Rozmowy atomowe z Iranem przedłużone do czwartku
Światowe mocarstwa prowadzące w Szwajcarii rozmowy z Iranem ws. budzącego kontrowersje programu atomowego tego kraju postanowiły przedłużyć negocjacje o kolejny dzień, do czwartku. W ocenie Francji rozmowy znalazły się na końcowym, najtrudniejszym etapie.
Przedstawiciele sześciu mocarstw - USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Rosji i Chin - starają się przełamać impas w rokowaniach, których celem jest pozbawienie Iranu zdolności wyprodukowania broni jądrowej w zamian za złagodzenie obciążających jego gospodarkę sankcji. Pierwotny termin na osiągnięcie ramowego porozumienia w tej sprawie minął we wtorek, po czym został przedłużony o jeden dzień.
W środę wieczorem minister spraw zagranicznych Francji Laurent Fabius ocenił, że rozmowy znalazły się na końcowym etapie, ale do ustalenia wciąż pozostają najtrudniejsze kwestie.
"Znajdujemy się kilka metrów od linii mety, ale to właśnie te ostatnie metry są zawsze najtrudniejsze" - powiedział Fabius po powrocie do Lozanny w Szwajcarii, gdzie toczą się rozmowy. Fabius wyjechał z Lozanny w środę, by udać się na posiedzenie rządu w Paryżu po wielogodzinnych, lecz bezowocnych rozmowach. Zapowiedział wówczas, że wróci, jeśli zajdzie taka potrzeba.
"Jeszcze nie osiągnęliśmy" porozumienia - przyznał minister, podkreślając, że szóstka mocarstw chce "mocnej i weryfikowalnej umowy, ale wciąż jest kilka punktów, w których należy poczynić postępy, szczególnie po stronie Iranu". "Stawka jest wysoka, bo chodzi o walkę z rozprzestrzenianiem broni jądrowej oraz pewnego rodzaju reintegrację Iranu ze społecznością międzynarodową" - dodał.
Departament Stanu USA poinformował, że szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry pozostanie w Lozannie co najmniej do czwartku rano w nadziei na przełom w rozmowach.
Według cytowanego przez agencję Kyodo źródła zbliżonego do negocjacji Iran zgodził się ograniczyć do pewnego stopnia swój program wzbogacania uranu, ale obstaje przy dalszych badaniach i rozwijaniu używanych w tym celu wirówek.
Agencja EFE zauważa, że w środę towarzyszącą rozmowom atmosferę niepewności i napięcia podsycały często sprzeczne wypowiedzi uczestników negocjacji.
Szef MSZ Iranu Mohammad Zarif przyznał, że w rozmowach nastał impas. Tymczasem jego brytyjski odpowiednik Philip Hammond podkreślał, że powodzenie negocjacji zależy wyłącznie od dobrej woli Irańczyków, a Waszyngton przekazał, że rozmowy będą kontynuowane dopóki będą miały sens, ale na razie nie widać po stronie Iranu niezbędnego zaangażowania i woli kompromisu.
Pesymistyczne prognozy jeszcze się nasiliły, gdy okazało się, że spotkanie Zarifa i Kerry'ego w środę trwało zaledwie 10 minut.
Wstępne porozumienie ma zastąpić tymczasową umowę zawartą 24 listopada 2013 roku, która przewidywała zamrożenie niektórych części irańskiego programu nuklearnego w zamian za częściowe zniesienie sankcji. Do czerwca ma zostać zastąpione przez ostateczne porozumienie. Taka umowa mogłaby zakończyć trwający już 12 lat konflikt dyplomatyczny Zachodu z Teheranem na tle jego nuklearnych ambicji i zmniejszyć ryzyko kolejnej wojny na Bliskim Wschodzie. Iran twierdzi, że w swych przedsięwzięciach z dziedziny atomistyki realizuje wyłącznie cele cywilne.(PAP)