Orban: wspólnota losu każe Węgrom stanąć przy boku Polski ws. art. 7
Procedura wszczęta przez Komisję Europejską wobec Polski nie ma podstaw i samo postępowanie jest nieprawidłowe; wspólnota losu Europy Środkowej nakazuje Węgrom stanąć przy boku Polski - ocenił premier Węgier Viktor Orban. Dodał, że nie można łączyć kwestii budżetu UE z kwestią praworządności.
Szef węgierskiego rządu został zapytany w środę w wywiadzie dla TVP Info, jak Budapeszt zachowa się w razie głosowania Rady Europejskiej w sprawie nałożenia sankcji na Polskę w ramach art. 7 unijnego traktatu. "Węgry stoją za Polską. Obecna procedura wobec Polski nie ma faktycznych podstaw i samo postępowanie nie jest prawidłowe" - odpowiedział Orban. Jak dodał, Polskę spotyka ze strony KE niesprawiedliwość, a "wspólnota losu Europy Środkowej" nakazuje Węgrom "stanąć przy boku Polski".
Odnosząc się do negocjacji nad wieloletnimi ramami finansowymi UE, szef węgierskiego rządu podkreślił, że "kraje Europy Środkowej nie są żebrakami". "Te pieniądze, które na cele rozwojowe przychodzą na Węgry i do Polski w znacznej części wracają do Europy Zachodniej. Tak więc wszyscy dzisiaj korzystają na polityce spójności. Jest to nie tylko nasz interes, jest to tak samo interes Francji i Niemiec, oni zarabiają także na nas" - przekonywał.
Według Orbana "należy przestrzegać umów, nie można w żaden sposób łączyć kwestii budżetu (UE) z kwestią praworządności". "Są to dwa zupełnie różne postępowania (...), nie ma pomiędzy nimi związku; oprócz tego do przyjęcia budżetu wymagana jest jednogłośność" - dodał.
"Przechodziłem już takie negocjacje w latach 2012-2013, kiedy negocjowaliśmy obecny, siedmioletni budżet również polskimi kolegami. Wiem dokładnie, w jaki sposób należy przedstawiać nasze interesy, tak samo, jak robiliśmy to w przeszłości. I w końcu oba kraje - Polska i Węgry - na tym skorzystały. Myślę, że w tej chwili też będziemy mogli to zrobić" - powiedział węgierski premier.
Orban wskazywał, że także siedem lat temu kraje Grupy Wyszehradzkiej współdziałały w negocjacjach budżetu UE. "Stworzyliśmy pewien mechanizm, który zadziałał i nie widzę przeszkód, aby to samo mogło stać się w najbliższych negocjacjach" - dodał.
Szef węgierskiego rządu był pytany, czy warto toczyć aż tak ostry spór z KE. "Po pierwsze musimy pozostać przy swoich stanowiskach, jeśli chodzi o imigrację. Nie zapominajmy, że odgrywa to znaczną rolę. Znaczna część krajów zachodnioeuropejskich zdecydowała, że staną się krajami imigracyjnymi. Pozbyły się swoich korzeni i chcą stworzyć multi-kulturowe społeczeństwa. My tego nie chcemy, ale jeśli nie będziemy bronić naszych interesów, to zmuszą nas do przyjęcia swojej polityki imigracyjnej" - podkreślił Orban.
Jego zdaniem kraje zachodnioeuropejskie "przyślą nam tych, których sami nie potrzebują". "Mało tego: będą sprowadzać nowe, coraz to nowsze transporty z Azji, Bliskiego Wschodu i Afryki. Musimy temu zapobiec" - dodał szef węgierskiego rządu.
"Na podstawach narodowych i chrześcijańskich można nie tylko się rozwijać, ale budować kraje osiągające sukcesy. Polska i Węgry osiągają sukcesy dlatego, że budują na korzeniach chrześcijańskich i narodowych. Jesteśmy w końcu krajami osiągającymi największe sukcesy w Europie" - powiedział premier Węgier. Jak zauważył, "są kraje w Zachodniej Europie, które uważają, że ludność Zachodu przeszła na nowy etap rozwoju i że Europa powinna w tej chwili przejść lub też przeszła do epoki post-chrześcijańskiej i post-narodowej".
"Z drugiej strony jesteśmy tutaj my, Węgrzy i sądzę, że Polacy też, którzy nie chcemy żyć w świecie post-chrześcijańskim i post-narodowym. Nas Węgrów, Polaków, i inne narody Europy Środkowo-Europejskiej utrzymała kultura chrześcijańska i jeśli z niej zrezygnujemy, to wspólnota węgierska zniknie. Dlatego trzymamy się kultury chrześcijańskiej i naszej tożsamości" - powiedział Orban.
