Eksplozje na wiecu wyborczym opozycji w Turcji, są zabici i ranni
Dwóch ludzi zginęło, a ponad 100 zostało rannych w wyniku dwóch eksplozji na wiecu przedwyborczym prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) w Diyarbakir w południowo-wschodniej Turcji - poinformował minister rolnictwa Mehdi Eker.
Wcześniej minister zdrowia Mehmet Muezzinoglu informował tylko o 50 rannych, z których 20-24 przewieziono do szpitali.
Organizatorzy wiecu zaapelowali o spokój, a na miejsce przybyły karetki pogotowia, by zabrać rannych.
W niedzielę w Turcji odbędą się wybory parlamentarne, w których HDP startuje po raz pierwszy jako partia polityczna, a nie jak do tej pory wystawiając tylko niezależnych kandydatów.
Świadkowie twierdzą, że doszło do dwóch eksplozji w odstępie pięciu minut; sądzą, że eksplodowały ładunki wybuchowe.
Tureckie media informowały, że do eksplozji doszło w transformatorze elektrycznym na placu, gdzie zgromadzili się zwolennicy HDP. Nieco później minister energetyki Taner Yildiz powiedział, że eksplozje były spowodowane "ingerencją z zewnątrz" w transformator, ale odmówił odpowiedzi na pytanie, czy chodziło o bombę.
Premier Turcji Ahmet Davutoglu zapowiedział śledztwo, mające wyjaśnić przyczyny eksplozji.
Według AFP na wiec przybyło kilkadziesiąt tysięcy zwolenników HDP, by wysłuchać przemówienia współprzewodniczącego partii Selahattina Demirtasa.
W niedzielnych wyborach wynik HDP będzie sprawą decydującą. Jeśli partia przekroczy 10-procentowy próg wyborczy, to rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) nie zdoła uzyskać 330 mandatów, jeśli zaś nie przekroczy, to oddane na nią głosy będą rozdzielone i AKP uzyska mocną większość. 330 mandatów to trzy piąte miejsc w parlamencie; większość ta pozwoli na ogłoszenie referendum w kwestii zmiany konstytucji.(PAP)