwierdzono już podczas wstępnej inspekcji samolotu. Po tym, jak samolot podniesiono z płyty lotniska, podłączono zewnętrzne zasilanie oraz wciśnięto bezpiecznik, podwozie się wysunęło.
Po roku badania komisja oceniła, że przypadkowe wyłączenie bezpiecznika jest bardzo trudne, ale możliwe. "Komisja nie wykluczyła zaistnienia takiej sytuacji" - napisano wówczas w oświadczeniu. Komisja zaleciła producentowi, jak i PLL LOT, by wprowadzić zabezpieczenia bezpieczników położonych przy podłodze, czyli tam, gdzie może dojść do ich uszkodzenia lub wybicia.
Wyłączenie bezpiecznika odpowiadającego m.in. za awaryjne wypuszczanie podwozia nie jest sygnalizowane ani rejestrowane. Załoga zgłaszała, że sprawdziła bezpieczniki. (PAP)