Jak dodał, część Zachodu nie podziela tej opinii. "Podobnie jeżeli chodzi o kwestie migracji. My widzimy w tym zagrożenia, a Zachód częściowo widzi w tym szansę. (...) Nie chcemy nikogo zmuszać do przyjęcia naszego światopoglądu, ale nie chcemy też by nas zmuszano do przyjęcia polityki innych państw" - powiedział.
Orban przekonywał, że mimo sporu z KE kapitał zagraniczny napływa do Polski i do Węgier. "Kapitał międzynarodowy ma zaufanie do Polski i do Węgier. Prowadzi tutaj duże inwestycje, nie mamy powodu, żeby się bać" - powiedział.
Szef węgierskiego rządu mówił też o współpracy regionalnej. "W ostatnich latach okazało się, że Europa Środkowa jest znacznym aktorem sceny europejskiej. Europejczycy z Europy Środkowej razem występują i potrafią osiągać cele. Największym, najważniejszym aktorem Grupy Wyszehradzkiej, Europy Środkowej jest oczywiście Polska" - powiedział Orban.
Jak mówił, "Zachód musi przyzwyczai się do faktu, że kraje środkowoeuropejskie wzmocniły się, zarówno każde z osobna jak i razem jako cała Grupa Wyszehradzka".
"Wzrosły nasze wpływy na politykę europejską i oczekujemy, że przynajmniej będziemy mieli taki wpływ, w jakim stopniu przyczyniamy się do rozwoju Europy" - podkreślił Orban. Jak mówił, Grupa Wyszehradzka pełni rolę stabilizacyjną w Europie, gdyby jej nie było wówczas cała europejska gospodarka "stałaby znacznie gorzej".
"Centrum UE przesuwa się na wschód, w kierunku Grupy Wyszehradzkiej. Stąd należy czerpać pewność siebie i zaufanie. Nie pukamy do drzwi, nie żebrzemy, nie prosimy o pieniądze, reprezentujemy siłę gospodarczą. Europa jest dla nas ważna, ale chcemy Europy będącej związkiem wolnych, mocnych państw narodowych, nie chcemy podporządkować się Brukseli" - powiedział.
Orban zaznaczył, że "Polska jest poważnym krajem, premier Mateusz Morawiecki ma autorytet, a za odnoszącą sukcesy polską gospodarką stoi zawsze osoba, więc sukcesy polskiej gospodarki są też sukcesami polskiego premiera".
Jak wskazał, we współpracy polsko-węgierskiej istnieją niewykorzystane potencjały. "Musimy zbudować wielkie plany na przyszłość" - mówił Orban pytany, jak Węgry oceniają Inicjatywę Trójmorza, czyli współpracy w ramach projektów infrastrukturalnym państw leżących wokół Bałtyku, Adriatyku i Morza Czarnego.
"Bez idei nie można kształtować przyszłości. Trójmorze to jest wspaniała inicjatywa i widzę w niej dużo możliwości. Oczywiście ona sama z siebie się nie zrealizuje, trzeba prowadzić projekty, inwestować, potrzebna jest współpraca, pieniądze, zdecydowanie i codzienna praca" - mówił szef węgierskiego rządu.
"Europa Środkowa jest obszarem położonym pomiędzy światem niemieckim a światem rosyjskim, ten obszar ten należy zagospodarować, jeśli nie zorganizujemy tego my, to zrobi to ktoś inny" - zaznaczył.
Zaznaczył, że trzeba postawić na gospodarkę. Wyraził zadowolenie, że premier Mateusz Morawiecki ma "gospodarczą przeszłość". "Uważam, że jest w stanie nadać tej współpracy potrzebny zamach. Między innymi dlatego bierzemy udział w Inicjatywie Trójmorza, ponieważ nie tylko Bałtyk, ale też morze Czarne i Adriatyk są dla nas ważne" - podkreślił węgierski premier.
Orban był też pytany o to, czy Węgry popierają ideę dalszego rozszerzania UE. "W tej kwestii Polska i Węgry mają takie samo zdanie natomiast Europa Zachodnia ma tu opinię negatywną. (...) Nie może być czarnej dziury na Bałkanach, należy wiec zintegrować (Z UE) państwa bałkańskie. Czarnogórę można by już jutro przyjąć, również z Macedonia moglibyśmy być znacznie dalej w negocjacjach, bardzo znaczne postępy uczyniła Serbia, można by otworzyć dalsze rozdziały, aby przyspieszyć integracje" - powiedział premier Węgier.(PAP)