CBOS: wzrasta akceptacja wulgarnego języka
W ostatnich latach nasiliło się używanie wulgaryzmów i wzrosła akceptacja takiego słownictwa. Przeklinać zdarza się prawie ośmiu na dziesięciu dorosłych - wynika z sondażu CBOS. Przekleństwa najczęściej słyszymy na ulicy, w autobusie, pociągu, w pracy i szkole.
Badanie CBOS pokazuje, że przekleństwa najczęściej możemy usłyszeć w przestrzeni publicznej. Na ulicy często styka się z nimi niemal dwie trzecie badanych (63 proc.), a czasami - co czwarty (23 proc.). Znacznej grupie (59 proc.) przynajmniej od czasu do czasu zdarza się słyszeć wulgarne wypowiedzi w środkach transportu, np. w autobusie, pociągu.
Niewiele mniej osób (56 proc.) styka się z nimi w miejscach rozrywki i spędzania wolnego czasu. Wulgarnym językiem przeniknięty w znacznym stopniu jest również internet. Ponad połowa użytkowników (53 proc.) natrafia tam na wulgaryzmy przynajmniej czasami, w tym niemal jedna trzecia (30 proc.) - często.
Przekleństwa są obecne w pracy i szkole. Ponad połowa zatrudnionych (55 proc.) przynajmniej od czasu do czasu słyszy je w miejscu pracy, a wśród nich jedna trzecia (33 proc.) mówi o ich częstym występowaniu. Połowa respondentów mających kontakt ze szkołą lub wyższą uczelnią (50 proc.) deklaruje obecność wulgaryzmów w miejscu edukacji, w tym trzech na dziesięciu (30 proc.) wskazuje, że używa się tam ich często.
Mniej przeniknięta wulgarnym językiem jest sfera prywatna. Ponad jedna trzecia badanych (35 proc.) styka się z nim na spotkaniach towarzyskich - jednak większość z tej grupy (26 proc.) tylko od czasu do czasu. Jeszcze rzadziej przekleństwa pojawiają się w relacjach z najbliższymi osobami, w domu. Przynajmniej czasami słyszy je tam około jednej czwartej ankietowanych (24 proc.), ale tylko nieliczni (7 proc.) - często.
CBOS wskazuje jednocześnie, że przestrzeń prywatna jest "chroniona i idealizowana, a więc i deklaracje dotyczące występowania przekleństw w domu czy na spotkaniach z rodziną i przyjaciółmi mogą w jakimś stopniu rozmijać się z rzeczywistością".
Blisko jedna trzecia badanych (32 proc.) deklaruje, że wulgarne słownictwo pojawia się - przynajmniej czasami - w wypowiedziach polityków. Stosunkowo rzadko, w opinii ankietowanych, występuje ono w mediach. Co najmniej od czasu do czasu dostrzega je w programach telewizyjnych ponad jedna piąta (22 proc.), w prasie - jedna dziesiąta (10 proc.), a w audycjach radiowych - co jedenasty respondent (9 proc.).
Wulgaryzmów używa niemal ośmiu na dziesięciu dorosłych (79 proc.), przy czym dwie trzecie (65 proc.) robi to wyłącznie pod wpływem emocji, natomiast jedna siódma (14 proc.) włącza je do swoich wypowiedzi również po to, by coś mocniej i dosadniej wyrazić. Co piąty badany (21 proc.) w ogóle nie przeklina.
CBOS zauważa, że obecny odsetek przeklinających jest najwyższy z dotychczas odnotowywanych (w ciągu ostatnich czternastu lat), a grupa osób niesięgających wcale po słowa niecenzuralne zmniejszyła się od poprzedniego pomiaru w 2007 roku o 6 punktów procentowych.
Według CBOS Polacy niemal powszechnie mają poczucie, że używanie wulgaryzmów jest wbrew obowiązującym normom. Ponad dziewięciu na dziesięciu badanych (91 proc.) deklaruje, że razi ich, gdy inni używają słów niecenzuralnych, przy czym połowę tej grupy (46 proc.) razi to zawsze, a połowę (45 proc.) - w zależności od sytuacji, w której te słowa padają. Co jedenasty respondent (9 proc.) twierdzi, że jest przyzwyczajony do przekleństw i nie rażą go one.
Sondaż pokazuje, że częściej przeklinają mężczyźni niż kobiety, częściej także młodsi niż starsi respondenci. Młodsi (do 34. roku życia) wyróżniają się także używaniem wulgaryzmów w innych sytuacjach niż w afekcie, np. gdy chcą coś lepiej wyrazić. Przeklinanie rzadziej zdarza się osobom mającym podstawowe wykształcenie, a także najbardziej zaangażowanym w praktyki religijne. Z deklaracji wynika ponadto, że wulgarnych słów rzadziej używają respondenci mający prawicowe poglądy polityczne niż badani o poglądach lewicowych i centrowych.
Badanie "Aktualne problemy i wydarzenia" przeprowadzono w dniach 1-12 sierpnia 2013 r., na liczącej 904 osoby reprezentatywnej próbie losowej dorosłych mieszkańców Polski. (PAP)