Pawlak: sprawa Amber Gold nie umknęła resortowi gospodarki

2017-03-07, 20:35  Polska Agencja Prasowa

Sprawa Amber Gold nie umknęła resortowi gospodarki, bo doprowadziliśmy do wykreślenia tej spółki z rejestru domów składowych - mówił b. wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak we wtorek przed komisją śledczą.

Pawlak był drugim ze świadków, który we wtorek został przesłuchany przez komisję. Wcześniej zeznania złożył b. dyrektor Departamentu Administrowania Obrotem resortu gospodarki Jarosław Mąka. Przesłuchanie obu świadków dotyczyło przede wszystkim pierwszej połowy 2010 r. Amber Gold została wówczas zarejestrowana w MG jako dom składowy, a następnie - na skutek informacji uzyskanych przez resort gospodarki - z tego rejestru wykreślona.

Ustawa z 2000 r. o domach składowych funkcjonowała od początku 2001 r. do połowy 2011 r. Zgodnie z nią do ministra gospodarki należało prowadzenie rejestru przedsiębiorców przyjmujących na skład towary przemysłowe i prowadzenie nadzoru nad działalnością tego rodzaju domów składowych. Natomiast w przypadku przyjmujących na skład towary rolne, zadanie to należało do ministra rolnictwa.

Amber Gold została wpisana do rejestru domów składowych na początku stycznia 2010 r. - spółka ta była pierwszym domem składowym zarejestrowanym przez MG. Po uzyskaniu przez ten resort informacji, że w przeszłości szef Amber Gold Marcin P. był karany prawomocnie m.in. za przestępstwa przeciw mieniu, 22 czerwca 2010 r. minister gospodarki wykreślił spółkę z rejestru przedsiębiorstw składowych i poinformował o tym m.in. Komisję Nadzoru Finansowego, gdański sąd rejestrowy i Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Śródmieście. W połowie lipca tamtego roku prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie.

Pawlak zeznał, że w 2010 roku jego wiedza o Amber Gold "miała charakter ogólny" i wiedział tylko, że był taki przedsiębiorca, który został wykreślony z rejestru domów składowych. "To był początek działania tej firmy i skala jej działalności była ograniczona" - mówił. Informacje o przestępczym charakterze tej firmy - dodał - pojawiły się dopiero w 2012 roku.

"Nie przypominam sobie, bym podejmował jakiekolwiek indywidualne decyzje w sprawie Amber Gold, zajmowałem się problemami systemowymi" - mówił były wicepremier.

Przesłuchanie zdominowała kwestia wiedzy Pawlaka o działaniach MG w sprawie Amber Gold w 2010 r. w kontekście wcześniejszych zeznań dyr. Mąki. Marek Suski (PiS) pytał świadka m.in. o to, kiedy Mąka poinformował ministra o aferze Amber Gold. "Nie przypominam sobie, aby pan dyrektor Mąka informował mnie szczegółowo o sprawie Amber Gold wcześniej jak w 2012 r., ponieważ wtedy ta sprawa była na tyle głośna, że wszyscy się tą firmą szczegółowo zajmowali" - odpowiedział Pawlak.

"Rozumiem, że byliście zajęci czymś innym tak bardzo, że ta sprawa wam umknęła" - mówił Suski. "Panie pośle, nie umknęła. Ta spółka została wykreślona z rejestru (domów składowych - PAP) i uprzejmie proszę, aby pan nie dokonywał subiektywnych opinii" - ripostował świadek.

Pawlak tłumaczył też, że w połowie 2010 r., podczas posiedzeń kierownictwa MG, nie była wymieniana żadna konkretna nazwa spółki, a tylko informacje o tym, że jakiś przedsiębiorca starał się o uruchomienie domu składowego składującego złoto, srebro i platynę.

Poseł Suski podpierał się notatką, którą wcześniej przedstawił komisji Mąka. "Dysponujemy notatką na posiedzenie kierownictwa MG, mówiącą o sprawie m.in. Amber Gold, z 22 lipca 2010 r." - mówił.

Pawlak, po przeanalizowaniu dokumentu, podkreślił, że nie ma w nim mowy o konkretnej nazwie firmy. "Pragnę panu zwrócić uwagę, że dokonał pan nadużycia, ponieważ w tej notatce nie wymienione jest ani raz słowo Amber Gold. Dokonał pan nadużycia, robiąc wrażenie, jakby tu było w tej notatce wyraźnie to napisane" - stwierdził świadek.

