Eksperci o wakacyjnych zaginięciach dzieci - ważny zdrowy rozsądek rodziców
Bransoletka lub kartka z numerem telefonu opiekuna; uczenie dziecka jak ma się zachowywać w sytuacji, gdy się zgubi - to jak mówią policjanci może pomóc, kiedy dziecko zaginie podczas wakacyjnego wyjazdu. Podkreślają jednak, że najważniejsze są rozsądek i rozwaga rodziców.
"Naszym obowiązkiem jest pilnowanie dzieci, nie możemy ich spuścić z oczu, bo w przypadku szczególnie najmłodszych nawet kilka sekund nieuwagi może zakończyć się tragedią" - podkreśliła w rozmowie z PAP podinsp. Małgorzata Puzio-Broda, radca z Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych KGP.
Policjanci podkreślają, że "beztroska rodziców jest czasem porażająca". "Jak opowiadają ratownicy zdarza się, że rodzice piją na plaży alkohol, nie zajmują się dzieckiem - byleby się gdzieś bawiło. Zdarzały się przypadki, że maluch przeszedł sam kilka kilometrów plażą lub np. rodzice dopiero po kilku godzinach, lub wieczorem orientowali się, że nie ma z nimi dziecka" - powiedziała Puzio-Broda.
Zagubienia dzieci - to według ekspertów - m.in. efekt ciekawości i ruchliwości najmłodszych. "Wakacje to często nowe miejsca, nowe otoczenie - plaża, jeziora, lasy, imprezy masowe. Tak naprawdę wystarczy, że coś przykuje uwagę dziecka i znika nam z oczu" - dodała policjantka.
W przypadku małych dzieci policjanci radzą, by stosować specjalne bransoletki z numerem telefonu do opiekuna. "Dobrym rozwiązaniem jest też - jeśli nie mamy takiej bransoletki - karteczka z numerem schowana w kieszeni ubrania" - wskazała Puzio-Broda.
Dlaczego tylko telefon, a nie imię dziecka? Policjanci podkreślają, że małe dzieci nabierają zaufania do osób, które zwracają się do nich po imieniu - to w pewnych sytuacjach, np. gdy będę mieć do czynienia z pedofilem, może być dla nich niebezpieczne.
Warto też, nawet małe dzieci, uczyć tego jak mają się zachować, gdy się zgubią. "Wszystko zależy od sytuacji i tego, gdzie wypoczywamy. Dziecko powinno jednak wiedzieć, że w sytuacji, gdy się zagubi powinno poprosić o pomoc osobę łatwo identyfikowalną - np. ratownika, policjanta, ochroniarza. Kolejna istotna zasada to to, by nie szło nigdzie z kimś kogo zupełnie nie zna. O pomoc może się też zwrócić do rodzin z dziećmi, które wypoczywają w pobliżu miejsca gdzie się zgubiło" - dodała Puzio-Broda.
Podkreśliła, że duże znaczenie ma też miejsce zagubienia. "Przykładowo w lesie dzieci, które się zgubią powinny pamiętać, by nawet przy wysokiej temperaturze nie pozbywać się wierzchniego okrycia. Dodatkowe ubranie może im się przydać gdy zrobi się chłodniej. Warto też dziecko nauczyć, by w takiej trudnej sytuacji pozostawiało za sobą ślad - np. kółka z szyszek. Będzie je łatwiej odnaleźć" - dodała.
Dziecko powinno też wiedzieć, że ma informować rodziców o zaczepkach obcych ludzi.
Policjanci apelują, by rodzice nie zwlekali z powiadomieniem policji o zaginięciu dziecka. "Zorientujmy się czy nie ma go w pobliżu jeśli nie, zawiadommy policję, a jeśli jesteśmy na plaży w pierwszej kolejności ratowników. Nie opuszczajmy miejsca, w którym byliśmy z dzieckiem albo podzielmy się, bo może próbować wrócić. Jeśli do zaginięcia doszło w lesie starajmy się zapamiętać jak najwięcej szczegółów - w jakim miejscu, w jakiej sytuacji zniknęło nam z oczu" - powiedział PAP Naczelnik Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Kryminalnego KGP i szef Centrum nadkom. Grzegorz Prusak.
Ważne też jest to - mówią policjanci - by mieć w telefonie aktualne zdjęcia dziecka i pamiętać szczegóły związane z tym w co było ubrane. Ważne są także m.in. informacje o tym, czy i jakie leki dziecko przyjmuje oraz czy ich nieprzyjęcie może być zagrożeniem dla jego zdrowia lub życia.
W wyjątkowych sytuacjach, wtedy gdy m.in. istnieje uzasadnione podejrzenie, że dziecko mogło zostać uprowadzone a jego życiu lub zdrowiu zagraża niebezpieczeństwo, policja może uruchomić Child Alert - system szybkiego rozpowszechniania informacji o zaginionym dziecku. Jest to jednak rozwiązania stosowane w wyjątkowych sytuacjach; do tej pory Child Alert był uruchamiany w Polsce dwa razy - w kwietniu 2015 r. w związku z porwaniem 10-letniej Mai z Wołczkowa pod Szczecinem i w listopadzie 2015 gdy poszukiwano 3-letniego Fabiana.
"Jest kilka warunków żeby system został uruchomiony. Czasem są spełnione, ale z okoliczności wynika, że upublicznienie komunikatu o dziecku może mu zaszkodzić i dlatego nie upubliczniamy. Nieletni nie może ukończyć 18 roku życia, mamy uzasadnione podejrzenie, że mógł paść ofiarą pozbawienia wolności, a jego życie i zdrowie jest zagrożone. Musimy mieć też zgodę rodziców lub opiekunów prawnych na upublicznienie wizerunku dziecka i musimy mieć przekonanie, że publikacja informacji na masową skalę może mieć istotne znaczenie" - zaznaczyła Puzio-Broda. Jak dodała doświadczenia innych krajów pokazują, że zbyt częste uruchamianie systemu powoduje, że ludzie przestają na alert reagować. (PAP)