B. zięć prezydenta Kazachstanu popełnił samobójstwo w areszcie
Rachat Alijew, były zięć prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa, oskarżony o zamordowanie dwóch bankierów i przebywający w areszcie w Wiedniu, popełnił samobójstwo – informują we wtorek austriackie media, powołując się na służbę więzienną.
W 2008 roku Alijew został skazany zaocznie przez sąd w Astanie na 20 lat więzienia za "próbę zamachu stanu" i uprowadzenie oraz śmierć dwóch dyrektorów kazachskiego banku Nurbank. Proces odbył się zaocznie, gdyż Austria odmówiła ekstradycji Alijewa, tłumacząc to obawami co do uczciwości procesu. Ostatecznie sprawą domniemanego zabójstwa bankierów zajął się w 2011 roku austriacki wymiar sprawiedliwości.
Alijew przebywał w areszcie śledczym w Wiedniu od połowy zeszłego roku, kiedy powrócił do Austrii ze swego domu na Malcie i oddał się w ręce władz. Nie zaoferowano mu możliwości wyjścia z aresztu za kaucją.
52-letni Alijew miał we wtorek zeznawać jako świadek w innym procesie. W wiedeńskim areszcie przebywał w jednoosobowej celi i nie podejrzewano u niego skłonności samobójczych - odnotowuje austriacka agencja APA. Obrońcy Alijewa, którzy widzieli się z nim jeszcze w poniedziałek, nie ukrywają, że wersja o samobójstwie budzi ich poważne wątpliwości.
Alijew należał swego czasu do najbardziej wpływowych osób w Kazachstanie. Jego pozycja opierała się na małżeństwie z najstarszą córką prezydenta Nazarbajewa, Darigą. Był on wraz z żoną posiadaczem największych mediów prywatnych w kraju, miał udziały w licznych przedsiębiorstwach, w tym w Nurbanku, sprawował funkcje szefa policji podatkowej i dwukrotnie wiceministra spraw zagranicznych.
Wymieniano go jako potencjalnego następcę Nazarbajewa. Dwukrotnie, w latach 2002 i 2007, tracił jednak jego zaufanie i był "zsyłany" do Wiednia jako szef placówki dyplomatycznej Kazachstanu w Austrii i przy OBWE. Naraził się wszechmocnemu teściowi, gdy publicznie zadeklarował wolę startu w wyborach prezydenckich w 2012 roku, a także skrytykował zmiany w konstytucji umożliwiające Nazarbajewowi kandydowanie w kolejnych wyborach. Zamknięto wtedy należącą do niego stację telewizyjną i gazetę, a następnie zdymisjonowano, a potem zaocznie rozwiedziono go z żoną.(PAP)