"Pan dyrektor Mąka nie informował mnie o konkretnej firmie, poinformował mnie o zjawisku (...) nie przypominam sobie, żeby wymieniona była nazwa Amber Gold w tamtym czasie" - podkreślał b. wicepremier.

Suski pytał też świadka o to, kiedy o sprawie Amber Gold informował ówczesnego premiera Donalda Tuska. Pawlak wskazał, że podczas jednego z posiedzeń Rady Ministrów, które odbyło się w połowie 2012 r., przedstawił m.in. informację na temat wykreślenia tej firmy z rejestru domów składowych.

Mąka mówił przed komisją m.in., że przekazywał Pawlakowi w 2010 r. informację nt. kontaktu z ABW w związku z tą sprawą. Pawlak z kolei powiedział, że nie przypomina sobie, aby Mąka informował go, że w 2010 r. zawiadomił ABW o sprawie Amber Gold.

Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zapytała Pawlaka, czy został poinformowany o fakcie, iż Mąka "nawiąże kolejny kontakt z ABW w związku z faktem, że co prawda Amber Gold skreślona została z rejestru, ale Katarzyna P. wysyła kolejny wniosek z Niemiec o zarejestrowanie innej firmy w formie domu składowego".

"Dyrektor Mąka nie informował mnie o fakcie, że wpłynął jeszcze jakiś następny wniosek dotyczący domu składowego. Nie było praktyki, aby dyrektor departamentu informował o indywidualnych decyzjach (...) Dyrektorzy departamentów mieli obowiązek współpracować z organami ścigania, jeśli zachodziło podejrzenie popełnienia przestępstwa. Nie byli do tego upoważniani specjalnie" - odpowiedział Pawlak.

"Tu nie było uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa i zawiadomienia, tylko w trybie operacyjnym powiadamianie ABW (...) czy chce pan powiedzieć, że w pana ministerstwie, pana pracownicy bez pana wiedzy mogli podejmować kontakt i zapraszać ABW na przykład do weryfikowania dokumentów, które były w ministerstwie" - zaznaczyła Wassermann.

"Nie mówimy o każdym pracowniku. Mówimy o osobach z kierownictwa ministerstwa, o dyrektorze departamentu" - odpowiedział Pawlak.

Wassermann zaznaczyła, że w związku z tym złoży wniosek o konfrontację między Pawlakiem a Mąką. "Najpierw zostaną spisane protokoły, przeanalizujemy sprawę, jeśli będą rozbieżności, będziemy je konfrontować. Natomiast dotyczy to być może nie tylko tych świadków, więc konfrontacje będą się odbywały w późniejszym okresie" - powiedziała PAP przewodnicząca komisji po zakończeniu posiedzenia.

Wassermann wskazała też, że w harmonogramie prac jego resortu, który przedstawił Radzie Ministrów w połowie 2012 r., nie ma informacji o kontaktach MG z ABW. Przypomniała, że gdy wybuchła afera Amber Gold w 2012 roku, ówczesny szef ABW Krzysztof Bondaryk twierdził, że KNF nie informowała jego służby o problemie, a premier Tusk miał z kolei pretensje do ABW o brak informacji. Tymczasem z zeznań dyrektora Mąki wynika, że Agencja wiedziała o sprawie już na początku 2010 roku - oceniała szefowa komisji.

Pawlak nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego informacja o ABW nie znalazła się w kalendarium, choć zwrócił uwagę, że kalendarium zostało opublikowane w internecie, gdzie nie informuje się o wszystkim. I że zapewne na posiedzeniu Rady Ministrów w 2012 roku, gdy była mowa o Amber Gold, informacja o terminie zawiadomienia Agencji się pojawiła.

Komisja w związku z tym zwróci się też "w trybie pilnym" do KPRM o stenogramy z posiedzeń rządu, które odbyły się między sierpniem a końcem września 2012 r.

Pawlak mówił też przed komisją m.in. o systemie zarządzania jakością, który został wprowadzony w kierowanym przez niego resorcie, oraz o tym, że w ramach tego systemu każdy z departamentów dokonywał oceny stosowanego prawa i przedstawiał ewentualne wnioski.

Jak dodał, jednym z takich wniosków był postulat wyeliminowania ustawy o domach składowych z systemu prawnego, co nastąpiło w 2011 roku. Tym niemniej - jak zaznaczył - nie wymieniano w kontekście uchylania tej ustawy nazwy Amber Gold.

