Polka na szczycie najwyższego wieżowca Europy
Sześć aktywistek Greenpeace po 15-godzinnej wspinaczce weszło w czwartek na najwyższy wieżowiec w Europie – liczący 310 metrów Shard w Londynie. Na sam szczyt, pokonując dodatkowe 18 metrów, jako jedyna weszła Polka Wioletta Smul z Poznania. Ze szczytu powiewała flagą Greenpeace z napisem "Save the Arctic" (Ratujmy Arktykę).
Aktywistki miały w planach rozwieszenie na budynku transparentu z pejzażem Arktyki w proteście przeciw dewastacji tego regionu przez koncern naftowy Shella i przyspieszeniu przez to zmian klimatycznych.
Ostatecznie transparentu nie rozwiesiły ze względu na silny wiatr, zmęczenie i brak czasu – montaż wymagałby czterech godzin, a kobiety mają jeszcze przed sobą ryzykowne zejście, częściowo po zapadnięciu zmroku.
Wspinaczka rozpoczęta ok. godziny 4 czasu lokalnego zakończyła się o godz. 19.08. Aby uniknąć ingerencji personelu chroniącego budynek, kobiety weszły wpierw na dach pobliskiej stacji London Bridge.
Dzięki kamerom zamontowanym na kaskach ochronnych kobiet ich wyczyn na portalu Greenpeace śledziły dziesiątki tysięcy ludzi.
Oprócz Smul w proteście uczestniczyły: Victoria Henry – Kanadyjka mieszkająca w Anglii, Ali Garrigan z Anglii, Sabine Huyghe z Belgii, Sandra Lamborn ze Szwecji oraz Liesbeth Deddens z Holandii.
"Akcja to element rozpoczętej przed rokiem kampanii przeciwko Shellowi i innym koncernom wiercącym w Arktyce lub mającym takie plany. Po nieudanych próbach wydobycia ropy u wybrzeży Alaski Shell przyłączył się teraz do Gazpromu, który już wcześniej przymierzał się do wierceń, mimo że jego standardy bezpieczeństwa i troski o środowisko znane są z jak najgorszej strony" – powiedział mediom dyrektor Greenpeace John Sauven.
Otwarty w lutym Shard usytuowany jest pośrodku trzech biur koncernu naftowego Shell. Greenpeace protestuje przeciw szkodom, jakie eksploatacja surowców energetycznych Arktyki przynosi ekosystemowi tej części świata. Budynek przypomina kształtem bryłę lodu lub rozbite szkło.
"Produkcja gazu i ropy w Arktyce nie jest niczym nowym. Z tego regionu pochodzi 10 proc. światowej produkcji ropy i 25 proc. gazu" – wskazał w komunikacie Shell i zapewnił, że jego wiercenia nie szkodzą środowisku i są ważnym elementem energetycznego bezpieczeństwa w świecie.
Dyrekcja budynku nazwała wyczyn kobiet "skrajnie niebezpiecznym".(PAP)