500 zł na dziecko i cofnięcie reformy emerytalnej wśród obietnic A. Dudy
W czasie kampanii zwycięzca wyborów Andrzej Duda złożył szereg obietnic wsparcia dla rodzin, przedsiębiorców i kredytobiorców. Zapowiedział m.in. po 500 zł dodatku na dziecko i cofnięcie reformy emerytalnej. Mówił też o zabieganiu o bazy NATO w Polsce.
500 zł na dziecko i cofnięcie reformy emerytalnej wśród obietnic A. Dudy
W czasie kampanii zwycięzca wyborów Andrzej Duda złożył szereg obietnic wsparcia dla rodzin, przedsiębiorców i kredytobiorców. Zapowiedział m.in. po 500 zł dodatku na dziecko i cofnięcie reformy emerytalnej. Mówił też o zabieganiu o bazy NATO w Polsce.
Duda zapowiedział cofnięcie reformy emerytalnej podnoszącej wiek emerytalny do 67. roku życia. Oznaczałoby to, że kobiety przechodziłyby na emeryturę w wieku 60 lat, mężczyźni - w wieku 65 lat. Zwycięzca wyborów opowiadał się też za wprowadzeniem systemu emerytalnego dla osób poświęcających się opiece nad rodziną kosztem życia zawodowego.
Obiecywał także dodatek w wysokości 500 zł miesięcznie na pierwsze dziecko w najbiedniejszych rodzinach, a na drugie i kolejne - w tych zamożniejszych. Wśród obietnic skierowanych do rodzin znalazło się także podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł.
Te obietnice bardzo krytycznie w czasie kampanii oceniali ekonomiści. Przede wszystkim zwracali uwagę, że prezydent ma ograniczone możliwości realizacji tego typu zobowiązań, podkreślali też, że byłyby one ogromnym obciążeniem dla budżetu, ich koszt mógłby przewyższyć deficyt budżetowy. Samo cofnięcie reformy emerytalnej mogłoby kosztować 15 mld zł, i to przy założeniu, że co najmniej 50 proc. osób w wieku powyżej 60 i 65 lat zdecydowałaby się na pozostanie na rynku pracy. Dodatki na dzieci to koszt - jak wyliczali ekonomiści - 46 mld zł rocznie - prawie tyle, co zapisany w tegorocznej ustawie budżetowej deficyt w wysokości 47,5 mld zł.
Kolejnym zobowiązaniem Dudy był program mieszkaniowy dla młodych małżeństw; mieszkania miałyby powstawać na gruntach Skarbu Państwa i być realizowane, pod nadzorem rządu, przez polskie firmy budowlane. Duda chciałby też udzielić wsparcia tzw. frankowiczom; jego zdaniem kredyty we frankach powinny zostać przewalutowane tak, aby były spłacane po kursie z dnia ich zaciągnięcia. Duda zapowiadał też powołanie rzecznika klientów banków, który będzie bronił praw klientów w starciu z wielkimi instytucjami. W ocenie Dudy potrzebna jest repolonizacja banków, która powinna nastąpić poprzez stopniowy ich wykup przez polskie instytucje finansowe.
Duda obiecał także wsparcie dla górników. Jego "Pakt dla Śląska" przewiduje m.in. refundację z budżetu państwa ubezpieczenia społecznego przedsiębiorcom zatrudniającym osoby odchodzące z pracy w kopalniach.
Zwycięzca wyborów zapowiadał także ulgi podatkowe dla przedsiębiorców. Mikroprzedsiębiorcy, którzy stworzą przynajmniej trzy nowe miejsca pracy, mogliby liczyć na obniżenie podatku CIT z 19 do 15 proc. Odliczenia podatkowe według Dudy mogłyby też stać się zachętą dla przedsiębiorców do inwestowania w innowacyjność.
Duda chce także podjąć działania na rzecz odbudowy polskiego przemysłu, zapowiadał modernizację polskiego przemysłu energetycznego i wydobywczego; na ten cel miałyby zostać poświęcone środki z funduszy unijnych.
