Po szczycie NATO nadal rozbieżności między Sojuszem i Rosją ws. Ukrainy
Rada NATO-Rosja przedyskutowała w środę ustalenia szczytu Sojuszu w Warszawie, ale obie strony dzielą "głębokie rozbieżności" ws. przyczyn wzrostu napięć. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podkreślił, że Sojusz odpowiada na działania Rosji na Ukrainie.
"Mieliśmy otwartą, szczerą dyskusję, atmosfera spotkania była dobra, ale się nie zgadzamy. Oczywiście wciąż dostrzegamy brak porozumienia między Rosją i NATO, jeśli chodzi o ocenę tego, dlaczego znajdujemy się w takiej sytuacji, w jakiej jesteśmy" - powiedział Stoltenberg na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów w Brukseli.
Spotkanie, które obyło się w Kwaterze Głównej Sojuszu, trwało blisko trzy godziny. Było pierwszą okazją do przedyskutowania ustaleń szczytu NATO w Warszawie, gdzie sojusznicy zdecydowali o wysłaniu ok. 4 tys. żołnierzy do Polski i krajów bałtyckich.
Stoltenberg podkreślał, że dla NATO jest oczywiste, że zwiększenie obecności żołnierzy Sojuszu na jego wschodniej flance jest bezpośrednią odpowiedzią na działania Rosji na Ukrainie, w tym nielegalnej aneksji Krymu. "Przed Krymem zwiększenia naszej obecności na Wschodzie nie było w naszym planie" - oświadczył.
"Rosyjskie działania na Ukrainie podważyły bezpieczeństwo euroatlantyckie" - dodał Stoltenberg, wskazując przy tym, że obie strony "głęboko i trwale" nie zgadzają się w sprawie konfliktu ukraińskiego.
Rosja mocno krytykuje decyzję o rozmieszczeniu czterech batalionowych grup bojowych liczących po ok. 1000 żołnierzy w Polsce, Estonii, na Litwie i Łotwie.
"Nie ma wątpliwości, że jest to coś, co stało się po Ukrainie. To rosyjskie działania na Ukrainie spowodowały, że zdecydowaliśmy się na naszą obecność" - uzasadniał szef Sojuszu.
Przypomniał, że państwa NATO nie uznają nielegalnej aneksji Krymu. Opowiedział się za dyplomatycznym rozwiązaniem konfliktu na wschodniej Ukrainie.
Stoltenberg przekonywał, że posiedzenie Rady NATO-Rosja było użyteczne. Jak tłumaczył, zwłaszcza przy braku zgody, gdy widać wzrost napięć i aktywności militarnych, a także zwiększone ryzyko występowania incydentów, ważny jest dialog i wymiana stanowisk.
Jednym z konkretów spotkania były ustalenia dotyczące zwiększenia przejrzystości i zmniejszenia ryzyka w czasie ćwiczeń wojskowych. Rosja zaproponowała kontakty na poziomie wojskowym, by unikać incydentów czy wypadków w trakcie manewrów.
"Rosja przedstawiła propozycję ws. bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim. Sojusznicy ją uważnie przeanalizują. Z zadowoleniem przyjmuję zasygnalizowanie przez Rosję podjęcia działań dotyczących zmniejszenia ryzyka" - mówił Stoltenberg.
Dyskusje mają dotyczyć m.in. transponderów, czyli urządzeń w samolotach, które pozwalają na ich identyfikację podczas lotu. Ich wyłączanie przez Rosję było przyczyną kilku niebezpiecznych incydentów nad Morzem Bałtyckim.
"Transpondery są oczywiście ważne, ale to tylko jeden z elementów w szerszym kontekście bezpieczeństwa i zmniejszania ryzyka. Podstawową sprawą jest bezpieczne zachowanie, latanie w bezpieczny sposób" - zwrócił uwagę szef NATO.
Jak poinformował, NATO zaprosi międzynarodowych obserwatorów, w tym rosyjskich, by obserwowali ćwiczenia Sojuszu, nawet jeśli nie będzie to wymagane porozumieniami międzynarodowymi.
Sekretarz generalny Sojuszu zapowiedział, że będą kolejne spotkania z Rosją. Nie ustalono jednak ani ich daty, ani formatu, w jakich miałby się odbywać. Środowa Rada NATO-Rosja była czwartym takim spotkaniem od czasu aneksji Krymu, ostatnie posiedzenie odbyło się w kwietniu bieżącego roku.
Rosyjski ambasador przy NATO Aleksandr Gruszko po posiedzeniu Rady oświadczył, że obszar państw bałtyckich i Polski "przekształca się w przyczółek nacisku wojskowo-politycznego na Rosję i przenosi relacje z tymi krajami w wymiar wojskowy".
Gruszko zarzucił NATO "konfrontacyjną politykę", która - według jego słów - "budowana jest wokół mitycznego zagrożenia ze strony Rosji". Przedstawiciel Rosji powiedział, że działania NATO na wschodniej flance Moskwa uważa za "nieuzasadnione, zbędne i przeciwskuteczne". "Mają one charakter konfrontacyjny, osłabiają bezpieczeństwo w regionie i całej Europie" - oświadczył.
Zapewnił, że rosyjskie lotnictwo jest gotowe latać na określonych trasach z włączonymi transponderami. Jak dodał, Rosja jest też gotowa do konsultacji na szczeblu wojskowym z przedstawicielami krajów NATO i innych państw, których lotnictwo jest aktywne w regionie Morza Bałtyckiego. "Jesteśmy otwarci na prowadzenie rozmów o tym, jak minimalizować ryzyko niebezpiecznych incydentów o charakterze wojskowym" - powiedział Gruszko.
Jak dodał, strona rosyjska przekazała na spotkaniu, że w jej ocenie wszelkie zwiększenie aktywności wojskowej w regionie Morza Czarnego destabilizuje sytuację.
W marcu 2014 roku w odpowiedzi na rosyjską agresję na Ukrainie NATO zerwało współpracę z Moskwą. Kanały rozmów pozostały jednak otwarte.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)