10 maja Europejskim Dniem Profilaktyki Udarowej
W Polsce co roku u około 70 tys. osób dochodzi do udaru mózgu, czyli zdarza się on średnio co 8 minut - wylicza Fundacja Udaru Mózgu z okazji przypadającego 10 maja Europejskiego Dnia Profilaktyki Udarowej.
Aż co trzeci udar mózgu związany jest z migotaniem przedsionków, czyli nieregularnymi i chaotycznymi skurczami tych jam mięśnia sercowego. Dlatego podczas tegorocznego Dnia Profilaktyki Udarowej główną uwagę zwraca się na potrzebę leczenia tej arytmii.
Kierownik kliniki zaburzeń rytmu serca Instytut Kardiologii w Warszawie, prof. Łukasz Szumowski wyjaśnia, że do migotania przedsionków dochodzi, gdy zamiast węzła zatokowego serce stymulują inne komórki wytwarzające impulsy elektryczne. Powstają wtedy tzw. skurcze dodatkowe. Jeśli są one jedynie sporadyczne, powodują mało niepokojące objawy, takie jak "kręcenie" w mostku, dławienie w klatce piersiowej lub rzadko kojarzony z sercem kaszel.
Do groźnej arytmii serca dochodzi wtedy, gdy skurcze dodatkowe występują gromadnie. Skutkiem tego jest nieregularna praca przedsionków zmniejszająca wydajność pompowania krwi do komór serca. W jamach tych tworzą się również skrzepy, które mogą się przemieścić wraz z krwią i zatykać naczynia krwionośne w mózgu. Skutkiem tego jest niedokrwienie mózgu nazywane udarem niedokrwiennym.
Co roku aż 3 miliony ludzi na świecie przechodzi udar mózgu spowodowany migotaniem przedsionków. Kierownik kliniki intensywnej terapii kardiologicznej warszawskiego Instytutu Kardiologii, prof. Janina Stępińska zwraca uwagę, że ma on gorsze rokowania, gdyż wyróżnia się szczególnie ciężkim przebiegiem. Aż połowa pacjentów umiera w pierwszym roku od wystąpienia tego rodzaju udaru.
Prof. Szumowski podkreśla, że można temu zapobiec dzięki odpowiedniemu leczeniu migotania przedsionków. Dodaje, że najskuteczniejszą metodą leczenia tej arytmii serca jest ablacja. Z przedstawionych przez niego danych wynika, że o ile leczenie farmakologiczne pomaga jedynie 20-40 proc. pacjentów z tą wadą, to ablacja usuwa ją u 70-80 proc. chorych.
"Problemem jest zbyt późne wykonanie zabiegu, kiedy przedsionki i serce pacjenta jest już uszkodzone długotrwałą arytmią. Wtedy skuteczność jest ewidentnie niższa. Im bardziej zaawansowane migotanie przedsionków, tym leczenie jest trudniejsze" - powiedział PAP prof. Łukasz Szumowski
Ablacja polega na wprowadzeniu do mięśnia sercowego specjalne elektrody. Wymaga to nakłucia żył udowych, a czasami żyły szyjnej, ale wykonuje się to w znieczuleniu miejscowym. Przez nacięcia wsuwane są cienkie rurki, zwane koszulkami naczyniowymi, poprzez które do określonych miejsc w sercu wprowadza się elektrody.
Elektrody połączone są z komputerem, który ocenia czynność elektryczną serca, co pozwala zlokalizować miejsca wywołujące arytmię. Do zniszczenia podłoża arytmii wykorzystuje się najczęściej prąd zmienny o częstotliwości radiowej (jest to tzw. ablacja RF). Powoduje on rozgrzanie "wadliwej" tkanki mięśnia sercowego do temperatury 48-55 stopni i jej zniszczenie. Pozostaje po tym niewielka blizna, która w tym przypadku jest korzystna, ponieważ traci swoje właściwości elektryczne i przestaje być źródłem zaburzeń rytmu serca.
Do zniszczenia podłoża arytmii wykorzystuje się również tzw. krioablację, która mrozi tkankę do temperatury minus 50-70ř C. Metoda ta w Polsce wykorzystywana jest od 2008 r. Pacjent po takim zabiegu, jak również ablacji RF, już po kilku dniach może wrócić do wykonywania codziennych czynności, a nawet do aktywności sportowej.
Prof. Szumowski przyznaje, że czasami nie wystarczy jedna ablacja, żeby usunąć przyczynę arytmii. Trzeba ją powtórzyć. Zdarza się również, że migotanie przedsionków powraca, dzieje się tak po 7-9 latach od wykonania skutecznego zabiegu. Wtedy jednak również można po raz kolejny wykonać ablację i usunąć nową przyczynę arytmii.
W 2014 r. wykonano w Polsce 47 różnego typu zabiegów ablacji na 1 mln mieszkańców. Z roku na rok jest coraz więcej, w 2013 r. przeprowadzono 30 ablacji na 1 mln ludności. Wciąż jednak jest ich mniej niż w innych krajach Unii Europejskiej. Według "EHRA White Book", w 2014 r. na Węgrzech wykonano 95 ablacji na 1 mln mieszkańców, we Francji - 130, w Niemczech - 170, a w Czechach - aż 208. (PAP)