Protesty na lotniskach po ogłoszeniu dekretu Trumpa
Podpisanie przez prezydenta USA Donalda Trumpa dekretu zawieszającego przyjmowanie w USA m.in. uchodźców z Syrii i zakazującego wjazdu osobom z siedmiu państw z muzułmańską większością spotkało się z krytyką na świecie i wywołało liczne protesty w samych USA.
Na lotniskach w wielu miastach USA trwały w niedzielę protesty przeciw prezydenckiemu dekretowi. Ok. 3 tys. demonstrantów zgromadziło się w sobotę wieczorem (czasu miejscowego) na terenie międzynarodowego lotniska w Seattle, skandując hasła: "Bez nienawiści, bez strachu, imigranci są tu mile widziani" oraz "Wpuśćcie ich".
Ponad 2 tys. osób, w tym znana aktorka Cynthia Nixon, zebrały też na międzynarodowym lotnisku JFK pod Nowym Jorkiem. Władze portu lotniczego usiłowały zapanować nad sytuacją, wstrzymując ruch pociągów kursujących do lotniskowych terminali, ale decyzja ta została cofnięta przez gubernatora stanu Nowy Jork, Demokratę Andrew Cuomo, który argumentował, że obywatelom należy zagwarantować prawo do protestowania.
Liczące od kilkudziesięciu do ponad 100 uczestników protesty odbywały się też w pobliżu lotnisk w innych miastach, m.in. w Denver, Chicago San Diego czy Portland. W San Francisco kilkuset demonstrantów zablokowało drogę wyjazdową z tamtejszego portu lotniczego, a w Los Angeles ok. 300 osób zorganizowało czuwanie przy świecach i weszło na teren jednego z terminali; jeden z protestujących trzymał zdjęcie trzyletniego syryjskiego chłopca, który zatonął podczas przeprawy przez Morze Śródziemne; jego zdjęcie stało się jedną z ikon kryzysu uchodźczego na Bliskim Wschodzie.
W Dallas, w stanie Teksas, tłum początkowo kilkudziesięciu, a później kilkuset protestujących domagał się wypuszczenia na wolność osób zatrzymanych na lotnisku na mocy dekretu.
Prezydencki dekret wywołał zamieszanie na lotniskach na całym świecie, gdzie służby celne i imigracyjne starały się poprawnie zinterpretować decyzję Trumpa. Źródła na lotnisku w Bejrucie, stolicy Libanu podały, że linie lotnicze obsługujące połączenia z międzynarodowego portu lotniczego im. Rafika Harariego rozpoczęły wdrażanie postanowień dekretu Trumpa. Chodzi o odmowę wpuszczenia na pokład samolotu podróżujących do USA osób z Syrii, Iraku, Iranu, Somalii, Sudanu, Libii i Jemenu, które nie posiadają zielonej karty.
Na międzynarodowym lotnisku w Kairze przewoźnicy zostali oficjalnie poproszeni o uniemożliwianie podróży posiadaczom amerykańskich wiz z siedmiu krajów objętych dekretem do USA - poinformował przedstawiciel linii EgyptAir Hosam Husejn. Jak dodał, pozwolenie na wejście na pokład otrzymują pochodzące z tych krajów osoby z zieloną kartą oraz posiadacze paszportów dyplomatycznych i przedstawiciele rządu.
Dekret Trumpa spotkał się też z krytyczną reakcją licznych państw, m.in. premiera Kanady Justina Trudeau, brytyjskiej premier Theresy May, premiera Turcji Binalego Yildirima czy szefa francuskiego MSZ Jean-Marca Ayrault.
Biuro Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców (UNHCR) i Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) we wspólnym oświadczeniu zaapelowały w sobotę do administracji Trumpa, by w dalszym ciągu oferowała schronienie uchodźcom uciekającym przed wojną i prześladowaniami. (PAP)