Siemoniak zrezygnował z kandydowania na szefa PO, Schetyna jedynym kandydatem
Tomasz Siemoniak zrezygnował z ubiegania się o funkcję szefa PO, jedynym kandydatem na przewodniczącego jest Grzegorz Schetyna. Deklarując współpracę Siemoniak i Schetyna podkreślali, że w obecnej sytuacji politycznej w kraju potrzebna jest mobilizacja Platformy i jej jedność.
Siemoniak ogłosił swoją decyzję w czwartek rano na wspólnej ze Schetyną konferencji prasowej. "Demokracja jest w stanie krytycznym. Kolejne dni, kolejne tygodnie pokazują, że jest coraz gorzej, a jest to początek, a nie koniec działań PiS. Ta sytuacja wymaga mobilizacji, nadzwyczajnej jedności, także w PO" - powiedział Siemoniak.
Wtórował mu Schetyna, który stwierdził, że nadzwyczajna sytuacja związana z działaniami PiS m.in. wokół Trybunału Konstytucyjnego, zmian w tzw. ustawie medialnej i ustawie o służbie cywilnej, wymaga specjalnych kroków. "Widzieliśmy kroczący zamach stanu, widzieliśmy decyzje, które powodują łamanie fundamentów demokracji i państwa prawa. To, co dzieje się w ostatnich tygodniach, uprawnia nas do takiej oceny" - mówił Schetyna.
Również on podkreślił, że "ta nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych kroków, nadzwyczajnych decyzji, decyzji Platformy Obywatelskiej, która jest - według Polaków - jedyną największą szansą, na to, żeby zatrzymać agresję w konstytucji".
Ogłosiwszy rezygnację z kandydowania na szefa PO Siemoniak podziękował wszystkim, którzy go wspierali. Dodał, że o jego decyzji rozstrzygnęła "długa nocna rozmowa wczoraj i przekonanie, że w nadzwyczajnej sytuacji musimy działać nadzwyczajnie". Podkreślił, że politycy PO powinni działać razem. "Proszę, by wszyscy, którzy mnie wspierali, wspierając mnie uznali, że należy zagłosować na Grzegorza Schetynę" - powiedział Siemoniak.
"Razem ruszamy w Polskę i razem działamy. Dzisiaj nie ma ważniejszej sprawy, niż obrona demokracji w Polsce i tu potrzeba zgody" - oświadczył Siemoniak. Jak dodał, jest to decyzja "w interesie kraju".
Schetyna zwrócił uwagę, że fakt, iż Siemoniak zrezygnował z ubiegania się o stanowisko szefa Platformy oznacza, iż on sam "jest jedyny +na placu boju+".
"Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że będę przewodniczącym PO" - powiedział Schetyna. "Tak ustaliliśmy, że Tomasz wycofuje swoją kandydaturę prosząc swoich zwolenników o głosowanie na mnie. (...) Informacje o tym, kto będzie nowym przewodniczącym PO, przekaże komisja wyborcza. To pewnie odbędzie się 22 stycznia" - dodał.
"Chcemy być razem, chcemy zamknąć i zakończyć podziały, i konkurencję. Tym sygnałem chcemy pokazać, że jesteśmy razem, że PO jest wspólna. Ja zostaję przewodniczącym PO, moim najbliższym współpracownikiem Tomasz Siemoniak i razem bierzemy odpowiedzialność za Platformę" - powiedział Schetyna. Przypomniał, że PO powstała 15 lat temu. "Dzisiaj czujemy się osobami, które muszą ten wielki projekt przenieść na następne 15 lat" - dodał.
Kandydat na szefa PO deklarował też "pełną współpracę z opozycją demokratyczną". "Z naszą zaprzyjaźnioną partią PSL, z którą od blisko 10 lat byliśmy i jesteśmy w koalicji na poziomie województw, a także parlamentu, deklarujemy współpracę i rozmowy z Ryszardem Petru" - mówił.
"Wierzę, że także z trzecią partią opozycyjną będziemy w stanie podjąć współpracę" - stwierdził. Zaznaczył jednocześnie, że ugrupowanie to, czyli Kukiz'15 wymaga "definicji politycznej" na scenie parlamentarnej. "Jaką chce przyjąć pozycję, czy chce wspierać rządy PiS-u i łamanie demokracji, konstytucji czy też nie" - powiedział Schetyna.
Zaznaczył przy tym, że aktywność PO "nie ograniczy się tylko do Warszawy i do budynku polskiego parlamentu". "Będziemy w województwach, będziemy w polskich miastach, będziemy w powiatach. Będziemy budować fundamenty koalicji obywatelskiej, czyli aktywności organizowane przez wszystkich tych, którzy nie zgadzają się na +państwo PiS+; nie zgadzają się na zabieranie polskiej wolności i na atak na polską przyzwoitość, na polską historię ostatnich 26 lat" - mówił Schetyna.
Odniósł się też do ostatnich sondaży, zgodnie z którymi Nowoczesna Ryszarda Petru wyprzedziła Platformę. "Nie przejmujemy się sondażami, bo prawdziwy sondaż wyborczy jest w dniu wyborów. (...) Nie chcemy wrócić na czoło w sondażach, chcemy wygrać następne wybory. To jest nasza intencja, marzenie i zrobimy wszystko, aby tak się stało, a mamy w tym w dwójkę zupełnie dobre doświadczenie - wiemy, jak to się robi" - powiedział Schetyna.
