W dawnym getcie odsłonięto "Drzewo Łez" upamiętniające matki ratujące dzieci
Na terenie dawnego getta warszawskiego, w którym Żydzi 75 lat temu podjęli bohaterską walkę z Niemcami, odsłonięto "Drzewo Łez". To żywy pomnik - wierzba płacząca, która od czwartku na pl. Grzybowskim upamiętnia żydowskie i polskie matki ratujące dzieci.
Wierzba - jak poinformowała jej pomysłodawczyni Gołda Tencer, dyrektor Teatru Żydowskiego i założycielka Fundacji Shalom - poświęcona jest "Matkom Żydowskim, które przeżyły najstraszniejszy dramat – oddania własnego dziecka na +aryjską stronę+, by miało szansę na przeżycie, jak również Matkom Polskim, które te dzieci ratowały, z narażeniem życia swojego i swoich bliskich".
"Ta wierzba to płacz matek, to korzenie, które naród żydowski zapuścił na polskiej ziemi, to nowe pędy i liście – kolejne pokolenia Żydów i Polaków, którzy żyją na tej ziemi, odwiedzają ją, którzy powinni o tym pamiętać. Irena Sendlerowa żałowała, że nie zdążyła napisać książki o kobietach, których dzieci ratowała. Trzeba o tym mówić, by już nigdy, żadne matki nie musiały takich dramatów przeżywać" - powiedziała Gołda Tencer.
W uroczystości odsłonięcia drzewka, które od czwartku rośnie na skwerze w pobliżu Kościoła Wszystkich Świętych, wzięli udział m.in. przedstawiciele gminy żydowskiej w Warszawie, w tym rabin Michael Schudrich, polscy Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata, lokalne władze, duchowni oraz licznie przybyli mieszkańcy stolicy. Obecny był także Zygmunt Rolat, przedsiębiorca i filantrop z USA, który od wielu lat działa na rzecz dialogu polsko-żydowskiego.
"Dużo dzieci żydowskich wychowało się i przetrwało w polskich domach... Może nie tak dużo, ale część dzieci przeżyła - z czego jestem bardzo dumna" - powiedziała prezes Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata Anna Stupnicka-Bando, która zimą 1941 roku wyprowadziła z getta w Warszawie 11-letnią żydowską dziewczynkę Lilianę Alter; następnie wspólnie z matką Janiną Stupnicką opiekowała się nią do końca okupacji.
"To drzewko będzie odżywało co roku, będzie pokrywało się zielonymi liśćmi i będzie odżywało tak, jak odżył naród żydowski, który powstał z popiołów jak Feniks" - dodała.
Fundacja Shalom i Teatr Żydowski zapowiedziały też, że jeszcze w czwartek - w związku z 75-leciem wybuchu powstania w getcie warszawskim - odbędzie się premiera spektaklu "Jest taka ulica w Warszawie, zwie się ulicą Miłą. Kto płacze?" na podstawie "Pieśni o zamordowanym żydowskim narodzie" Icchaka Kacenelsona. To opowieść o Holokauście słowami człowieka, któremu czas okupacji zabrał wszystko. "Skazany na śmierć, świadek męczeństwa swoich bliskich i swego narodu, stworzył poemat bardzo osobisty - jest to głos wszystkich pomordowanych, tych z warszawskiego getta, z Sobiboru, Treblinki, Oświęcimia, Bełżca oraz innych miejsc zagłady. Powstała wstrząsająca pieśń – dokument, pieśń – testament, pieśń – pożegnanie narodu" - podał Teatr Żydowski.
Uroczystości związane z 75-leciem żydowskiego zrywu zakończy wieczorem koncert "Łączy nas pamięć", który odbędzie się przed Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Wystąpi tam Chór Filharmonii Narodowej oraz Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach.
Powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 r. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie, aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia. W nierównej, trwającej prawie miesiąc, walce słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej oraz Żydowskiego Związku Wojskowego stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa i formacji pomocniczych.
W tym czasie Niemcy zrównali getto z ziemią, metodycznie paląc dom po domu. 8 maja w schronie przy ul. Miłej 18 samobójstwo popełnił przywódca powstania Mordechaj Anielewicz wraz z grupą kilkudziesięciu żołnierzy. Nielicznym powstańcom udało się kanałami wydostać z płonącego getta. (PAP)