Prezes PKP SA zaapelował, by nie było strajku generalnego na kolei
Prezes PKP SA Jakub Karnowski poprosił w czwartek kolejarskich związkowców, by nie podejmowali decyzji o strajku generalnym. Powiedział, że do 28 lutego przedłużone zostają stare zasady naliczania ulg przejazdowych dla kolejarzy.
"Zdecydowaliśmy się przystać na postulat związkowców, który był wczoraj zgłoszony - mianowicie przedłużamy na kolejny miesiąc stare zasady finansowania ulg kolejowych, czyli do 28 lutego włącznie, w nadziei na to, że strona związkowa się opamięta" - powiedział na konferencji prasowej Karnowski, szef Grupy PKP. Dodał, że kolejarze nadal będą mieli 99-proc. ulgę na przejazdy, ale nie będzie ona dotyczyć pierwszej klasy. To jedyne, co zmieniamy - podkreślał prezes PKP SA.
"Przedłużając o miesiąc stare zasady, jednocześnie apelujemy do związkowców, aby nie doprowadzili do strajku generalnego w obronie swoich przywilejów. Uważamy, że nasze ustępstwa są maksymalne i duże, ale prosimy, by nie doszło do strajku generalnego, bo to uderzy w naszych pasażerów" - powiedział. Jak dodał, przywileje w obronie których walczą związki, zostały wprowadzone w 1989 r. przez "upadający PRL".
Szef Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek w reakcji na wystąpienie prezesa Karnowskiego stwierdził, że wydłużenie okresu działań świadczeń na luty daje przestrzeń negocjacyjną. Jego zdaniem porozumienie jest jak najbardziej możliwe. "Problem polega na tym, że mało rozmawialiśmy merytorycznie i jakimś dziwnym sposobem jest wiele przeszkód pozamerytorycznych, które cały czas krążą. To powoduje, że do porozumienia jeszcze nie doszło" - dodał.
"Jeżeli zasady ulg przejazdowych zostaną przedłużone do 28 lutego - na pewno w tym czasie strajku nie będzie. Mamy cały miesiąc na prowadzenie negocjacji i mam nadzieję, że w ciągu tego okresu uda nam się podpisać stosowne porozumienie" - dodał wiceprzewodniczący Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP Dariusz Browarek.
Miętek dodał, że związkowcy wystosowali pismo do wicepremiera Janusza Piechocińskiego i ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza, aby zaangażowali się osobiście w rozwiązanie sporu, bo - jego zdaniem - taka "rządowa interwencja" byłaby skuteczna.
Karnowski mówił też w czwartek, że PKP poszły na duże ustępstwa, spełniając - w jego ocenie - 100 proc. postulatów strony związkowej. Przypomniał, że ostatnia propozycja dotyczy skierowania części oszczędności z ograniczenia ulg do Funduszu Świadczeń Socjalnych, tak by pieniądze te mogły zostać przeznaczone na wypłatę pomocy dla najbardziej potrzebujących kolejarzy i ich rodzin. To umożliwiłoby stronie społecznej sensowne i najbardziej sprawiedliwe wydanie tych pieniędzy na wsparcie kolejarzy, którzy zarabiają najmniej, ich rodzin i emerytów - podkreślił prezes PKP. Jak dodał, na razie PKP SA ma dać na Fundusz 5 mln zł, ale jest otwarta na dalsze rozmowy w tej sprawie.
Karnowski zwracał uwagę, że w ten sposób związkowcy wzięliby na siebie część odpowiedzialności za wypłacanie tej pomocy, bo ich przedstawiciele zasiadają we władzach Funduszu, ale - jak podkreślił - w czasie negocjacji związki nie były zainteresowane takim rozwiązaniem.
Szef PKP SA odniósł się też do czwartkowej informacji o dymisji prezesa Związku Pracodawców Kolejowych Krzysztofa Mamińskiego, który nie reprezentuje już pracodawców w sporze ze związkowcami. "Niestety wskutek chamskich zachowań niektórych przedstawicieli strony społecznej, dzisiaj zrezygnował z tej funkcji" - powiedział Karnowski. Jak dodał, Mamiński zrezygnował też z pracy w PKP SA. Nie wykluczył, że w kolejnych negocjacjach będzie uczestniczył on sam.
Miętek przyznał, że w środę rzeczywiście doszło do dość ostrej wymiany zdań. "O to, czy powodem dymisji pana Mamińskiego jest wczorajsza wymiana zdań i negocjacje, należy pytać jego samego. Ale nie sądzę, żeby tak było" - mówił.
"Negocjacje to nie jest spotkanie towarzyskie przy kawie, to są ciężkie, trudne rozmowy, tematyka jest ciężka. Mówienie, że któraś ze stron zachowywała się po chamsku, nie przystoi prezesowi PKP S.A. Żadne obelgi podczas negocjacji nie padały. Są to informacje kłamliwe i oczerniające stronę związkową" - dodał Dariusz Browarek. (PAP)