Poseł PSL oskarżony o sfałszowanie podpisu żony na wniosku o dopłatę unijną
Prokuratura oskarżyła posła PSL Mirosława Maliszewskiego o podrobienie podpisu żony na wniosku o tzw. dopłatę bezpośrednią. Na tej podstawie Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wypłaciła jej ponad 9,5 tys. zł. Grozi mu za to od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Jak poinformowała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Małgorzata Chrabąszcz, akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu w Grójcu (Mazowieckie).
Z ustaleń prokuratury wynika, że w maju 2010 r. Mirosław Maliszewski, który zgodził się, by podać jego pełne dane, złożył na swoje nazwisko wniosek do grójeckiego biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o przyznanie dopłaty bezpośredniej do działek rolnych. Później okazało się jednak, że wsparcie to należy się nie jemu, ale żonie.
Według śledczych w czerwcu, już miesiąc po terminie, Maliszewski wycofał swój poprzedni wniosek i złożył kolejny, na którym sfałszował podpis żony. Dzięki temu uzyskała ona dopłatę w wysokości ponad 9,5 tys. zł.
Wniosek ten został zarejestrowany - jako złożony w maju - przez pracownika biura ARiMR Daniela B., który został oskarżony przez prokuraturę o poświadczenie nieprawdy na dokumencie. Przestępstwo to zagrożone jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.
Obaj nie przyznają się do zarzutów oraz odmówili składania wyjaśnień w tej sprawie.
W ub. roku Maliszewski zrzekł się immunitetu poselskiego po tym, jak prokuratura, chcąc posłowi przedstawić zarzuty, wystąpiła do marszałek Sejmu o uchylenie immunitetu.
Poseł powiedział w czwartek PAP, że zależy mu na szybkim wyjaśnieniu sprawy przez sąd i oczyszczeniu z zarzutów. Zapewnił, że wszelkie wyjaśnienia złoży w toku postępowania sądowego. "Mogę tylko powiedzieć, że nie przywłaszczyłem żadnych pieniędzy. Te pieniądze należały się naszemu gospodarstwu, które prowadzimy wspólnie z żoną" - dodał parlamentarzysta PSL. (PAP)