Przyszły prezydent zapowiadał także wsparcie dla młodych w ramach programu "Polska mój dom". Miałby to być system preferencji dla przedsiębiorców zatrudniających młodych ludzi oraz dla młodych ludzi, którzy mają pomysł na własną działalność gospodarczą.
Zwycięzca wyborów prezydenckich zapowiadał także "wprowadzenie w trybie pilnym" ustawy przeciwdziałającej "spekulacyjnemu wykupowi przez cudzoziemców polskiej ziemi", której obrót w maju 2016 r. zostanie uwolniony.
Duda opowiadał się także za tym, by rodzice mogli mieć wybór, czy chcą posłać swoje dzieci do szkoły w wieku sześciu, czy siedmiu lat. Zapowiadał, że jeśli zostanie wybrany, złoży projekt ustawy dot. dzieci z rocznika 2009, dający rodzicom pełny wybór co do tego, czy chcą je we wrześniu wysłać do szkoły.
W zakresie polityki zagranicznej Duda mówił wielokrotnie o "potrzebie prowadzenia suwerennej i podmiotowej polityki, ukierunkowanej na polskie interesy". Oznaczałoby to np. sprzeciw wobec polityki dekarbonizacyjnej Unii Europejskiej. W jego ocenie sama Unia powinna być bardziej elastyczna i nie blokować krajom członkowskim możliwości korzystania np. z zasobów energetycznych.
Według Dudy podstawą bezpieczeństwa jest i powinno być NATO. Polska powinna też dążyć do coraz ściślejszych, bilateralnych relacji w dziedzinie bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi. Duda zapowiadał, że jako prezydent będzie dążył, by do czasu szczytu Sojuszu w Warszawie w 2016 r. pojawiły się w Polsce silne natowskie bazy. Inicjatywę taką określił mianem "Newport Plus".
Polska powinna się też - zdaniem Dudy - zabiegać o członkostwo w G20 - grupie gromadzącej najbardziej wpływowe gospodarki na świecie. Duda opowiadał się za wzmocnieniem "w potencjale kadrowym, infrastrukturalnym i finansowym" placówek dyplomatycznych w najważniejszych krajach świata, które nazwał "diamentowymi ambasadami". Zwycięzca wyborów opowiadał się także za wspieraniem współpracy w regionie Karpat, w jego ocenie kraje wschodnie i bałkańskie dążące do UE mogą być nową osią dynamiki polityki i rozwoju Europy.
Przyszły prezydent w czasie kampanii krytycznie wypowiadał się o przetargu na zakup śmigłowców wielozadaniowych, który wygrał francuski koncern Airbus Helicopters. Według niego wyposażenie dla armii powinno być tak zamawiane, by to w Polsce tworzyć miejsca pracy. "Dzisiaj ludzie w Świdniku są zrozpaczeni, nie wiedzą co będzie dla nich w przyszłości, dlatego że ich firmy ogromnie liczyły na ten kontrakt" - mówił podczas debaty z Bronisławem Komorowskim. Nawiązywał do odrzuconych w przetargu ofert: PZL Świdnik i AgustaWestland ze śmigłowcem AW149 oraz konsorcjum Sikorsky Aircraft i PZL Mielec z maszyną Black Hawk.
Duda proponował też utworzenie instytucji do obrony dobrego imienia Polski, która będzie się przeciwstawiała kłamstwom historycznym dotyczącym Polski, m.in. sformułowaniom "polskie obozy śmierci".
Podkreślał też, że nie ratyfikowałby konwencji Rady Europy przeciwdziałającej przemocy wobec kobiet jako sprzecznej z polską kulturą. W sprawie poruszanego wielokrotnie w czasie kampanii tematu in vitro mówił, że państwo polskie powinno postawić na skuteczne metody leczenia niepłodności i właśnie je powinno dofinansowywać; uznał, że "in vitro nie jest metodą leczenia niepłodności".
Mówił też o potrzebie reformy wymiaru sprawiedliwości. W jego ocenie należy zwiększyć kompetencje prokuratora generalnego i przywrócić kontrolę rządu nad prokuraturą. Według niego "prezydent nie musi podpisywać każdej nominacji sędziowskiej". Zapowiadał, że jako prezydent będzie udzielał nominacji "po uważnym zbadaniu akt". (PAP)