Kopacz: prezydent wsparłby mnie ws. uchodźców, gdyby zwołał RBN
Prezydent wsparłby mnie, gdyby zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego, kiedy podejmowałam decyzję ws. uchodźców - powiedziała premier Ewa Kopacz w reakcji na słowa prezydenta. Andrzej Duda mówił w Londynie, że tak jak premier, nie zgadza się na system kwotowy ws. uchodźców.
Prezydent Duda w poniedziałek na spotkaniu z mediami polonijnymi w Londynie powiedział, że nie zgadza się na to, by Polsce z Europy, w tak zwanym systemie kwotowym, przysyłano imigrantów. Zaznaczył, że w tej kwestii popiera stanowisko rządu.
Na wtorkowej konferencji po rządzie premier była pytana o to wsparcie ze strony prezydenta. "Prezydent wsparłby mnie wtedy, gdyby zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Wtedy podejmowałam decyzję, siadając z ministrami, omawiając całą tę sytuację" - odpowiedziała Kopacz. "Mało tego, to ja w czerwcu powiedziałam bardzo czytelnym tekstem na Radzie Europejskiej: Polski nie trzeba uczyć znaczenia słowa solidarność" - dodała.
Jak podkreśliła premier, to ona po raz pierwszy powiedziała: "nie zgadzamy się na narzucenie kwot". "My chcemy być odpowiedzialnie solidarni, ale też chcemy być solidarni i skuteczni w tym, co będziemy robić" - zaznaczyła.
Oceniła, że bez zrozumienia UE, że potrzebne są kompleksowe, natychmiastowe działania, a nie tylko rozdzielenie między kraje uchodźców przybywających do Europy, "będziemy mieli ogromny kłopot". Zdaniem szefowej rządu ludzie ci muszą wiedzieć, że w Europie pomoc dostaną tylko ci, którzy rzeczywiście uciekają z powodu zagrożenia życia i zdrowia w swoim kraju. Powtórzyła, że dziś Polski nie stać, by przyjmować emigrantów ekonomicznych. "Ale na pewno z naszym sercem i naszą wrażliwością możemy udzielić schronienia tym, którzy rzeczywiście w swoim kraju są narażeni na śmierć" - zapewniła.
Wcześniej we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia" szef BBN Paweł Soloch stwierdził, że obecnie brakuje przesłanek do zwoływania przez prezydenta RBN ws. uchodźców. "Prezydentowi zależy na tym, żeby uniknąć sytuacji, w której Rada Bezpieczeństwa jest zwoływana w kontekście wydarzeń związanych z kampanią wyborczą" - powiedział szef BBN pytany o możliwość zwołania przez prezydenta RBN ws. uchodźców. "Na razie jest za mało informacji, aby taką Radę zwoływać" - dodał.
Szef BBN stwierdził, że w sprawie uchodźców kontaktował się już z Rządowym Centrum Bezpieczeństwa oraz szefem Urzędu ds. Cudzoziemców, ale wciąż brakuje szczegółowych informacji ze strony rządu dotyczących przyjmowania w Polsce uchodźców. Jak stwierdził, komunikacja w tej sprawie "jakaś istnieje, ale jest zerwana", a przekaz rządu w ostatnich tygodniach był "chaotyczny".
Soloch mówił, że wciąż brakuje takich informacji jak: ostateczna liczba uchodźców mających przyjechać do Polski, w jaki sposób będą oni przyjmowani, jakie są programy integracyjne oraz kto będzie decydował o tym, jacy ludzie przyjadą. "Czy to będą decydowali Niemcy, czy Bruksela, czy może my sami? Na te pytania nie mamy na dzień dzisiejszy odpowiedzi" - zaznaczył. "Kiedy stanowisko rządu będzie znane, wówczas można myśleć o zwołaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego" - dodał.
Prezydent mówił w Londynie, że osobiście się nie zgadza na to, "aby nam z Europy w systemie tak zwanym kwotowym, przysyłano imigrantów, bo dzisiaj ich w Polsce nie widać, oni do Polski nie przyjeżdżają, oni się do naszego kraju nie garną".
Dopytywany, czy zgadza się z tym, co mówi premier Kopacz ws. uchodźców, odparł: "dokładnie właśnie się z tym zgadzam, co mówi pani premier, że nie zgadzamy się na system kwotowy, ja tutaj popieram jej stanowisko, oczywiście, że się nie zgadzamy na system kwotowy".
Premier Kopacz oświadczyła w poniedziałek po rozmowie z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude Junckerem, że Polska deklaruje solidarność, ale nie zgodzi się na automatyzm ws. kwot uchodźców, żąda mocnej kontroli zewnętrznych granic UE i uważa, że trzeba wyraźnie oddzielić uchodźców od imigrantów ekonomicznych. (PAP)