Turcja: brak reakcji na atak chemiczny w Syrii oznacza więcej uchodźców
Syryjski kryzys uchodźczy może się pogorszyć, jeśli społeczność międzynarodowa pozostawi bez reakcji atak bronią chemiczną, którego w sierpniu dopuścił się syryjski reżim - ocenił w środę szef tureckiego MSZ Ahmet Davutoglu.
"Jeśli obecny trend się utrzyma i zabraknie międzynarodowej reakcji (na atak chemiczny - PAP), to obawiamy się, że kraje sąsiadujące (z Syrią) będą musiały zmierzyć się ze znacznie większą liczbą uchodźców" - powiedział turecki minister na konferencji prasowej w Genewie zorganizowanej przez Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR).
Trwający od ponad dwóch lat konflikt w Syrii zmusił 2 mln Syryjczyków do opuszczenia kraju, spowodował trwałe przemieszczenie w jego granicach 5 mln mln osób, a także pociągnął za sobą śmierć co najmniej 100 tys. osób - przypomniał Davutoglu.
"Gdyby społeczność międzynarodowa, a szczególnie Rada Bezpieczeństwa ONZ na wczesnym etapie eskalacji napięć wykazała się jednością, dziś nie musielibyśmy wybierać spośród trudnych opcji" - dodał.
Z powodu impasu w Radzie Bezpieczeństwa, gdzie działania wobec syryjskiego reżimu blokują jego sojusznicy - Rosja i Chiny - prezydent USA Barack Obama zwrócił się do Kongresu o wydanie zgody na interwencję zbrojną w Syrii o ograniczonym zakresie i czasie trwania. Miałaby ona nastąpić w reakcji na doniesienia amerykańskiego wywiadu o ataku chemicznym, którego 21 sierpnia dokonała syryjska armia na przedmieściach Damaszku, powodując śmierć ponad 1400 osób.
Głosowanie Kongresu w sprawie interwencji ma się odbyć w tygodniu po wakacyjnej przerwie kończącej się 9 września. (PAP)