Donald Tusk ponownie szefem PO
Donald Tusk ponownie został przewodniczącym PO. W bezpośrednich partyjnych wyborach uzyskał 79,58 proc. głosów, a jego konkurent Jarosław Gowin - 20,42 proc. Gowin zapowiada, że nie chce odchodzić z PO, ale oczekuje korekty polityki rządu i zmian programowych.
Wyniki głosowania na szefa PO ogłosiła w piątek partyjna komisja wyborcza. Uprawnionych do głosowania było 42 tys. członków PO. Tuska poparło 16 tys. 28 osób, a Gowina - 4 tys. 114. Łącznie oddano 21 tys. 800 głosów, a frekwencja wyniosła 51,12 proc.
Zarówno politycy PO jak i komentatorzy przyznają, że Gowin uzyskał nadspodziewanie dobry rezultat. "To naprawdę niezły wynik, więc gratuluję. Z większością tez mojego konkurenta się nie zgadzam, ale doceniam jego determinację i odwagę" - powiedział premier po ogłoszeniu wyników wyborów. Zapowiedział, że zwróci się do tych działaczy PO, którzy zapowiadali dotąd wnioski o usunięcie Gowina z partii, by powstrzymali się z tego typu inicjatywami. Tak wniosek zapowiadał Andrzej Biernat; w piątek zadeklarował, że zastanowi się, czy go składać.
"To akt ogromnej wielkoduszności ze strony Donalda Tuska" - skomentował Gowin. "Ponieważ otrzymałem 20 procent poparcia, to wierzę w tę wielkoduszność" - dodał.
Tusk wyrażając satysfakcję z wygranej, mówił o potrzebie lojalności wobec partii. "Jeśli Jarosław Gowin, dotyczy to każdego członka Platformy, będzie gotów szanować reguły i taką lojalność wobec całej wspólnoty, to nie widzę powodu, aby nie uczestniczył dalej w naszych pracach" - powiedział premier.
W odpowiedzi Gowin zadeklarował, że jest gotów do współpracy Tuskiem, ale - jak mówił - płaszczyzną tej współpracy muszą stać się prace programowe. Jak podkreślił, oczekuje - podobnie jak 20 proc. członków PO, którzy oddali na niego głos - istotnej korekty polityki rządu. m.in. w obszarze gospodarki oraz polityki prorodzinnej. Gowin powiedział także, że nie ma powodu, aby nie poparł rządowego projektu nowelizacji tegorocznego budżetu. Zapowiedział jednak, że nie opowie się za propozycjami rządu, "de facto niszczącymi II filar emerytalny".
Jak zapewnił, nie zamierza odchodzić z PO, ani ubiegać się o funkcje w partii. Gowin ocenił ponadto, że Tusk otrzymał "stosunkowo słaby mandat do rządzenia", a połowa członków PO pokazała mu "żółtą kartkę", o czym - zdaniem Gowina - świadczy niska, 51-proc. frekwencja.
Politycy PO przyznają, że choć Tusk wyraźnie wygrał z Gowinem, to ten ostatni uzyskał nadspodziewanie dobry wynik. W nieoficjalnych rozmowach niektórzy z nich podkreślają, że rezultaty wyborów wskazują, iż gdyby wystartował Grzegorz Schetyna, to miałby realną szansę na wygraną z Donaldem Tuskiem. Według nie Andrzej Halicki ocenił, że głosy oddane na Gowina to sygnał do poszukiwania innego modelu zarządzania partią. Szef klubu PO Rafał Grupiński uważa, że Gowin zebrał nie tylko głosy partyjnych konserwatystów, ale też ludzi, którzy chcą "otwartej dyskusji programowej". Jak podkreślił, okazją do takiej dyskusji będą rozpoczynające się 1 września wybory w strukturach PO (kołach, powiatach i regionach).
Małgorzata Kidawa-Błońska przekonuje, że wyniki wyborów szefa PO nie zagrażają spójności Platformy. "To wynik, który pokazuje, że PO jest różnorodna, różnimy się w wielu sprawach" - powiedziała. Pytana, jak dalej potoczą się losy Gowina, odpowiedziała, że wiele zależy od niego samego. "Czy on także uszanuje ten demokratyczny wynik, przyzna się do tego, że przegrał te wybory i że zwycięzca jest jeden. (...) Jeżeli to zaakceptuje, to jest dla niego miejsce w PO" - powiedziała.
Gowina skrytykował natomiast rzecznik rządu Paweł Graś. Prowadzoną przez niego kampanię nazwał "atakiem na premiera i Platformę". Zwycięstwo Tuska uznał za "bardzo zasłużone, mocne i dobrze ugruntowane". Z kolei stronnik Gowina poseł PO Jarosław Żalek rewelacyjnym nazwał wynik Gowina. Jak przekonywał Żalek, 20 proc. członków Platformy to "nieprawdopodobnie duża siła, z którą trzeba się liczyć".
Lider koalicyjnego PSL Janusz Piechociński ocenił, że zwycięstwo Tuska w wyborach było przesądzone, a zaskakująca jest niska frekwencja w tym głosowaniu. Według Piechocińskiego Gowin zostanie w Platformie do wyborów europejskich w 2014 roku.
Przedstawiciele PiS, Ruchu Palikota i Solidarnej Polski podkreślali, że wynik wyborów w PO przede wszystkim sukces Gowina. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ocenił w piątek, że wynik wyborów na szefa PO to porażka Donalda Tuska, ponieważ ponad połowa działaczy Platformy na niego nie zagłosowała. Wynik Tuska nie olśnił, natomiast wynik Gowina jest niezły - mówił Arkadiusz Mularczyk (SP). Również Artur Dębski z Ruchu Palikota ocenił, że wynik wyborów na szefa PO, mimo zwycięstwa Tuska jest tak naprawdę olbrzymim sukcesem jego kontrkandydata.
Wynik Tuska komplementował z kolei szef SLD Leszek Miller. Bagatelizował przy tym rezultat Gowina. "Zdaję sobie sprawę, że istnieją publicyści i politycy, którzy uważają, że 20 proc. to jest więcej niż 80 proc., ale według mnie 80 proc. (to) jest znacznie więcej, bo aż czterokrotnie, niż 20 procent" - stwierdził Miller. (PAP)