Pawlak był również pytany, czy przed wykreślaniem Amber Gold z rejestru domów składowych w czerwcu 2010 roku, rozmawiał z ówczesnym szefem KNF Stanisławem Kluzą. "Nie przypominam sobie takiej rozmowy, jeśli chodzi o pierwszą połowę 2010 roku" - powiedział świadek. Nie potrafił też sobie przypomnieć, czy w ogóle rozmawiał z Kluzą na temat Amber Gold i czy dziękował mu za to, że szef KNF ostrzegł go przed tą spółką. Nie pamiętał też, czy o Amber Gold rozmawiał z ówczesnym prezesem NBP lub z prezesem UOKiK.

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał z kolei, dlaczego Pawlak w 2012 roku głosował przeciw komisji śledczej w tej kwestii. Świadek odpowiedział, że wierzył, iż prokuratura i sądy poradzą sobie ze sprawą.

Jak zaznaczył b. wicepremier, "szefem Amber Gold powinna była się zająć prokuratura, która miała informacje o tym, że był wielokrotnie skazany z tej samej podstawy prawnej". "W przypadku, kiedy policjant zatrzymuje kierowcę i kierowca nie ma prawa jazdy, albo jest nietrzeźwy, to nie pozwala mu dalej jechać. Natomiast w tym przypadku, wiedza o karalności Marcina P. w prokuraturze gdańskiej, jak sądzę, była" - zaznaczył Pawlak.

"Ministerstwo Gospodarki, jeśli chodzi o tę osobę (Marcina P.), to poprzez działania administracyjne, z kierowania tą spółką ją usunęło. Natomiast ona potem powróciła w innym czasie i trybie, i to jest być może warte wyjaśnienia, jak to się stało, że ponownie została zarejestrowana jako osoba kierująca spółką, pomimo tego, że miała wyroki" - wskazał Pawlak.

"Odpowiem na to pytanie. Nikt nie poinformował sądu rejestrowego. Sąd rejestrowy nie miał żadnej informacji o tym, że Marcin P. jest osobą prawomocnie karaną, mimo tego, że choćby Ministerstwo Gospodarki posiadało wyciąg z Krajowego Rejestru Karnego (KRK)" - odparł Jarosław Krajewski (PiS). Pawlak odpowiedział, że rejestr sądowy także mógł zapytać KRK o taką osobę.

Krzysztof Brejza (PO) pytał zaś, czy zdaniem świadka można było zrobić więcej w jego resorcie, by zapobiec aferze Amber Gold. Pawlak odpowiedział, że, znając przeszłość, zawsze można znaleźć wiele pomysłów, "jak tą przeszłość można udoskonalić". W tamtym czasie jednak, dodał, zrobiono tyle, ile można, a w największym stopniu była to zasługa dyr. Mąki i jego zespołu.

Na środę zaplanowano kolejne posiedzenie komisji. Przesłuchana ma zostać Monika Stec-Nowak, b. dyrektor departamentu polityki konsumenckiej UOKiK. (PAP)

Kraj i świat

Zatrzymano 5 dżihadystów podejrzanych o planowanie ataku

2017-04-14, 13:45

Nowoczesna domaga się odebrania B. Misiewiczowi medalu Za Zasługi dla Obronności Kraju

2017-04-14, 13:43

PK: prokuratorzy wystąpili o wyniki badań podkomisji smoleńskiej

2017-04-14, 13:42

Prezydent podczas powitania wojsk NATO: to historyczny moment

2017-04-13, 19:29

Brudziński: komisja negatywnie oceniła postawę Misiewicza

2017-04-13, 18:00
Bartłomiej Misiewicz zrezygnował z członkostwa w PiS

Bartłomiej Misiewicz zrezygnował z członkostwa w PiS

2017-04-13, 17:13

Umorzono śledztwo z doniesienia Misiewicza na posłów PO

2017-04-13, 12:41

Greenpeace Polska: co roku w kraju marnujemy 9 mln ton żywności

2017-04-13, 09:51

Suski: w czwartek przed komisją ds. B. Misiewicza stawi się też szef MON

2017-04-13, 09:47

Przedłużono areszt b. oficera WP, oskarżonego m.in. w wątku szpiegowskim

2017-04-12, 19:06
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę