W Żaganiu Amerykanie szykują sprzęt do ćwiczeń na poligonach
Amerykańscy żołnierze przemieścili główną część sprzętu z Niemiec do Polski. Teraz zajmują się przygotowaniem czołgów M1A2 Abrams i bojowych wozów piechoty Bradley do ćwiczeń - poinformował oficer prasowy 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej mjr Artur Pinkowski.
Od kilku dni na poligonach w Żaganiu i Świętoszowie słychać pierwsze wystrzały.
"Obecnie realizujemy strzelania kalibrujące i sprawdzające dla naszych pojazdów, żeby sprawdzić działanie systemów kierowania ogniem. Strzelnice w Polsce nie różnią się wiele od naszych, jednak tutaj jest trochę zimniej" – powiedział kierujący szkoleniem na strzelnicy czołgowej "Karliki" kpt. Mark Buhl z amerykańskiej 3. Brygady.
W Żaganiu przebywa kilkuset żołnierzy z USA. Stacjonują w obozowisku poligonowym "Karliki" oraz w kompleksie "Żagań-Las", gdzie znajduje się polska 34. Brygada Kawalerii Pancernej. Tam siedzibę ma dowództwo "Żelaznej Brygady" z Kolorado.
"Zawsze, kiedy opuszczasz dom, nie czujesz się komfortowo. Stworzone tutaj warunki są jednak dobre, a do tego od dwóch tygodni jesteśmy tak zajęci przemieszczaniem i przygotowywaniem naszego sprzętu, że nie mamy czasu na tęsknotę" – powiedział oficer prasowy z 3. Brygady kpt. Scott Walters.
W kompleksie "Żagań-Las" żołnierze są zakwaterowani w budynkach koszarowych i korzystają z polskiej stołówki z naszym menu. Z kolei w Karlikach warunki są typowo poligonowe.
Po kompleksie "Karliki" oprowadzał w środę dziennikarzy kpt. Josh Ruskiewicz z 1. Batalionu Piechoty 3. Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej. Oficer ma polskie korzenie. Jak wyjaśnił, jego przodkowie w latach 80. XIX wieku wyemigrowali z Polski do Stanów Zjednoczonych.
W Karlikach Amerykanie są zakwaterowani w drewnianych barakach z ogrzewaniem. W każdym znajduje się po kilka piętrowych łóżek stół i krzesła. Rozbitych jest także kilka namiotów. Prysznice znajdują się w parterowym murowanym budynku. Na całym obozowisku rozstawione są także przenośnie toalety i umywalki.
Ruskiewicz mówił, że warunki są polowe, ale bardzo dobre. Zażartował, że jest o wiele milej i bezpieczniej niż np. podczas misji w Iraku, w których brał udział.
"Wstajemy o godz. 6.30, stołówka jest otwierana godzinę później. Na razie skupiamy się na przygotowaniu sprzętu po jego przemieszczeniu z USA. Dążymy do tego, żeby cały sprzęt był jak najszybciej gotowy do użycia" – powiedział Ruskiewicz. Dodał, że służba trwa ok. 12 godzin. Po niej żołnierze mają czas wolny.
"Po służbie większość z nas udaje się do miasta. Na początek żołnierze kupują przede wszystkim polskie karty do telefonów komórkowych, a także adaptery i ładowarki do sprzętu elektrycznego. Byłem też w jednej z kawiarni, gdzie piłem wyśmienitą gorącą czekoladę" – mówił Ruskiewicz.
Amerykanów można spotkać w żagańskich kawiarniach, restauracjach czy barach. Odwiedzają sklepy. W mieście widać ożywienie. Przybysze zza Oceanu chwalą sobie tradycyjne polskie jedzenie, dużym powodzeniem cieszy się także pizza.
Do oddalonego o kilka kilometrów centrum Żagania Amerykanie jeżdżą m.in. samochodami z wypożyczalni. Kilka takich aut na polskich i niemieckich numerach rejestracyjnych można było zobaczyć w pobliżu baraków. Korzystają też z pojazdów należących do wojska.
W przypadku kompleksu "Karliki" żołnierze jedzą posiłki na stołówce w murowanym, parterowym budynku. Cała żywność pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, jest jedynie przygotowywana na miejscu i podawana przez polskich kucharzy.
Na śniadania najczęściej żołnierze jedzą grzanki, jajecznicę czy płatki owsiane z mlekiem. W środę na obiad, a w zasadzie na lunch, było kilka dań do wyboru, m.in. potrawka z kurczaka, wołowina, ryż, a do tego gotowana marchewka z groszkiem i kilka innych przystawek. Cały czas dostępny jest bufet z kawą, sokami i innymi napojami oraz słodyczami.
Pora lunchu trwa kilka godzin, nie ma ściśle określonej godziny wydawania posiłków. W stołówce nie było więc tłumu żołnierzy. Każdy żołnierz zawsze może przyjść po następną porcję.
Niedaleko stołówki żołnierze mogą skorzystać z usług polskich fryzjerów. Oczywiście "salon" znajduje się w jednym z baraków.
W innym baraku zlokalizowane jest centrum dowodzenia. Stąd prowadzony jest nadzór na batalionem i utrzymywana łączność z dowództwem. Tam też trafiają wszystkie informacje dotyczące osób wchodzących na teren obozu.
Na terenie obozowiska żołnierze mają do dyspozycji amerykański sklep. W kontenerowej naczepie mogą kupić głównie artykuły spożywcze, higieniczne i napoje - wszystko pochodzi z USA, obsługują też Amerykanie.
Tym, co od razu rzuca się w oczy podczas wizyty w amerykańskim obozowisku, jest przyjazne nastawienie żołnierzy do obcych. Są uśmiechnięci i chętni do rozmów. Choć pracy mają dużo, w ich zachowaniu nie widać pośpiechu i zdenerwowania.
Nieopodal mieszkalnych baraków znajduje się ogromna baza sprzętową. Dopiero tam można się przekonać, jak dużym przedsięwzięciem logistycznym jest przerzucenie z USA sprzętu pancernej brygady.
Na placu stoją dziesiątki pojazdów, zarówno bojowych, jak i zabezpieczenia, od terenowych Humvee poczynając, poprzez lżejsze transportery gąsienicowe, bojowe wozy piechoty Bradley na czołgach M1A2 Abrams kończąc. Na placu są też dziesiątki kontenerów i wiele ciężarówek oraz innych pojazdów technicznych.
Sercem bazy sprzętowej są dwa ogromne, podgrzewane namioty. W nich mechanicy zajmują się przygotowywaniem sprzętu do eksploatacji, dokonywane są przeglądy i naprawy. Np. w jednym z namiotów mechanicy majstrowali przy elementach zawieszenia jednego z czołgów Abrams, a obok przeglądali silnik innego pojazdu gąsienicowego.
Pod koniec stycznia amerykańskie pododdziały pancernej brygady zakończą okres szkolenia przygotowawczego i przejdą do realizacji wspólnych zadań szkoleniowych z pododdziałami z jednostek 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej – przekazał Pinkowski.
Skierowana do Polski brygadowa grupa bojowa liczy 3,5 tys. ludzi i dysponuje 400 pojazdami gąsienicowymi i ponad 900 kołowymi, w tym 87 czołgami M1A2 Abrams, 18 samobieżnymi haubicami kal. 155 mm Paladin, ponad 400 samochodami Humvee i 144 bojowymi wozami piechoty Bradley. Pierwsi na 9-miesięczną zmianę przyjechali na misję w Polsce i w innych krajach regionu żołnierze z 3. Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej z 4 Dywizji Piechoty w Fort Carson w stanie Kolorado.
Żołnierze "Żelaznej Brygady" stacjonują w Żaganiu, Świętoszowie, Skwierzynie i Bolesławcu. W luteym wraz ze sprzętem zaczną się przemieszczać w regionie, by ćwiczyć z europejskimi sojusznikami.
Marcin Rynkiewicz (PAP)