8 milionów złotych na pomoc uchodźcom
Polska przeznaczy 8 mln zł na unijny program pomocy uchodźcom - powiedziała w poniedziałek premier Ewa Kopacz. Pieniądze z krajów UE zostaną przeznaczone m.in. na dostawy żywności, wody czy środków czystości.
Kopacz była pytana podczas konferencji prasowej w Świnoujściu o pomoc, jaką Polska przeznaczy na pomoc uchodźcom w przyszłym roku.
"Na ostatniej Radzie Europejskiej uznaliśmy, że musi być realizowany bardzo kompleksowy plan, żeby z tym kryzysem sobie poradzić. Olbrzymi kryzys, także humanitarny, wymaga również odpowiednich środków. Koncepcja musi być bardzo spójna, czyli i hotspoty (punkty, w których uchodźcy będą weryfikowani i kierowani do poszczególnych krajów i miejsc - PAP), i dobra polityka powrotowa, i pomoc dla uchodźców, którzy są w tej chwili w obozach, to wszystko wymaga odpowiednich nakładów" - powiedziała premier.
Kopacz zaznaczyła, że nasza pomoc jednorazowa trafi do wspólnej, europejskiej puli, służącej realizacji planu walki z kryzysem migracyjnym. "Takiej wymagano od nas deklaracji podczas ostatniej Rady Europejskiej; byłam w stałym kontakcie z ministrem spraw zagranicznych, jak również ministrem finansów. To jest ta kwota, którą ostatnio przyjęliśmy na Radzie Ministrów" - dodała premier, precyzując, że Polska przeznaczy na pomoc uchodźcom "dwa razy po 4 mln zł".
"To są pieniądze, które będą skierowane do uchodźców, którzy są w Libanie, Jordanii, Turcji. To pomysł, który Wspólnota Europejska opisywała na początku, jak eliminować źródła nielegalnej emigracji, jak poprawić warunki życia uchodźcom w obozach, by nie byli oni zmuszeni do niekontrolowanej emigracji" - powiedział dziennikarzom w Szczecinie minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.
Jak przyznał, nie są to "duże pieniądze". Uważamy, że jeśli to będzie wspólne zaangażowanie wszystkich krajów UE i nie tylko, to jest szansa, że na tyle poprawią się warunki uchodźców w obozach, że będą możliwe inne scenariusze, a nie tylko podział (...) tych ludzi, którzy już znaleźli się w Europie" - wyjaśnił.
Zdaniem szefa polskiej dyplomacji, pomoc uchodźcom to kwestia "bezpieczeństwa globalnego". "To także kwestia rozmowy z takimi krajami jak Australia, Kanada czy USA, które są w stanie podjąć wyzwanie przyjmowania imigrantów" - powiedział.
Łatwiej rozmawiać o tych problemach, jeśli uchodźcy są w obozach, a inaczej, gdy są na granicy serbsko-węgierskiej, na dworcu w Budapeszcie czy w centrum Monachium. Chodzi o to, by nie być zakładnikiem takiej sytuacji i antycypować takie zagrożenia - zaznaczył Schetyna.
Przywódcy państw UE zadeklarowali na szczycie pod koniec września, że uruchomią dodatkowo co najmniej 1 mld euro na pomoc dla uchodźców w obozach poza UE, która jest przekazywana za pośrednictwem biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców (UNHCR) i Światowego Programu Żywnościowego.
Wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski informował PAP na początku października, że Polska przekaże na wsparcie UNHCR 4 mln zł, kolejne 4 mln zł zostaną przeznaczone na dofinansowanie Światowego Programu Żywnościowego.
"Te programy już dawno funkcjonują, ale Polska składała się na nie do tej pory w stopniu minimalnym, to były składki rzędu 100 czy 200 tys. zł, a przez ostatnie dwa lata w ogóle się nie dorzucaliśmy" - powiedział Trzaskowski.
Oprócz pomocy dla uchodźców przebywających poza UE, dotychczas - po negocjacjach państw członkowskich - Unia zdecydowała o rozdzieleniu 120 tys. osób. Ustalono, że najpierw rozdzielonych zostanie 66 tys. uchodźców docierających do Włoch i Grecji, z czego Polsce - która już wcześniej zgodziła się na przyjęcie 2 tys. uchodźców - przypadnie ok. 5 tys. uchodźców. W sprawie relokacji 54 tys. osób, które według początkowych planów miały zostać przesiedlone z Węgier, zapadną odrębne decyzje Rady UE.
Trzaskowski zapewnił w ub. tygodniu na posiedzeniu sejmowej komisji ds. UE, że do Polski trafią tylko uchodźcy z potwierdzoną tożsamością i zweryfikowani pod względem bezpieczeństwa. Według niego, jeżeli centra weryfikacji uchodźców - hotspoty - nie zadziałają, nie będzie też relokacji uchodźców.(PAP)