Szymański o propozycji spotkania KE-V4: jest wiele spraw, które wymagają rozmowy
Jest wiele trudnych spraw, które wymagają politycznej wyobraźni i szczerej rozmowy; Polska jest zawsze gotowa do takiego dialogu - powiedział w czwartek PAP wiceszef MSZ ds. europejskich Konrad Szymański odnosząc się do propozycji spotkania w formacie KE-V4.
O zorganizowanie spotkania pomiędzy Komisją Europejską a krajami Grupy Wyszehradzkiej zwrócił się do premiera Słowacji Roberta Fico szef KE Jean-Claude Juncker. Jak mówił, miałoby ono dotyczyć ogólnych tematów dotyczących spraw europejskich.
"Jest wiele trudnych spraw, które wymagają politycznej wyobraźni i szczerej rozmowy. Polska jest zawsze gotowa do takiego dialogu, bo stabilizacja polityczna Europy jest w naszym wspólnym interesie" - skomentował tę inicjatywę dla PAP Szymański.
Pytany o najważniejsze kwestie, które mogłyby zostać poruszone podczas rozmów przedstawicieli Komisji i krajów Wyszehradzkiej Czwórki, wiceminister podkreślił, że w interesie zarówno UE, jak i Europy Środkowej, jest "wyjście z kryzysu politycznego, który jest powodowany m.in. utrzymującym się napięciem wokół polityki migracyjnej". "Potrzebujemy też rozsądnych kompromisów w sprawie polityki obronnej czy przyszłości wspólnego rynku" - dodał.
Wcześniej, na wspólnej konferencji prasowej z Junckerem w Brukseli do propozycji przewodniczącego KE pozytywnie odniósł się słowacki premier. Fico zaznaczył zarazem, że w rozmowie pomiędzy Komisją a V4 na tematy ogólne nie uniknie się także "dyskusji na tematy szczegółowe".
W środę Komisja Europejska poinformowała, że przeszła do kolejnego etapu wszczętej wobec Polski, Czech i Węgier w połowie czerwca procedury ws. uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego w związku "z niewywiązywaniem się przez te kraje ze spoczywających na nich obowiązków związanych z relokacją uchodźców". Komisja wysłała tzw. uzasadnione opinie do władz w Warszawie, Pradze i Budapeszcie, co jest drugim etapem postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego.
Kraje mają teraz miesiąc na odpowiedź, a nie dwa miesiące, jak bywa zazwyczaj. Jak uzasadnia KE, krótszy termin wynika z tego, że decyzje Rady UE w sprawie relokacji zostały przyjęte w odpowiedzi na sytuację nadzwyczajną oraz z tego, że Polska, Czechy i Węgry były wielokrotnie wzywane do skorygowania sytuacji. Jeśli odpowiedzi nie nadejdą lub nie będą satysfakcjonujące, KE może przejść do kolejnego etapu procedury i skierować sprawy do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.
Komisja przypomniała w środowym oświadczeniu, że od rozpoczęcia programu relokacji Węgry nie podjęły żadnych działań, a Polska od grudnia 2015 roku nie dokonała żadnej relokacji ani nie zadeklarowała miejsc. Z kolei Czechy nie przeprowadziły żadnej relokacji od sierpnia 2016 r., a od ponad roku nie złożyły nowych deklaracji.
W środę KE opublikowała też sprawozdanie dotyczące relokacji i przesiedleń, z którego wynika, że w 2017 roku tempo relokacji wyraźnie wzrosło. Od listopada 2016 roku co miesiąc odbywało się ponad tysiąc transferów, a w czerwcu br. ich liczba osiągnęła rekordowe 3 tysiące. Według stanu na środę łączna liczba relokacji wynosi 24 676 (16 803 z Grecji oraz 7 873 z Włoch).
Tego samego dnia rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE Yves Bot oświadczył, że - jego zdaniem - Trybunał powinien odrzucić skargę Słowacji i Węgier na decyzję o obowiązkowej relokacji uchodźców przebywających w Grecji i we Włoszech.
Ostateczny wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE jest oczekiwany po letniej przerwie, najpóźniej jesienią. Ocena Bota nie jest wiążąca dla sędziów, ale wyroki Trybunału w Luksemburgu są zazwyczaj zbieżne z opiniami rzeczników generalnych.
W ramach programu relokacji Polska i Węgry nie przyjęły ani jednego uchodźcy. Słowacja i Czechy wstrzymały realizację programu, uzasadniając to obawami związanymi z falą islamistycznych zamachów w UE w ostatnich latach.
Dla każdego unijnego kraju przypisano kwotę uchodźców, którzy mają zostać przyjęci. W lipcu i wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Grecji. Termin na zakończenie tych działań wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Słowacja i Węgry zaskarżyły tę decyzję do Trybunału Sprawiedliwości UE, twierdząc, że jest ona niezgodna z prawem. Polskie władze poparły skargę.
Również w środę wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans poinformował, że podpisanie przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o sądach powszechnych uzasadnia uruchomienie procedury o naruszenie unijnych przepisów w momencie jej publikacji. W zaleceniach wydanych w ramach toczącej się wobec Polski od 2016 r. procedury praworządności, Komisja zwróciła się ponadto do polskich władz, by nie podejmowały żadnych działań, które doprowadziłyby do odwołania sędziów Sądu Najwyższego, wskazując, iż grozi to uruchomieniem art. 7 traktatu unijnego, który dopuszcza sankcje. (PAP)