Poseł Nowoczesnej Adam Szłapka ocenił w rozmowie z PAP, że pod wodzą Schetyny Platforma będzie "się zajmowała konsolidacją partii i sprawami wewnętrznymi". "Teraz mamy dużo ważniejsze sprawy dotyczące demokracji, dotyczące spraw Polski" - zaznaczył. "Chodzi o to, aby zatrzymać ten +walec pisowski+, to, co robi PiS" - dodał.
Decyzję Siemoniaka komentowali w czwartek politycy PO. Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska powiedziała PAP, że jest zaskoczona tą decyzją, ale - jak zastrzegła - bieżąca, trudna sytuacja polityczna wymaga od Platformy właśnie takich błyskawicznych działań.
"To jest mocny krok do przodu, rozumiem intencje Siemioniaka" - zaznaczyła. Jak dodała, cieszy ją deklaracja Siemoniaka i Schetyny, że będą ze sobą blisko współpracować. "Wchodzimy w nowy, szybszy okres działania Platformy" - przekonywała Kidawa-Błońska.
Poseł Andrzej Halicki (PO) uważany za zwolennika Schetyny, powiedział, że cieszy go decyzja Siemoniaka. "Przyjmuję ją z pełnym szacunkiem, to dobrze, że Siemoniak i Schetyna zadeklarowali wolę współpracy. W nowy rok wchodzimy z dobrą decyzją, dobrą i oczekiwaną informacją dla członków PO" - ocenił. Jak dodał, decyzja Siemoniaka skonsoliduje Platformę w walce z demontażem państwa przez PiS.
Poseł PO Mariusz Witczak ocenił z kolei, że decyzja Siemoniaka to dowód na "wewnętrzną konsolidację Platformy". "To wyraźny sygnał, że Platforma przestaje zajmować się sobą, tylko będzie zajmowała się najważniejszymi sprawami w Polsce. Taki jest wymóg chwili" - podkreślił.
"To bardzo dobra informacja dla naszych wyborców i wszystkich tych, którzy nie godzą się na działania PiS, dlatego że potrzebujemy aktywnej Platformy. To partia, która daje nadzieję, że będzie normalnie, że można zatrzymać PiS w ich szaleńczym marszu, demontującym wolne państwo polskie" - mówił Witczak.
O decyzję Siemoniaka dziennikarze pytali też wicemarszałka Sejmu Joachima Brudzińskiego (PiS). Według niego, ten krok nie jest wynikiem strachu przed działaniami PiS, ale wynikiem strachu przed rosnącą w sondażach Nowoczesną. "To nie obawy przed PiS spowodowały pogodzenia Siemoniaka i Schetyny, tylko przeraźliwy strach, że za chwilę Platforma skończy pod progiem wyborczym, a elektorat PO zostanie przejęty przez Nowoczesną" - ocenił.
Przyznał, że Schetyna to skuteczny polityk i sprawny organizator. "Dowodem na to jest fakt, że dzisiaj właściwie ogłoszono przywództwo Schetyny w Platformie na kolejne lata" - podkreślił Brudziński. Jednocześnie zastrzegł, że Schetyna nie jest liderem, obdarzonym charyzmą i takimi walorami, jak miał np. Donald Tusk, czy pozostali założyciele Platformy. "To nie jest lider, nie ma cech charyzmatycznego przywódcy" - dodał.
Brudziński wyraził nadzieję, że Schetyna - jako szef PO - będzie zajmował się tym, co jest istotą każdej partii opozycyjnej, czyli krytyką i patrzeniem rządzącym na ręce. "Mam nadzieję, że odejdzie od złych emocji, tego stylu polityki, który przez ostatnie lata był niezwykle dewastujący dla naszej demokracji" - zaznaczył.
Zdaniem polityka PiS, po wyborze Schetyny na szefa partii z Platformy będą odchodzili politycy, którzy byli z nim w konflikcie. "Nie bez powodu, mówi się, że Schetyna dysponuje pamięcią słonia i żadnych krzywd nie wybacza. Ludzie w PO zaczną zasilać klub Nowoczesnej, a to będzie rodziło kolejne napięcia w łonie PO" - ocenił.
Brudziński zapewnił też, że decyzja Siemoniaka w żaden sposób "nie porusza" PiS. "Nic nie wskazuje na to, żeby Platforma w najbliższych latach była realnym zagrożeniem dla PiS (...) nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia, czy liderem PO będzie Siemoniak, czy Schetyna" - podkreślił.
Wybory szefa partii są w Platformie bezpośrednie. Zgodnie z uchwałą Rady Krajowej PO z połowy listopada dotyczącą organizacji wyborów szefa Platformy, 30 listopada minął czas na zgłaszanie kandydatur na przewodniczącego - wówczas zgłoszono trzech kandydatów, obok Schetyny i Siemoniaka, był to też Borys Budka. 4 grudnia Budka wycofał się jednak z wyborów i przekazał swoje poparcie Schetynie.
Do 20 stycznia działacze PO mają czas na dostarczenie głosów listownie. Głosowanie internetowe rozpocznie się 2 stycznia i zakończy pięć dni później. Wyniki głosowania - zgodnie z uchwałą Rady Krajowej mają zostać podane 24 stycznia; Schetyna mówił jednak, że stanie się to dwa dni wcześniej, 22 stycznia. (PAP)