14 Polaków odznaczonych medalami Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata
14 Polaków, którzy podczas II wojny światowej ratowali Żydów, zostało w środę uhonorowanych medalami Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Po raz pierwszy ceremonia wręczenia medali odbyła się w otwartym w kwietniu Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie.
"Kto ratuje jednego człowieka, ratuje cały świat" - powiedział ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner, który wręczał medale rodzinom wyróżnionych. Ani jedna z uhonorowanych w środę osób nie dożyła przyznania medali, które w ich imieniu odbierali krewni.
"Na ceremonie wręczania medali Sprawiedliwy wśród Narodów Świata często przyjeżdżają całe rodziny ocalałych, często bardzo liczne. Tych wszystkich ludzi nie byłoby na świecie, gdyby nie szlachetność tych, którzy ratowali ich przodków. W Izraelu nie mamy medali cywilnych - tylko ten jeden: Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Odznaczane nim są osoby, które w najmroczniejszych czasach, ryzykując życie swoje i własnych rodzin, potrafiły zdobyć się na współczucie i pomoc innym ludziom, Żydom. Honorujemy ich nawet wtedy, gdy już nie żyją, nawet wtedy, gdy nie potrafimy odnaleźć nikogo z ich rodziny, kto mógłby medal odebrać, aby pamięć o ich czynach nie zaginęła. Ich bohaterstwo, większe niż bohaterstwo żołnierzy na froncie, pozwala wierzyć w człowieka, pozwala wierzyć, że nawet w najgorszych czasach są także dobrzy ludzie" - powiedział Zvi Rav-Ner.
Wśród uhonorowanych znaleźli się członkowie rodziny Baranków z Siedliska (Małopolskie), którzy ukrywali czworo uciekinierów z getta w Miechowie. W marcu 1943 roku Niemcy dokonali rewizji gospodarstwa, zastrzelili ukrywających się oraz Łucję i Wincenta Baranków oraz ich synów - 11-letniego Henryka i 9-letniego Tadeusza. Matka Wincentego, Katarzyna Baranek, której udało się uciec przed masakrą, zginęła następnego dnia, wydana na rozkaz Niemców przez miejscową ludność.
Szczęśliwie natomiast zakończyła się historia kolejnej odznaczonej - Stefanii Cendrowskiej z Łodzi, która opiekowała się kilkuletnią żydowską dziewczynką - Juttą Szabasson. Jej rodzice zginęli w 1940 roku w getcie w Falenicy, gdy dziewczynka miała 2 lata. Nie dało się ustalić, co działo się z Juttą przez trzy lata, wiadomo jedynie, że do domu Stefanii Cendrowskiej trafiła w lutym 1943 r. Kobieta otoczyła ją miłością i traktowała jak własną córkę. "Moja babcia traktowana była jak członek rodziny, chodziła do szkoły, jeździła na wakacje, żyła tak normalnie, jak tylko się dało w jej sytuacji" - opowiadała wnuczka ocalonej, która sama nie mogła przyjechać na ceremonię. Po wojnie Jutta została zaadoptowana przez dalszą rodzinę w Izraelu.
Kolejną odznaczoną - Paulinę Licińską - wspominała jedna z ocalonych przez nią osób - Aleksandra Menkes-Frykowska. Pięcioosobowa rodzina Menkesów przez dwa lata szukała ratunku w różnych miejscach, płacąc za schronienie aż do 1941 roku, gdy zamieszkali w domu Licińskiej w Piastowie pod Warszawą. Kobieta przez cztery lata udzielała im schronienia, narażając się na niebezpieczeństwo, m.in. ze strony szantażujących ją sąsiadów.
Medalami uhonorowano też Genowefę i Franciszka Majów, którzy mieszkali w czasie wojny na ul. Grzybowskiej w Warszawie, na granicy getta. Od 1942 r. zaczęli udzielać pomocy żydowskim uciekinierom, dla których specjalnie wynajęli mieszkanie na ul. Karmelickiej. Część osób Franciszek kierował do mieszkania swojego brata. Marceli Maj i jego żona Bolesława, którzy także zostali wyróżnieni w środę medalami, mieszkali na ul. Grochowskiej. W jednym z pokoi urządzili schron, w którym mogło ukryć się na raz pięć osób. Franciszek zdobył specjalną przepustkę, dzięki której zorganizował ucieczkę z obozu pracy w Poniatowej Lili i Mariana Rochmanów. Majom życie zawdzięczali również m.in. Abram Król z rodziną, Mieczysław Wasserman i Zofia Flint.
Uhonorowano także Helenę Wrzosek-Gołowin oraz Mariannę i Józefa Wróblewskich, którzy uratowali wyniesioną z warszawskiego getta 6-letnią Janinę Luidor. Na początku opiekowała się nią mieszkająca w Zielonce pod Warszawą Helena Wrzosek-Gołowin.
Janka została przyjęta z otwartymi ramionami, jako członek rodziny. W lipcu 1944 r. Helena wraz z córką Ireną i Janką musiały uciekać ze względu na ryzyko denuncjacji ze strony nieznajomego mężczyzny, który wkradł się do ich domu. Zostały wówczas przyjęte przez siostrę Heleny, Mariannę i jej męża Józefa Wróblewskiego, mieszkających w Mirocicach koło Kielc. Wspólnie doczekali tam końca okupacji. Po wojnie dziewczynka, której rodzice zginęli w obozie koncentracyjnym na Majdanku, wyemigrowała do Izraela, gdzie mieszka obecnie.
Medale Sprawiedliwy wśród Narodów Świata przyznawane są od 1963 r. przez izraelski Instytut Pamięci Narodowej Yad Vashem. Honorowane nim są osoby, które bezinteresownie, z humanitarnych pobudek narażały życie dla ratowania swoich żydowskich przyjaciół, sąsiadów, znajomych, a często zupełnie obcych ludzi. Odznaczeniem tym uhonorowano dotychczas 24 811 osób, w tym 6 394 Polaków (dane z 01.01.2013 r.). Osoby uznane za Sprawiedliwych otrzymują specjalnie wybity medal ze swoim nazwiskiem oraz dyplom honorowy. Ich imiona i nazwiska zostają wyryte na kamiennych tablicach w Ogrodzie Sprawiedliwych w Jerozolimie. Od kilku lat bohaterom nie sadzi się już drzewek oliwnych z powodu braku miejsca. (PAP)