Prawdopodobny sprawca incydentu z dronem przesłuchany i zwolniony
Mężczyzna podejrzewany o spowodowanie incydentu z udziałem drona w pobliżu Lotniska Chopina w Warszawie po przesłuchaniu przez policjantów został zwolniony - poinformował PAP w środę oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Piasecznie asp. sztab. Maciej Blachliński.
39-letni mieszkaniec okolic Piaseczna został zatrzymany we wtorek. Z powodu niebezpiecznego zbliżenia drona do lotniska trzeba było w poniedziałek po południu zmienić kierunek lądowania ponad dwudziestu samolotów.
Podejrzewany właściciel urządzenia "został ustalony, doprowadzony do Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie i przesłuchany. Po wykonaniu tych czynności mężczyzna został zwolniony" - powiedział Blachliński. Dodał, że drona zatrzymano w celu przeprowadzenia ekspertyzy i odczytania ewentualnej trajektorii lotu tego urządzenia, żeby potwierdzić, czy to właśnie ono brało udział w incydencie w pobliżu lotniska. Dopiero po dokonaniu tych ustaleń będzie można rozmawiać o konsekwencjach - podkreślił Blachliński.
Za spowodowanie zagrożenia w ruchu powietrznym grozi do ośmiu lat więzienia.
Informację o incydencie w pobliżu lotniska Chopina przekazała policji Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. Jej rzecznik Mikołaj Karpiński powiedział PAP, że do zdarzenia doszło w poniedziałek po południu w odległości około 6,5 mili morskiej od pasa startowego warszawskiego lotniska na Okęciu, czyli w rejonie Piaseczna. W poniedziałek ok. godz. 16 podchodzący do lądowania, należący do Lufthansy, samolot Embraer 195, lecący z Monachium do Warszawy zameldował kontrolerom lotu, że na wysokości ok. 700 m widzi jakiś obiekt. "Był to najprawdopodobniej dron. Nie miał prawa znajdować się w tym miejscu, ponieważ znajdował się w osi podejścia do lądowania" - powiedział rzecznik.
Wskazał, że z tego powodu służby ruchu lotniczego musiały ze względów bezpieczeństwa zmienić kierunek lądowania samolotów. Po kilku godzinach ruch lotniczy przywrócono do normy. Zmiany, które dotyczyły ponad dwudziestu samolotów, nie skutkowały opóźnieniami lotów.
Rzecznik poinformował PAP, że wykonywanie lotów w strefach kontrolowanych lotnisk jest możliwe wyłącznie na warunkach określonych przez PAŻP i wymaga specjalnego zezwolenia. "W tej sytuacji nie otrzymaliśmy żadnego zgłoszenia zamiaru wykonania lotu" - dodał Karpiński.
W szukaniu drona wzięły udział śmigłowce - policyjny i wojskowy - oraz piesze patrole policji.
Przekazując informację policji, PAŻP po raz pierwszy skorzystała z porozumienia z policją dotyczącego współdziałania w zakresie zapobiegania zagrożeniom w przestrzeni powietrznej.
Polskie prawo wymaga wydawanego przez Urząd Lotnictwa Cywilnego świadectwa kwalifikacji od operatorów bezzałogowych statków powietrznych, ale tylko w razie użycia do celów komercyjnych. "Jeżeli ktoś sobie kupi takie urządzenie i robi sobie zdjęcia w celach absolutnie prywatnych, z czego nie czerpie żadnych korzyści finansowych, to nie musi mieć takiego dokumentu" - powiedział PAP Robert Ochwat z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.(PAP)