UE rozszerzyła sankcje za użycie broni chemicznej w Syrii
UE w poniedziałek objęła kolejne cztery osoby sankcjami w związku z ich rolą w opracowywaniu i stosowaniu broni chemicznej przeciw ludności cywilnej w Syrii. Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini podkreśliła, że sytuacja w tym kraju się pogarsza.
Sytuacja w Syrii była omawiana w poniedziałek przez unijnych ministrów spraw zagranicznych. Na ich posiedzenie do Brukseli przyleciał specjalny wysłannik ONZ Staffan de Mistura.
"Widzimy, że sytuacja na miejscu się pogarsza. W pełni wspieramy wstrzymanie ognia i apelujemy do uczestników rozmów w Astanie o zagwarantowanie tego, co uzgodnili" - powiedziała Mogherini w Brukseli.
W ubiegłym tygodniu ministrowie spraw zagranicznych Rosji, Turcji i Iranu spotkali się w stolicy Kazachstanu, by rozmawiać o gwarantowaniu respektowania stref deeskalacji w Syrii. Zawarte wcześniej w Astanie porozumienie w sprawie tych stref weszło w życie na początku maja ubiegłego roku.
Społeczność międzynarodowa z coraz większym zaniepokojeniem patrzy na trwającą od kilku tygodni zmasowaną ofensywę na Wschodnią Gutę w pobliżu Damaszku. Zamieszkana przez 400 tys. ludzi Wschodnia Guta od 2013 roku jest oblegana przez siły rządowe. W 2017 roku została włączona do wyznaczonych stref deeskalacji, jednak nie zapewniło to bezpieczeństwa cywilom.
W opublikowanym na początku marca raporcie ONZ wskazuje, że syryjskie siły rządowe stały za atakami chemicznymi we Wschodniej Gucie, gdzie trzykrotnie w lipcu 2017 roku podczas ataków stosowano chlor. Do ataku chemicznego doszło też w listopadzie ub.r. w mieście Harasta w zachodniej części Wschodniej Guty.
Rada UE poinformowała, że nowe sankcje wobec reżimu syryjskiego dotyczą wysokiego rangą wojskowego i trzech naukowców z Ośrodka Badań Naukowych, który jest rządową agencją odpowiedzialną za opracowywanie i wytwarzanie broni niekonwencjonalnej, w tym chemicznej, oraz pocisków do jej przenoszenia. Ośrodek ten jest objęty unijnymi sankcjami od 1 grudnia 2011 r.
Za udział w opracowywaniu i stosowaniu broni chemicznej UE nałożyła sankcje na syryjskich urzędników wysokiego szczebla i naukowców jeszcze w lipcu 2017. Była to reakcja na atak chemiczny z użyciem sarinu w kwietniu ubiegłego roku w miejscowości Chan Szajchun na północnym zachodzie kraju. Zginęło w nim ponad 90 osób, w tym 28 dzieci i 23 kobiety.
W związku z poniedziałkową decyzją liczba osób objętych zakazem wjazdu i zamrożeniem aktywów w związku z brutalnymi represjami wobec ludności cywilnej w Syrii wzrosła do 261. Sankcje dotyczą osób, które odpowiadają za represje, osiągają korzyści dzięki reżimowi lub go wspierają albo są z takimi osobami powiązane. Zamrożenie aktywów dotyczy także 67 podmiotów.
Ogólne sankcje wobec Syrii to embargo na ropę naftową, ograniczenie określonych inwestycji, zamrożenie aktywów syryjskiego banku centralnego w UE, ograniczenia w eksporcie sprzętu i technologii, które mogłyby zostać wykorzystane do represji, oraz sprzętu i technologii, które pozwalają monitorować lub przechwytywać połączenia internetowe i telefoniczne. Sankcje ostatnio przedłużono 29 maja 2017 r. Mają obowiązywać do 1 czerwca 2018 r.
UE podkreśla, że niezmiennie zależy jej na znalezieniu trwałego politycznego rozwiązania konfliktu syryjskiego zgodnie w ramach ustalonych przez ONZ. Jak stwierdzono w unijnej strategii na rzecz Syrii z kwietnia 2017 r., UE jest przekonana, że konfliktu syryjskiego nie da się rozwiązać militarnie, i zdecydowanie popiera prace specjalnego wysłannika ONZ i wewnątrzsyryjskie rozmowy w Genewie.
24 i 25 kwietnia w Brukseli odbędzie się konferencja z udziałem ONZ w sprawie pomocy humanitarnej dla Syrii i odbudowy tego kraju. Mogherini mówiła w poniedziałek w Brukseli, że na konferencji należy zaapelować o pełne wdrożenie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Na początku marca RB ONZ jednomyślnie przyjęła rezolucję wzywającą do ustanowienia natychmiastowego, 30-dniowego rozejmu w Syrii, m.in. w celu umożliwienia ewakuacji rannych ze Wschodniej Guty oraz udzielenia pomocy poszkodowanym. Walki rozpoczęły się tam jednak ponownie już po kilku godzinach.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)