Rosja i Osetia Południowa podpisały umowę o sojuszu i integracji
Rosja podpisała w środę z Osetią Południową, separatystyczną republiką gruzińską, układ o sojuszu i integracji, który Tbilisi potępiło jako krok w kierunku aneksji, a Zachód uważa za zagrożenie dla stabilności i bezpieczeństwa w regionie.
Układ o sojuszu i integracji, który podpisali prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent nieuznawanej przez większość państw świata Osetii Południowej Leonid Tibiłow, zakłada m.in. integrację sił zbrojnych i sił bezpieczeństwa, swobodne przekraczanie granicy, współpracę resortów spraw wewnętrznych, uproszczenie trybu przyznawania obywatelstwa rosyjskiego.
Układ zawarto na lat 25 z możliwością przedłużenia na kolejne dziesięcioletnie okresy - pisze TASS. Zaznacza, że dokument jest podstawą do stopniowego zacieśniania współpracy między Rosją a Osetią Południową przy jednoczesnym zachowaniu suwerenności Osetii Południowej.
Putin zapowiedział, że na realizację umowy z budżetu Federacji Rosyjskiej na rok 2016 zostanie wydzielony dodatkowo 1 mld rubli (ok. 16 mln dolarów); dodał, że od 2008 do 2014 r. ogólna pomoc Rosji dla Osetii Południowej wyniosła ponad 43 mld rubli.
Rosja, która już wcześniej podpisała i ratyfikowała układ o sojuszu i partnerstwie strategicznym z Abchazją - innym separatystycznym regionem Gruzji - uznała niezależność tych regionów po krótkiej wojnie z Gruzją w roku 2008. W ślad za Rosją oba samozwańcze państwa uznały Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Pozostałe kraje świata uznają obie republiki za część Gruzji. Sama Gruzja uważa Abchazję i Osetię Płd. za ziemie okupowane przez Rosję.
Minister spraw zagranicznych Gruzji Tamar Beruczaszwili powiedziała w środę dziennikarzom w Tbilisi, że podpisanie przez Rosję umowy z Osetią Południową to "cyniczny i prowokacyjny krok Rosji w kierunku aneksji".
Zachód, jak pisze Reuters, obawia się, że Rosja, która obecnie świętuje rocznicę zaanektowania ukraińskiego Krymu, może także chcieć przejąć regiony wschodniej Ukrainy, które są kontrolowane przez prorosyjskich separatystów.
USA i UE oświadczyły, że nie uznają podpisanego w środę układu; zdaniem Brukseli jest on "posunięciem przeciwko wysiłkom skierowanym na umocnienie bezpieczeństwa i stabilności w regionie". (PAP)