Hillary Clinton: chcę być przywódcą Amerykanów
Była sekretarz stanu USA Hillary Clinton ogłosiła w niedzielę, że po raz drugi startuje w wyborach prezydenckich. "Każdego dnia Amerykanie potrzebują przywódcy i chcę być tym przywódcą" - oświadczyła w nagraniu wideo na stronie internetowej swej kampanii.
67-letnia Clinton, żona Billa Clintona, prezydenta USA w latach 1993-2001, po raz drugi podejmie walkę, by zostać pierwszą kobietą prezydentem Stanów Zjednoczonych. W 2008 roku przegrała batalię o nominację Partii Demokratycznej z Barackiem Obamą.
"Amerykanom udało się pokonać ciężkie gospodarczo czasy, ale karty są wciąż ułożone na korzyść tych, którzy są na górze. Każdego dnia Amerykanie potrzebują przywódcy i ja chcę nim być" - powiedziała Clinton, apelując o głosy wyborców w nagraniu umieszczonym na stronie swej nowej kampanii: https://www.hillaryclinton.com. Materiał wideo, zaadresowany do szerokiego grona odbiorców, zwłaszcza z klasy średniej, ilustrowały zdjęcia z życia rodzin, przedsiębiorców, młodych matek wychowujących dzieci, czy imigrantów podejmujących pracę.
Ogłoszenie startu w wyborach nie było niespodzianką. Wierni zwolennicy Clinton już dwa lata temu założyli komitet wsparcia "Ready for Clinton" zbierający fundusze na jej przyszłą kampanię. Przewiduje się, że mogą zgromadzić nawet 1 mld USD.
Z sondaży wynika, że Clinton ma niemal zapewnioną nominację Partii Demokratycznej i wielkie szanse na wygraną w ostatecznym starciu z kandydatem Republikanów. Aż 86 proc. wyborców głosujących w prawyborach Partii Demokratycznej potwierdziło w sondażu "Wall Street Journal" i NBC News, przeprowadzonym w marcu, że może sobie wyobrazić, iż poprze Clinton, a tylko 13 proc. że nie zrobi tego.
Komentatorzy przypominają co prawda, że na początku 2008 roku Clinton też miała 20-punktową przewagę nad innymi kandydatami Partii Demokratycznej, a ostatecznie przegrała z młodym senatorem Barackiem Obamą. Jednak teraz nie pojawił się żaden kandydat, który byłby w stanie podjąć z nią prawdziwą walkę. Lewicowy elektorat, który uważa, że Clinton ma zbyt silne związki z Wall Street, cały czas ma nadzieję, że wystartuje charyzmatyczna propagatorka regulacji rynków finansowych, senator z Massachusetts Elizabeth Warren; ta jednak konsekwentnie odmawia udziału w wyborach.
Inni potencjalni kandydaci Partii Demokratycznej, o których mówi się, że może spróbują podjąć walkę to były gubernator stanu Rhode Island Lincoln Chafee, były gubernator stanu Maryland Martin O'Malley, były senator z Wirginii Jim Webb, a nawet wiceprezydent Joe Biden - są w sondażach daleko w tyle za Clinton.
Zwolennicy Clinton jako jej atuty wskazują kompetencje i doświadczenie, zwłaszcza w polityce zagranicznej. Zanim została szefem amerykańskiej dyplomacji za pierwszej kadencji prezydenta Obamy, przez osiem lata była senatorem USA, reprezentując stan Nowy Jork, a wcześniej Pierwszą Damą w latach 1993-2001. Uważa się, że byłaby twardsza od Obamy, aktywniej angażując USA w rozwiązywanie światowych konfliktów. W opublikowanych w czerwcu 2014 roku wspomnieniach "Hard Choices", Clinton ujawniła, że różniła się z Obamą m.in. w sprawie konfliktu w Syrii; chciała, by USA zbroiły umiarkowaną opozycję, ale prezydent się sprzeciwił.
Powszechnie uważa się też, że jako prezydent lepiej od Obamy radziłaby sobie w relacjach z Kongresem, który jak się oczekuje nawet po wyborach w 2016 roku pozostanie zdominowany przez Republikanów.
Clinton zarzuca się przede wszystkim, że tak naprawdę nie wiadomo, jakie ma poglądy; dotychczas nie przedstawiła jasnej wizji, jak chciałaby zmienić Amerykę. "Jak na kogoś, kto jest w polityce przez ćwierć wieku, jej przekonania są niezwykle trudne do określenia" - napisał w artykule redakcyjnym tygodnik "Economist". "Pani Clinton jest najbardziej nieprzejrzystą osobą, jaką kiedykolwiek spotkasz w życiu" - przyznał nawet jej były kolega z Kongresu, demokratyczny senator Charles Schumer.
Ten tajemniczy wizerunek Clinton jeszcze się umocnił, gdy w ubiegłym miesiącu ujawniono, że jako sekretarz stanu używała prywatnego konta e-mailowego zamiast posługiwać się adresem rządowym. Do archiwów rządowych przekazała później tylko te maile, które w jej ocenie miały charakter służbowy, a resztę wykasowała. Republikanie natychmiast oskarżyli ją, że złamała prawo oraz zasady przejrzystości, jakie obowiązują urzędników.
"Clintonowie wiele razy w przeszłości pokazywali, że czują, iż stoją ponad prawem" - powiedział w niedzielę republikański senator Rand Paul, który sam też niedawno ogłosił, że będzie ubiegać się o fotel prezydenta.
Jeśli Clinton wygra wybory będzie drugim, po Ronaldzie Reaganie, najstarszym prezydentem USA, mając w styczniu 2017 roku 69 lat. Niektórzy wskazują to jako wadę, przypominając że w 2012 roku Clinton miała zakrzep krwi, będący rezultatem wstrząsu mózgu.
Prezydenckim szansom Clinton sprzyja mnogość republikańskich pretendentów do fotela prezydenta USA. Na razie trudno w ogóle przewidzieć, z kim przyjdzie się zmierzyć Demokratom. Według obecnych sondaży faworytem jest bardzo konserwatywny gubernator Wisconsin Scott Walker, nieznacznie wyprzedzając byłego gubernatora Florydy Jeba Busha.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)