W Armenii szósty dzień protestów przeciwko podwyżce cen energii
Setki osób protestowały w środę, szósty dzień z rzędu, w stolicy Armenii Erywaniu przeciwko podwyżce cen energii. Dzień wcześniej o świcie siły porządkowe rozpędziły czterotysięczną demonstrację i aresztowały ponad dwieście osób.
We wtorek wieczorem już prawie 6 tysięcy osób zebrało się ponownie w rejonie pałacu prezydenckiego w centrum Erywania i kilkaset osób koczowało tam przez noc, utrudniając ruch na głównej arterii miasta.
Policja nakazała opuszczenie miejsca do godziny 8 rano w środę, ale setki manifestantów nie podporządkowały się i protest kontynuowano.
We wtorek rano policja aresztowała 237 osób spośród 4 tysięcy protestujących przed pałacem prezydenckim; demonstracja została rozpędzona przez oddziały prewencji, które użyły pałek i armatek wodnych.
Według ministerstwa zdrowia w sumie rannych zostało 25 osób, w tym 11 policjantów. Władze wszczęły śledztwo w sprawie zakłócania porządku publicznego i aktów chuligaństwa.
Armeńskie MSW uznało protest za nielegalny i wezwało jego uczestników, aby "nie podsycali sztucznie napięć" w kraju dotkniętym kryzysem gospodarczym u swego dużego sąsiada - Rosji. Armenia jest silnie uzależniona od gospodarki rosyjskiej, przeżywającej kryzys i odczuwającej skutki zachodnich sankcji.
Trwające od piątku manifestacje organizowane są przez apolityczną grupę "Nie grabieży". Demonstranci oskarżają rząd prezydenta Serża Sarkisjana, że podnosząc taryfy na energię elektryczną, doprowadza ich do ubóstwa. Zgodnie z decyzją z 17 czerwca ceny elektryczności mają wzrosnąć od 1 sierpnia o ok. 16 procent. (PAP)