PiS: będzie wniosek do prokuratury ws. prowadzenia kampanii przez rząd
PiS w poniedziałek złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie nielegalnego prowadzenia kampanii wyborczej przez rząd Ewy Kopacz - zapowiedział szef sztabu wyborczego PiS Stanisław Karczewski. Jak mówił, chodzi m.in. o finansowanie wyjazdowych posiedzeń rządu.
"Rząd i Platforma działają zgodnie z prawem, wniosek PiS do prokuratury to zasłona dymna" - komentuje PO.
"W poniedziałek złożymy zawiadomienie do prokuratury o nielegalne prowadzenie kampanii wyborczej przez rząd Ewy Kopacz. Platforma za pomocą rządu prowadzi kampanię wyborczą" - powiedział w piątek na konferencji prasowej w Sejmie Karczewski. Jak wyjaśnił, chodzi m.in. o finansowanie wyjazdowych posiedzeń rządu.
Dotąd rząd Ewy Kopacz odbył wyjazdowe posiedzenia w Katowicach, Łodzi i Wrocławiu; we wtorek ma odbyć się kolejne posiedzenie Rady Ministrów w Krakowie.
Zdaniem Karczewskiego Platforma za publiczne pieniądze - pochodzące z Kancelarii Premiera - "prowadzi nielegalną partyjną kampanię wyborczą".
"W naszej opinii Platforma wydaje rządowe pieniądze na promowanie premier Kopacz - jako przewodniczącej PO i prowadzenie kampanii, to jest nielegalne (...) niech prokuratura sprawdzi, jak Platforma prowadzi kampanię; Platforma wykorzystuje rząd i pieniądze rządowe do prowadzenia kampanii wyborczej" - oświadczył rzecznik sztabu wyborczego PiS Marcin Mastalerek.
Poseł PO Mariusz Witczak w piątkowej rozmowie z PAP powiedział, że rząd i Platforma działają zgodnie z prawem, a wniosek PiS do prokuratury to - jego zdaniem - "zwykła zasłona dymna i próba odwrócenia uwagi od problemów, jakie ma PiS". "Ewa Kopacz jeździ po Polsce jako premier rządu, tak samo jeździł po Polsce premier Jarosław Kaczyński i inni premierzy, ponieważ sprawują urząd, który wymaga również kontaktów z obywatelami. To jest oczywiste" - podkreślił.
Poseł Platformy zapewnił też, że "Platforma potrafi oddzielić działalność rządową i kampanijną".
Karczewski odniósł się też do zarzutów polityków PO, który przekonywali w piątek, że spot z Beatą Szydło (PiS) narusza przepisy o finansowaniu kampanii wyborczej; PO zapowiedziała złożenie w tej sprawie wniosku do prokuratury. "Dowiadujemy się, że PO chce spotykać się z PiS na sali sądowej, a nie chce prowadzić debaty politycznej o sprawach ważnych dla Polski. Sytuacja jest kuriozalna, niespotykana do tej pory" - ocenił Karczewski. "Poruszamy się w oparach absurdu" - ocenił.
Mastalerek zauważył, że według polityków PO kandydaci do Sejmu i Senatu nie mogą eksponować swojego wizerunku podczas kampanii referendalnej. Jak dodał, np. Roman Giertych startuje do Senatu, a bierze udział m.in. na billboardach w kampanii referendalnej. "Jeśli politycy PO mają zarzuty wobec PiS, to takie same zarzuty powinny mieć wobec Giertycha. Niech politycy PO udadzą się do kancelarii Giertycha i on im wytłumaczy, że wszystko jest w porządku" - ironizował Mastalerek.
"Mamy do czynienia z taką sytuacją, że zarządzono referendum, a nie można prowadzić kampanii referendalnej, bo trwa kampania wyborcza. To jest szczyt absurdu" - ocenił Mastalerek. Zapewnił jednocześnie, że wszystkie działania PiS są zgodne z prawem.
Witczak powiedział - odnosząc się do sprawy Giertycha - że Platforma nie zajmuje się pojedynczym kandydatem, który nie jest reprezentantem żadnej partii. "Nie zajmujemy się Giertychem, nie śledzimy jego kariery. Jeśli PiS śledzi jego karierę, niech się tym interesuje, my zajmujemy się własną kampanią" - zaznaczył. (PAP)