Kopacz: mam zaufanie do Siemoniaka ws. przetargu na śmigłowce
Premier Ewa Kopacz zadeklarowała, że wierzy w uczciwość wicepremiera, ministra obrony Tomasza Siemoniaka w sprawie przetargu na śmigłowce dla polskiej armii. Przypomniała, że przetarg jeszcze się nie zakończył, trwają rozmowy o umowie offsetowej.
W niedzielę tygodnik "Wprost" zapowiadając na stronie internetowej najnowsze wydanie, które do kiosków trafiło w poniedziałek - podał "Ministerstwo Obrony Narodowej mogło sfałszować wynik przetargu na śmigłowiec". "Komisja przetargowa potwierdziła nieprawdę. Urzędnicy zwlekają z podjęciem rozmów offsetowych z Francuzami. Z naszych informacji wynika, że coraz więcej osób chce uniknąć odpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości i spycha decyzję w sprawie śmigłowców na kolejny rząd" - podał tygodnik zapowiadając artykuł. MON zapowiedziało skierowanie sprawy do sądu.
Premier w poniedziałek była pytana w radiowej Jedynce o publikację "Wprost". Powiedziała, że zna premiera Siemoniaka "i nie dla tego, że jest sympatyczną osobą" poprosiła go, żeby pracował z nią w rządzie "i to w randze wicepremiera". "To jest wyjątkowo uczciwy człowiek, bardzo staranny i proszę mi wierzyć, jeśli nawet osobiście sam nie uczestniczył w tych formalnościach przetargowych - bo ma do tego wyznaczonego wiceministra - to na pewno solidnie tego pilnował" - podkreśliła Kopacz.
"I dzisiaj, jeśli mam komukolwiek wierzyć w tej sprawie to wierzę w tej chwili premierowi Siemoniakowi, który mówi: dołożyliśmy wszelkiej staranności do tego, żeby ten przetarg został rozstrzygnięty jak najbardziej obiektywnie, poprawnie i zgodnie z obowiązującym prawem" - oceniła premier Kopacz.
Przypomniała, że sprawa przetargu toczy się od pewnego czasu, w dalszym ciągu nie został on jednoznacznie rozstrzygnięty, bo trwają "intensywne rozmowy dotyczące offsetu". "To nie jest tak, że dzisiaj ktoś zakończył procedurę przetargową i powiedział tak, ta firma jest wykonawcą zamówienia publicznego. Absolutnie nie" - powiedziała premier.
Kopacz zaznaczyła, że wicepremier Siemoniak i wicepremier Janusz Piechociński muszą wynegocjować całą umowę offsetową - od tego będzie zależało, jaka będzie ostateczna decyzja.
W oświadczeniu przesłanym PAP rzecznik MON płk Jacek Sońta podkreślił, że to kłamstwa i zapowiedział skierowanie sprawy do sądu.
"Mając na względzie całkowite mijanie się z prawdą w artykule +Kto uziemił śmigłowce+ w najnowszym numerze +Wprost+ dotyczącym przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla Sił Zbrojnych, zmuszeni jesteśmy zażądać od tygodnika w drodze prawa prasowego bezzwłocznego sprostowania podanych w artykule informacji, a także wystąpić przeciwko autorom publikacji z pozwem cywilnym o ochronę dóbr osobistych, tak występujących w nim instytucji (MON, Inspektorat Uzbrojenia) jak i osób funkcyjnych, a także w trybie kodeksu karnego z zarzutem pomówienia osób występujących w +łańcuszku+ przetargowym" - napisał rzecznik MON.
Sprawę komentował też na Twitterze szef MON, wicepremier Tomasz Siemoniak. "Postępowanie nadzorują służby, będzie badane przez sąd i prokuraturę. Sądzi Pan, że komuś mogło przyjść do głowy fałszowanie? Jak 11-osobowa komisja pod nadzorem służb może coś fałszować?" - napisał wicepremier do naczelnego "Wprost". "Sporo wątpliwości, na które należy odpowiedzieć. To wiem" - odpisał naczelny Tomasz Wróblewski.
MON w kwietniu wybrało H225M Caracal na nowy śmigłowiec wielozadaniowy dla wojska. Decyzja wywołała liczne protesty wśród związkowców i załóg zakładów w Mielcu i Świdniku, które konkurowały z Airbus Helicopters, a także samorządowców regionów lubelskiego i podkarpackiego.
Resort negocjuje umowę z konsorcjum pod wodzą Airbus Helicopters. H225M Caracal w maju przeszedł wojskowe testy w Polsce. Wart ok. 13 mld zł kontrakt na 50 wiropłatów w różnych wersjach ma zostać podpisany jesienią. (PAP)