Żołnierze włoskiej marynarki chcą zaopiekować się ocalonymi dziećmi uchodźców
Żołnierze włoskiej marynarki wojennej, którzy uratowali uchodźców po piątkowej katastrofie statku w Cieśninie Sycylijskiej, chcą zaopiekować się ocalałymi z niej dziećmi. Czworo z nich ma od roku do 3 lat.
Po akcji ratunkowej dzieci wraz z uratowanymi dorosłymi imigrantami z Afryki i Syrii dotarły w niedzielę na Sycylię na pokładzie statku patrolowego włoskiej marynarki wojennej.
W katastrofie statku, który przewrócił się na południe od Lampedusy, na wodach terytorialnych Malty, zginęło 38 imigrantów. Ocalono ponad 200 osób, wśród nich dzieci. Niektóre z nich straciły rodziców. Nieznana liczba uchodźców zaginęła; nie wiadomo, ile osób było na statku.
Załoga patrolowca "Libra", na którego pokładzie rozbitkowie zostali przewiezieni do sycylijskiego Porto Empedocle, opowiedziała włoskim mediom, że zdążyła bardzo zżyć się z dziećmi. Niektórzy z żołnierzy zadeklarowali gotowość złożenia formalnych wniosków o przyznanie im opieki nad dziećmi imigrantów, którzy zginęli w katastrofie statku.
"Uratowaliśmy im życie, to normalne, że żywią wobec nas uczucia serdeczności. Kiedy zabraliśmy dzieci na pokład +Libry+, staraliśmy się ze wszelkich sił je pocieszyć, pomagać im we wszystkim, próbowaliśmy nawet z nimi żartować, ale przede wszystkim chcieliśmy je pocieszyć" - powiedzieli żołnierze.
"Z ludzkiego punktu widzenia nawet dla nas nie było to łatwe" - przyznali.
W rejonie Lampedusy wyłowiono w niedzielę kolejne ciała ofiar katastrofy statku z uchodźcami z 3 października. Jej oficjalny bilans wzrósł do 362.(PAP)