Waszczykowski: cieszymy się, że KE kontynuuje dialog z Polską
Cieszymy się, że w Komisji Europejskiej doszło do pewnej refleksji i pozwolono prowadzić dalej dialog z Polską - powiedział szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski, pytany o możliwe odłożenie przez KE przyjęcia opinii na temat praworządności w Polsce.
Szef MSZ potwierdził, że trwają rozmowy z KE na poziomie "eksperckim i roboczym", bez udziału ministrów.
"Dajmy szansę. O to nam chodziło, żeby UE dała szansę na rozmowy. Więc cieszymy się z tego, że tam (w KE - PAP) ktoś też przeżył pewną refleksję na ten temat i uznał, że nie można się zachowywać tak, jak się zachowywano" - powiedział Waszczykowski dziennikarzom w Brukseli. "O to nam chodziło, żeby pozwolono prowadzić dialog" - dodał.
Przyznał, że nie chce dociekać, czy odłożenie wydania opinii przez Komisję to próba wyjścia z twarzą z sytuacji. "Nie dociekam, czy to jest szukanie wyjścia z twarzą. Nas interesuje dialog, perspektywa wyjaśnienia sprawy i doprowadzenia do szczęśliwego końca" - powiedział.
Waszczykowski liczy, że dialog doprowadzi do zbliżenia stanowisk. "My przedstawiliśmy wiele kompromisowych rozwiązań (w sprawie sporu o TK - PAP) już w ubiegłym tygodniu i mam nadzieję, że one zostaną uwzględnione" - powiedział szef MSZ, pytany, czy dzięki rozmowom opinia KE może być łagodniejsza niż projekt przygotowany w ub. tygodniu.
Ze względu na te rozmowy prowadzone w Warszawie, we wtorek do Brukseli nie przyjedzie wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański, który miał uczestniczyć w spotkaniu unijnych ministrów ds. europejskich. "Jest on (Szymański) zaangażowany w nadzorowanie rozmów, które się toczą" - poinformował Waszczykowski.
W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska upoważniła swego wiceprzewodniczącego Fransa Timmermansa do przyjęcia do 23 maja opinii, podsumowującej prowadzony od stycznia dialog z polskimi władzami na temat praworządności, chyba że do tego czasu zostaną podjęte działania zmierzające do rozwiązania kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego.
W odpowiedzi na komunikat z Brukseli w miniony piątek premier Beata Szydło oświadczyła w Sejmie, że nikt poza państwem polskim nie może rozwiązać sporu dotyczącego TK. "Polski rząd nigdy nie będzie ulegał żadnemu ultimatum. Polski rząd nigdy nie będzie pozwalał, by Polakom była narzucana wola kogokolwiek" - powiedziała. Dodała, że to KE, nie Polska, ma problem z reputacją i autorytetem.
W poniedziałek rzecznik KE Margaritis Schinas oznajmił, że trwają konstruktywne rozmowy z polskim rządem w nadziei na znalezienie rozwiązania. Według unijnych źródeł w poniedziałek opinia nie zostanie wydana, ale nie jest wykluczone, że stanie się to w środę, na cotygodniowym posiedzeniu komisarzy.
Waszczykowski nie wykluczył, że na stanowisko KE wpłynęło -jak mówił - "być może wystąpienie pani premier, być może innych polityków, którzy generalnie przypomnieli, że jednak ta procedura, którą pan Timmermans chciał uruchomić przeciwko, nam jednak jest kwestionowana, nawet przez prawników" unijnych.
Jak wskazywał minister, w instytucjach europejskich są prawnicze interpretacje, które mówią, ze procedura ochrony praworządności, stworzona w 2014 r. "nie jest oparta na jakimkolwiek traktacie". Procedura "jest poza traktatem, a Komisja powinna działać w oparciu o zapisy traktatu" - powiedział minister.
Procedura ochrony państwa prawa, którą w styczniu KE wszczęła wobec Polski, nie jest zapisana w unijnym traktacie, ale wynika z przyjętych przez Komisję w marcu 2014 r. "ram prawnych w celu wzmocnienia państwa prawa".
Mechanizm ten w zamyśle Komisji uzupełnia traktat i działa jako "system wczesnego ostrzegania" na wypadek pojawienia się systemowych zagrożeń dla państwa prawa w jakimś państwie unijnym. Umożliwia on Komisji dialog i eliminację tych zagrożeń, zanim sięgnie ona po "broń atomową", czyli artykuł 7. unijnego traktatu, zgodnie z którym za poważne naruszenie zasad demokratycznych mogą grozić sankcje, łącznie z zawieszeniem prawa głosu kraju w Radzie UE.
Artykuł 7. nazywany jest "bronią atomową", bo nikt nie chce po niego sięgać. Jego zastosowanie jest też trudne. Stwierdzenie, że doszło do poważnego naruszenia wartości UE wymaga jednomyślności wśród państw członkowskich (z wyłączeniem kraju, którego dotyczy głosowanie).
W marcu szef KE Jean-Claude Juncker tłumaczył na konferencji prasowej, rozpoczynając z Polską dialog w ramach mechanizmu ochrony praworządności, że KE działa w ramach traktatów UE. "Mówienie w Polsce, że to są sprawy dla polskiego ustawodawcy i nie mają związku z kompetencjami europejskimi, jest całkowicie błędne" - ocenił szef KE.
Wyjaśniał, że decyzja o rozpoczęciu procedury państwa prawa to "wejście w techniczną fazę" tego mechanizmu. "Mamy pewne wątpliwości, tak jak inni, sprawdzamy, czy te wątpliwości są uzasadnione. Prowadzimy dialog z polskimi władzami" - powiedział.
Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)