Zdaniem Sikorskiego, wyciek akt prokuratorskich to demolowanie instytucji państwa
Wyciek akt prokuratorskich z tzw. afery podsłuchowej, to demolowanie instytucji państwa - ocenił we wtorek marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Liczy na to, że prokurator generalny "podejmie energiczne działania w tej sprawie".
Na jednym z portali społecznościowych na profilach Zbigniewa Stonogi i Gazety Stonoga opublikowano zdjęcia akt ze śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, które prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
"Prokuratura bada przestępczą działalność, w mojej ocenie, zorganizowanej grupy przestępczej, która próbowała wpłynąć na rząd, a może gorzej i trudno mieć wiarę, gdy dane z tego postępowania wyciekają" - powiedział Sikorski w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Dodał, że liczył na to, iż prokuratura "ukarze winnych nielegalnego nagrywania i nielegalnego publikowania danych uzyskanych w sposób przestępczy". "Tymczasem mamy kolejne wycieki i to jest demolowanie instytucji państwa" - uważa marszałek Sejmu.
Wyraził nadzieję, że "prokurator generalny, po rozmowie z koordynatorem ds. służb specjalnych podejmie energiczne działania w tej sprawie".
Marszałek zwrócił uwagę, że ofiarami tej sytuacji stają się już nie tylko politycy, ale "kolejne osoby, które z polityką mają coraz mniej wspólnego". "Prawo dotyczy wszystkich i kodeks karny powinien być stosowany niezależnie od tego, kto jaki wykonuje zawód" - mówił Sikorski. "Mam nadzieję, że prokuratura temu zadaniu podoła" - dodał.
Sikorski przypomniał również, że jest "poszkodowanym w przestępczej aferze potajemnego nagrywania ludzi".
"Obawiam się, że to nie jest koniec wycieków. Słyszy się o taśmach, którymi niektórzy próbują handlować na mieście" - powiedział marszałek. "Kiedy pierwsze wycieki miały miejsce przestrzegałem, że zmierzamy do społeczeństwa inwigilacji totalnej i do niszczenia instytucji demokratycznego państwa. Zapewne komuś na tym bardzo zależy" - powiedział Sikorski.
Poinformował również, że jest wniosek jednego z opozycyjnych klubów, by Sejm zajął się sprawą wycieku akt, ale - jak mówił - "do tej pory była pokusa używania tej przestępczej działalności do prowadzenia polityki, a dzisiaj widzimy, że to jest coś, co zaczyna wpływać na instytucje niepolityczne, jak prokuratura czy CBA".
Dodał, że sprawa była dyskutowana na posiedzeniu Prezydium Sejmu i "termin przeprowadzenia ewentualnej dyskusji jest całkiem bliski".
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura w czerwcu 2014 r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
Na godz. 11 we wtorek Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zapowiedziała konferencję prasową.(PAP)