Do 21 wzrosła liczba ekologów, którym przedłużono areszt
Sąd w Murmańsku przedłużył w czwartek o dwa miesiące areszt 21 z 30 osób zatrzymanych w ubiegłym tygodniu na Morzu Barentsa przez rosyjską straż graniczną w trakcie protestu Greenpeace na statku "Arctic Sunrise" przeciwko wydobyciu ropy naftowej w Arktyce.
Wśród tych, którym areszt wydłużono, jest Polak Tomasz Dziemiańczuk, są też obywatele Wielkiej Brytanii, USA, Francji, Turcji, Szwajcarii, Danii, Włoch, Kanady i Nowej Zelandii oraz Rosjanie.
Pierwszą osobą, w sprawie której zapadła decyzja o przedłużeniu aresztu, był Rosjanin Denis Siniakow, oskarżony podobnie jak jego towarzysze o piractwo. Jak poinformowano, pozostanie on w areszcie do 24 listopada, na czas trwania śledztwa. Sąd argumentował, że Siniakow, który jest fotografem, często wyjeżdża za granicę i może opuścić Rosję. Rosyjski portal Lenta.ru pisze, że Siniakow nie jest ekologiem, lecz wolnym strzelcem, który fotografował akcję Greenpeace'u dla redakcji. Aresztowanie Siniakowa potępiły OBWE i organizacja Dziennikarze bez Granic (RsF), nazywając uwięzienie go "pogwałceniem wolności informacji, które jest nie do przyjęcia".
Taka sama decyzja o aresztowaniu zapadła w sprawie rzecznika Greenpeace'u, również Rosjanina Romana Dołgowa.
Ogółem do czwartkowego wieczora sąd zdecydował o przedłużeniu aresztu o dwa miesiące 21 osobom, w tym kapitanowi statku Amerykaninowi Peterowi Willcoxowi.
Ekologów przewieziono do sądu w kajdankach. Na sali rozpraw obecni byli dyplomaci państw, z których pochodzą zatrzymani.
We wtorek Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej ogłosił, że ekolodzy, którzy w zeszłym tygodniu przeprowadzili protest na platformie wiertniczej Prirazłomnaja należącej do koncernu Gazprom, będą sądzeni niezależnie od obywatelstwa i że wszczęto przeciwko nim śledztwo pod zarzutem piractwa; za piractwo grozi w Rosji nawet 15 lat więzienia.
Aktywiści Greenpeace'u odrzucają zarzut "piractwa", podkreślając, że ich protest 18 września na platformie rosyjskiego gazowego giganta Gazprom był akcją pokojową.
Komentując w środę sprawę Greenpeace'u, prezydent Rosji Władimir Putin powiedział, że aktywiści nie są oczywiście piratami, lecz że naruszyli prawo międzynarodowe.
Władze organizacji ekologów są zdania, że prawo naruszyła rosyjska straż graniczna, dokonując abordażu.
"Władze rosyjskie próbują zastraszyć ludzi, którzy sprzeciwiają się wierceniom w Arktyce, lecz to zastraszanie nie odniesie skutku" - powiedział dyrektor wykonawczy Greenpeace'u Kumi Naidoo.
Źródła w Komitecie Śledczym FR utrzymują, że aresztowani ekolodzy mogą zostać zwolnieni wcześniej, gdy zostanie zmieniona kwalifikacja ich czynu, czego nie wykluczono.(PAP)