Nowacka za zmianami w podatkach i wyższą pensją minimalną
Podniesienie pensji minimalnej do 2,5 tys. zł, likwidacja bezpłatnych staży, zmiany w podatkach i pomoc osobom zmuszonych przez banki do wzięcia kredytów w walutach obcych - to niektóre z głównych postulatów Zjednoczonej Lewicy, przedstawione w niedzielę przez Barbarę Nowacką.
"Chcemy wyraźnie powiedzieć: Polski i Polacy nie mogą pracować za pół darmo. Koniec z systemowym wyzyskiem. Nie chcemy i nie możemy być montownią Europy. Płace Polek i Polaków muszą wzrosnąć. ZL zrobi wszystko, by Polki i Polacy zarabiali już teraz pensję minimalną 2500 zł. Wtedy wzrastają pensje wszystkich" - powiedziała w niedzielę Nowacka podczas konwencji wyborczej Zjednoczonej Lewicy (SLD+TR+PPS+UP+Zieloni) w Łodzi.
Według liderki ZL podatki w Polsce są rażąco niesprawiedliwie i prowadzą do rozwarstwienia społecznego. "Nasze podatki są de facto regresywne. Im ktoś ma mniej, tym bardziej proporcjonalnie ten system go obciąża. System podatkowy w Polsce pogłębia więc nierówności, zamiast je redukować. To nie tylko niesprawiedliwe, ale też szkodliwe z punktu widzenia gospodarczego. Zamierzamy to zmienić" - mówiła.
ZL chce też wprowadzić podatek katastralny od nieruchomości o wielkiej wartości (powyżej 5 mln) i przywrócić podatek spadkowy od majątków powyżej 5 mln. Zamierza też zwiększyć kwotę wolną od podatku (do 21 tys. zł) oraz zweryfikować kontrakty menadżerskie "żeby te, które są de facto umową o pracę, umową o pracę pozostawały" - tłumaczyła Nowacka.
Jak dodała, ZL chce wprowadzić też podatek obrotowy od sektora handlu wielkopowierzchniowego oraz podatek od spekulacji i transakcji finansowych.
Nowacka zapowiedziała, że ZL będzie dążyć do zmiany prawa bankowego - tak, by banki były faktycznie przyjazne obywatelom. "My nie jesteśmy wrogami banków, jesteśmy wrogami lichwy. Pomożemy osobom, które zostały przez banki zmuszone do wzięcia kredytu w obcych walutach, bo w żadnej innej walucie im tego kredytu dać nie chciano, a małymi literkami zapisano klauzule niedozwolone. Zrobimy wszystko, by unieważnić klauzule niedozwolone w umowach kredytowych" - mówiła.
Nowacka zapowiedziała też wprowadzenie ulg dla najuboższych (zerowej stawki PIT), skrócenie tygodnia pracy (do 37 godzin) i likwidację bezpłatnych staży, które są - jak mówiła - "współczesną formą niewolnictwa".
ZL chce też wzmocnić Państwową Inspekcję Pracy i przywrócić "sensowną rolę urzędów pracy", co pomoże zlikwidować szarą strefę i kontrolować warunki pracy.
Według Nowackiej polska gospodarka musi być nowoczesna i innowacyjna. "Potrzebujemy ponownego uprzemysłowienia naszego kraju. Musimy nastawić się na koncentrowanie środków europejskich i krajowych w obszarach skoku technologicznego i w okręgach przemysłowych. Potrzebujemy zmiany zasady systemu funkcjonowania administracji rządowej i samorządowej, nastawienia jej na prewencję i pomoc, a nie na represję. To stworzy właściwy klimat dla rozwoju innowacji i skoku technologicznego, i zwiększenia dochodów oraz bezpieczeństwa technologicznego Polaków" - wyliczała Nowacka.
Jednocześnie opowiedziała się za zwiększeniem roli związków zawodowych.
Liderka ZL przekonywała, że potrzebna jest pomoc państwa dla małych i średnich przedsiębiorstw, bo dopiero wtedy zagwarantują one dobre i stabilne miejsca pracy. "Te miejsca można zapewnić tylko wtedy, kiedy te przedsiębiorstwa będą wokół dużych firm, konkurencyjnych na rynku międzynarodowych" - przekonywała.
ZL chce wspierać zdolnych innowatorów, dając im szansę dostępu do badań naukowo-technicznych. "Są młodzi, zdolni ludzie, kształcimy świetnych informatyków. Ale jedyną pracą, jaką mamy im do zaoferowania jest składanie komputerów, a nie tworzenie oprogramowania. Na to nie ma zgody lewicy. Zaproponujemy wsparcie sektora publicznego dla małych innowacji. Chodzi nam o to, aby w Polsce powstawały firmy, zdolne na miejscu produkty wymyślać, rozwijać, promować i eksportować. Sektor prywatny sam tego nie załatwi. To państwo ma wyznaczać kierunki rozwoju" - powiedziała Nowacka.
Liderka lewicy przestrzegła przed ryzykiem przemiany polskiej demokracji w "demokraturę". "Kiedy czytam projekt konstytucji pisany przez pewnego prezesa - widzę, że to nie będzie demokracja, tylko - jak mówił Włodzimierz Cimoszewicz - demokratura. Nie ma naszej zgody na demokraturę. Obronimy demokrację, nie pozwolimy grzebać przy konstytucji" - zapowiedziała.
Zaznaczyła, że fundamentem współczesnej demokracji jest wolność - rozumiana jako wolność od biedy i wykluczenia oraz jako wolność do stanowienia o samym sobie), a także równość - wobec szans i wobec prawa. "Bez względu na to, czy jesteśmy biedni czy bogaci, to samo prawo powinno nas dotyczyć. Tego dopilnujemy" - powiedziała.
Oceniła, że obecnie w Polsce jesteśmy świadkami wojny Platformy z PiS-em, a elity są oderwanie od społeczeństwa, brak im też wspólnych celów, a obywatelom prezentowane są zastępcze problemy, toczą się jałowe spory. "Potrzeba nam wspólnoty celów, inaczej skończymy na marginesie. Lewica gwarantuje rozwój Polski poprzez wspólne cele, nie poprzez łomoty. Dzisiaj nie dajmy sobie wmówić, że prawdziwym problemem Polaków jest to, kogo prezydent odwiedza nocą, albo ile kalorii ma drożdżówka. To tak naprawdę nikogo nie obchodzi. Polki i Polacy tak naprawdę nie rozmawiają o drożdżówce, ale o niskich płacach" - mówiła. (PAP)