W stolicy marsz KOD "Wszyscy dla wolności"
"Wszyscy dla wolności" - pod takim hasłem odbywa się w Warszawie marsz zorganizowany przez Komitet Obrony Demokracji. Według policji bierze w nim udział ok. 10 tys. osób; ratusz podaje, że uczestników jest ok. 50 tys.
Uczestnicy marszu przeszli ul. Marszałkowską na Pl. Konstytucji. Manifestacja zakończy się przed dawną kawiarnią Niespodzianka, gdzie w 1989 r. mieścił się sztab wyborczy Komitetu Obywatelskiego "Solidarność". Tam ma być wzniesiony toast za wolność.
Wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak napisał na Twitterze, że w marszu bierze udział 50 tys. uczestników. Z kolei podinsp. Magdalena Bieniak z Komendy Stołecznej Policji poinformowała PAP, że w momencie, kiedy manifestacja rozpoczęła przemarsz z pl. Bankowego, a jednocześnie ustał już dalszy napływ ludzi w to miejsce, według szacunków policji zgromadzonych było ok. 10 tys. osób.
Marsz upamiętnia rocznicę pierwszych w powojennej historii Polski, częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 r.
Zgromadzeni mają ze sobą flagi biało-czerwone, UE, KOD, PO i Nowoczesnej. Skandują "Wolność, równość, demokracja".
Wśród zgromadzonych są b. prezydenci Bronisław Komorowski i Aleksander Kwaśniewski, którzy mają wygłosić przemówienia na koniec demonstracji. Są też m.in. b. premier Ewa Kopacz (PO) i b. liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka oraz szef Nowoczesnej Ryszard Petru.
Komorowskiemu, który w sobotę obchodzi urodziny, tłum odśpiewał "Sto lat". "Kiedyś, w czasach PRL-u, gdy śpiewało się na imprezach opozycyjnych +Sto lat+, to nigdy nie było wiadomo, czy nie chodzi o sto lat więzienia. Mam nadzieję, że dzisiaj to już jest nieaktualne" - podziękował b. prezydent.
Lider KOD Mateusz Kijowski powiedział na pl. Bankowym, że w 1989 r. "byliśmy razem, dzisiaj niestety razem już nie jesteśmy". "Bardzo nad tym ubolewam. Jesteśmy narodem, powinniśmy być w stanie przynajmniej ze sobą rozmawiać, ale nie można rozmawiać z ludźmi, których jedynym celem jest pozbawienie nas wolności i przejęcie władzy w państwie w każdym jej aspekcie, niezależnie od tego, czy jest to władza wykonawcza, sądownicza czy ustawodawcza" - powiedział Kijowski.
Dodał, że zgromadzenie jest po to, by "przypomnieć obecnie nam rządzącym, że wolność jest w nas i że nie pozwolimy na to, żeby ta wolność została nam odebrana".
Aleksandra Śniegocka z KOD powiedziała, że jest jej wstyd, jak przez rząd jest teraz odbierana Polska w świecie. "To rządzący powinni się wstydzić za każdym razem, kiedy ustanawiają kolejną ustawę, która knebluje opozycję, która zabiera nam pomału wolność. Rządzący wprowadzili pomiędzy nami mur. Mur pomiędzy rodzinami, mur pomiędzy przyjaciółmi i mur pomiędzy ludźmi, którzy chcą być razem, ponieważ to ojczyzna nas łączy" - podkreśliła.
"Musimy pokazywać, że to, że jesteśmy różni, że mamy różny światopogląd, nie oznacza, że chcemy mieć Polskę A i Polskę B, tylko dlatego że jakiś człowiek nie potrafi sobie z kompleksami swoimi poradzić" - dodała Śniegocka, na co tłum zareagował entuzjastycznie.
Na początku manifestacji odczytano list b. prezydentów, b. szefów MSZ i opozycjonistów z czasów PRL. "Z niepokojem obserwujemy dziś, jak Europa traci wiarę w swoje marzenia i siły (...). Uwierzmy, że i dzisiaj, tak jak wtedy – wszystko zależy od nas" - napisali b. prezydenci Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski, b. premier i b. minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz, b. ministrowie spraw zagranicznych Andrzej Olechowski, Radosław Sikorski oraz działacze solidarnościowej opozycji Grażyna Staniszewska, Władysław Frasyniuk, Bogdan Lis i Jerzy Stępień - b. prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Organizatorem marszu - jak zastrzegał przed wydarzeniem Kijowski - jest tylko komitet. W jego przygotowania nie włączały się żadne ugrupowania partyjne czy organizacje.
Początkowo sobotni marsz KOD miał rozpocząć się znacznie wcześniej. Jednak, jak mówił Kijowski, z powodu decyzji szefowej KPRM Beaty Kempy, zgodnie z którą 4 czerwca urzędnicy odpracowują 27 maja, czyli dzień wolny po Bożym Ciele, rozpoczęcie przełożono na później.
Sobotni marsz KOD w Warszawie jest częścią ogólnokrajowej akcji upamiętniającej wybory z 1989 r. Podobne imprezy mają odbyć się w około 20 miastach w Polsce, a także poza granicami kraju, m.in.: we Francji, w Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii, USA i Kanadzie.
4 czerwca 1989 r. przeprowadzono pierwszą turę częściowo wolnych wyborów parlamentarnych, na zasadach ustalonych podczas obrad Okrągłego Stołu. Wybory okazały się pogromem dla koalicji rządzącej i ogromnym zwycięstwem kandydatów Komitetu Obywatelskiego "Solidarności". Zdobyli oni już w pierwszej turze 160 na 161 możliwych mandatów w ramach puli 35 proc. Zdobyli też zdecydowaną większość mandatów w reaktywowanym Senacie. Wybory do Senatu - w przeciwieństwie do wyborów do Sejmu - były całkowicie wolne. Solidarność zdobyła wówczas 99 ze 100 mandatów senatorskich. (PAP)