Prokuratura chce aresztowania Burego
Katowicka prokuratura apelacyjna chce aresztowania byłego posła i byłego szefa klubu PSL Jana Burego, podejrzanego o korupcję. Swój wniosek, który w piątek skierowała do sądu, uzasadnia „udokumentowaną” obawą matactwa i grożącą podejrzanemu surową karą.
Bury został zatrzymany w środę przez CBA. W czwartek Prokuratura Apelacyjna w Katowicach przedstawiła mu sześć zarzutów, dotyczących m.in. przyjmowania wysokich łapówek za wpływanie na działanie różnych instytucji państwowych. Chodzi o ponad 900 tys. zł. Może mu grozić kara do 12 lat więzienia.
W piątek przerwane poprzedniego dnia przesłuchanie było kontynuowane. W ocenie rzecznika prokuratury Leszka Goławskiego, nie wniosło ono nic nowego do sprawy - Bury nie złożył żadnych wyjaśnień i ograniczył się do oświadczenia, w którym nie przyznaje się do winy.
Po analizie całego materiału dowodowego prokurator zdecydował się skierować wniosek o tymczasowe aresztowanie do końca roku – do tego czasu przedłużone jest śledztwo. Goławski podał, że obrona chciała zastosowania wolnościowych środków zapobiegawczych – dozoru, zakazu opuszczania kraju i poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. zł. Prokuratura się na to nie zgodziła.
Prokuratura nie ujawnia na czym miałaby polegać możliwość utrudniania przez Burego postępowania. „To jest udokumentowane w aktach. Podczas posiedzenia przed sądem (w sprawie aresztu – PAP) zostanie to przedstawione. Biorąc pod uwagę, że część materiałów w tej sprawie jest niejawna, nie mogę takiej informacji udzielić” - zaznaczył prok. Goławski.
W opinii obrony aresztowanie podejrzanego jest nieuzasadnione. Reprezentująca Burego mec. Karolina Margulewicz-Fortuna powiedziała dziennikarzom, że będzie o tym przekonywała sąd. "Będziemy próbować przekonać sąd, że zastosowanie środków wolnościowych w tej sprawie będzie wystarczające dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania" - oświadczyła.
Nie wiadomo kiedy katowicki sąd rozpozna wniosek o aresztowanie Burego. Ma na to 24 godziny.
W czwartek prokuratura zarzuciła Buremu sześć zarzutów korupcyjnych. Zdaniem śledczych jako poseł i wiceminister skarbu przyjmował on wysokie korzyści majątkowe od co najmniej dwóch osób - które usłyszały już wcześniej zarzuty wręczania tych łapówek - za wpływanie na działanie różnych instytucji państwowych.
Od jednego z biznesmenów Bury miał przyjąć łącznie 228 tys. zł - w różnych kwotach, ale też w formie sztabki złota. Trzy inne zarzuty dotyczą przyjmowania korzyści majątkowych lub pośrednictwa w przyjmowaniu łapówek za załatwianie spraw w różnych instytucjach. Zdaniem śledczych b. poseł przyjął 700 tys. zł od pewnego przedsiębiorcy, obiecując załatwienie korzystnego wyroku w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.
Pozostałe zarzuty wobec b. posła są związane z nakłanianiem urzędników i przedstawicieli instytucji na działania niezgodne z prawem. Chodzi o naciski na zbieranie określonych informacji i prowadzenie postępowania skarbowego w określonym kierunku - podała prokuratura.
Podczas piątkowego przesłuchania prokurator nie przedstawił Buremu formułowanych już wcześniej zarzutów związanych z NIK. „Taki wniosek złożyli obrońcy – żeby tych czynności dzisiaj nie przeprowadzać. To jest zresztą inna sprawa i w innym terminie te zarzuty zostaną przedstawione” – wyjaśnił prok. Goławski.
Chodzi o m.in. o niezgodne z prawem wpływanie na wyniki konkursów w NIK. W tym wątku katowicka prokuratura w sierpniu wystąpiła do Sejmu o uchylenie Buremu immunitetu. Sejm poprzedniej kadencji nie zdążył rozpoznać wniosku ws. Burego, który nie zdobył mandatu w wyborach 25 października.
Prokuratura wystąpiła wtedy także o uchylenie immunitetu prezesowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu, chcąc postawić mu zarzut przekroczenia uprawnień w związku z konkursami na szefów delegatur NIK; Kwiatkowski sam postanowił wyłączyć się z prac Izby i wniósł do Sejmu o uchylenie mu immunitetu. Zapewnił, że "zawsze postępował uczciwie". Sejmowa komisja regulaminowa Sejmu minionej kadencji uznała, że nie jest "właściwa", by zająć się sprawą immunitetu prezesa NIK.
W tym samym wątku prokuratura chce postawić zarzuty dot. przekroczenia uprawnień także b. wiceprezesowi NIK Marianowi Cichoszowi oraz wicedyrektorowi rzeszowskiej delegatury NIK Pawłowi Adamskiemu. Obu chronią immunitety, o ich uchyleniu decyduje kolegium NIK.
Prokuratura podkreśla, że sprawa b. posła PSL jest jednym z kilkudziesięciu wątków prowadzonego w Katowicach śledztwa, w którym badane są także niektóre wątki tzw. afery podkarpackiej. W innych wątkach postępowania zarzuty przedstawiono 13 osobom.
Katowickie śledztwo toczy się od listopada 2013 r. po zawiadomieniu złożonym przez CBA. Początkowo wszczęto je pod kątem nadużycia uprawnień przez członków zarządu Elektrowni Kozienice i funkcjonariuszy publicznych w związku z postępowaniem przetargowym.
Postępowanie ma jednak szerszy zakres. Jeden z nich odnosi się do wyłudzenia wielomilionowych kwot z państwowych agencji dysponujących środkami europejskimi. W innym wątku podejrzanym jest biznesmen z Podkarpacia Łukasz M. Miał on poinformować Burego o ofercie, jaką rzekomo mieli mu złożyć agenci CBA - zeznania obciążające Burego w zamian za bezkarność. Bury nagłośnił tę sprawę w liście do prokuratora generalnego.
Inny wątek tzw. afery podkarpackiej wyjaśniany jest przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie, która na początku listopada przesłała do sądu akt oskarżenia w sprawie płatnej protekcji wobec trzech osób i zapowiada kolejne.
Właśnie w ramach weryfikowania wyjaśnień podejrzanych w jednym z wątków tego śledztwa, w ubiegłym roku warszawska prokuratura apelacyjna i CBA podjęły działania polegające m.in. na żądaniu wydania określonych przedmiotów oraz przeszukaniu pomieszczeń należących m.in. do osób publicznych. Dotyczyło to m.in. pomieszczeń posła Burego, ówczesnego wiceministra infrastruktury Zbigniewa Rynasiewicza, prokurator apelacyjnej w Rzeszowie, dwóch byłych rzeszowskich prokuratorów, a także b. szefa rzeszowskiej delegatury UOP. Przeszukanie odbyło się również u ówczesnego proboszcza katedry polowej WP w Warszawie ks. płk. Roberta M. (PAP)