Błaszczak o ŚDM: służby nie informują o zagrożeniu zamachami
Nie ma informacji o zagrożeniu zamachami w Polsce podczas ŚDM - mówi PAP minister SWiA Mariusz Błaszczak. Zastrzega, że z ataków m.in. we Francji są wyciągane wnioski; podczas ŚDM na niepokojące sytuacje uwagę mają zwracać nie tylko służby, ale też wolontariusze.
"Służby nie raportują o zagrożeniu w Polsce, ale to nie znaczy, że lekceważymy jakiekolwiek sygnały o sytuacji, która ma miejsce poza granicami naszego kraju. Na moje polecenie już po zamachu w Brukseli z marca tego roku, zwiększona została liczba patroli policji i Straży Granicznej. Codziennie do czasu zakończenia Światowych Dni Młodzieży ponad 7,5 tys. policjantów dodatkowo patroluje polskie ulice, lotniska, dworce kolejowe, centra handlowe i inne miejsca, w których mamy do czynienia z dużym skupiskiem ludności" - podkreślił minister.
Poinformował, że po zamachu w Nicei, w którym zamachowiec ciężarówką wjechał w tłum ludzi wracających z obchodów Dnia Bastylii, przeanalizowany został ponownie dokument dotyczący organizacji ruchu w czasie ŚDM, zawierający obostrzenia dla kierowców - w tym wyłączanie ulic w związku z przejściem pielgrzymów czy przejazdem papieża.
"W ocenie służb te plany są dobrze przygotowane, przemyślane, gwarantują zapewnienie bezpieczeństwa" - powiedział minister.
Dodał, że zabezpieczenie ŚDM zakończy się w chwili wyjazdu uczestniczących w nich osób. "Służby będą pracowały do czasu rozejścia się wszystkich osób z miejsc spotkań z papieżem. Potem już po wyjeździe Ojca Świętego także zaplanowano uroczystości, a więc służby będą w stanie gotowości do czasu opuszczenia miejsca przez każdego z pielgrzymów" - wyjaśnił minister.
Przypomniał, że w miejscach uroczystości związanych z ŚDM będą nie tylko policjanci, ale też patrole innych służb - m.in. strażacy, strażnicy graniczni. Do ich zadań będzie też należało wychwytywanie niepokojących sytuacji. "Zawsze będzie dokonywana ocena ryzyka. Jeśli uznają, że z daną osobą wiążą się jakieś wątpliwości, to wtedy oczywiście zwrócą się o jej sprawdzenie. Poprosiłem też organizatorów o uwrażliwienie wolontariuszy, tak by jeżeli zauważą, że dzieje się coś złego lub potencjalnie złego, nie wahali się powiadomić przedstawicieli służb porządkowych" - powiedział minister.
Ocenił, że "problem Nicei polegał na zbagatelizowaniu zagrożenia, w efekcie czego ciężarówka wjechała w tłum spacerowiczów”. „We Francji, z uwagi na ryzyko zamachów terrorystycznych, przedłużono stan wyjątkowy. W Polsce takiego problemu nie ma, nie ma problemu ludzi, którzy nie integrują się z naszą wspólnotą, z naszym społeczeństwem, nie ma gett czyli tych dzielnic miast, do których nie ma wstępu policja. W Polsce też nie ma tych wszystkich zagrożeń związanych z multikulti, z tym co na zachodzie Europy przez lata wprowadzono, a teraz takie tragiczne żniwo jest zbierane" - powiedział.
Błaszczak odniósł się także do wprowadzenia przez premier Beatę Szydło pierwszego stopnia alarmowego Alfa (to pierwszy z czterech stopni alarmowych). Podkreślił, że jest to działanie naturalne i zostało zastosowane przed szczytem NATO.
"Taka decyzja powoduje, że służby są dodatkowo zmobilizowane. To jest czymś zupełnie naturalnym, chodzi o spotęgowanie zdyscyplinowania służb" - podkreślił. Zapewnił, że ten stopień alarmowy należy traktować nie jako odpowiedź na potencjalne zagrożenie, a działanie profilaktyczne.
Szef MSWiA zapewnił równocześnie, że taka decyzja nie wiąże się z dodatkowymi uciążliwościami dla pielgrzymów - w tym np. zwiększonymi kontrolami. "Kontroli będzie tyle ile potrzeba na zasadzie oceny ryzyka" - powiedział.
Patrycja Rojek-Socha, Grzegorz Dyjak (PAP)