Około 30 osób mogło zginąć w hotelu we Włoszech zniszczonym przez lawinę
W środku hotelu w Abruzji we Włoszech, na który w środę zeszła lawina wywołana przez trzęsienie ziemi, leżą zwały śniegu i gruzów. Zdjęcia pokazała w czwartek telewizja SkyTG24. Ratownicy nie wykluczają, że mogła zginąć większość z 30 zaginionych tam osób.
Z ponad 20 gości i kilku osób personelu, przebywających w hotelu Rigopiano u zbocza masywu Gran Sasso koło Pescary, uratowano dwóch mężczyzn w stanie wychłodzenia organizmu.
Pierwsze grupy ratowników górskich, jakie dotarły na miejsce na nartach, przedzierają się przez śnieg leżący w korytarzach hotelu w poszukiwaniu ludzi, którzy spędzili tam prawie dobę od chwili zejścia lawiny. Nikt nie odpowiada na wezwania.
Ratownicy weszli przez jedyną otwartą szczelinę. Cały gmach jest zasypany przez śnieg i rumowisko.
Akcja na miejscu jest prowadzona w skrajnie trudnych warunkach - mówią ekipy. Podkreślają, że lawina, jaka tam zeszła, była olbrzymia. Część kilkupiętrowego budynku zawaliła się.
Nadal nie wiadomo, ile osób zginęło. Dotąd wydobyto ciało jednej osoby. Około 30 ludzi uważa się za zaginionych. Być może wśród uwięzionych w budynku są także ranni.
Jednym z uratowanych jest mężczyzna, który wezwał pomoc. W ruinach została jego żona i dwoje dzieci. On i drugi mężczyzna byli na zewnątrz budynku i schronili się w samochodzie po tym, gdy zobaczyli schodzącą lawinę. Są w dobrym stanie.
Na miejsce katastrofy nie dotarły jeszcze wszystkie wysłane tam ekipy. Pojazdy, w tym karetki pogotowia, stoją zablokowane na drogach dojazdowych. Ich przejazd uniemożliwia dwumetrowa warstwa śniegu.
Górski hotel położony jest w odległości 10 kilometrów od najbliższej osady.
Nieznana jest jeszcze narodowość gości.
Wszystko wskazuje na to, że masywna lawina zeszła na hotel w rezultacie serii silnych wstrząsów sejsmicznych, jakie w środę wystąpiły w środkowych Włoszech. Ich magnituda wynosiła ponad 5.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)