Po serii napadów nad granicą z Polską niemiecka policja wzmacnia patrole
Po serii brutalnych napadów na mieszkańców miejscowości w Brandenburgii nad granicą z Polską niemieckie władze zapowiedziały w środę wzmocnienie w Guben i Forst patroli policyjnych oraz zacieśnienie współpracy z polskimi służbami policyjnymi.
"Traktujemy bardzo poważnie troski i lęki mieszkańców strefy nadgranicznej" - powiedział komendant policji Hans-Joergen Moerke w środę w Cottbus. "Obywatele terenów położonych nad Nysą muszą czuć się bezpiecznie; policja zatroszczy się o to" - zapewnił.
Do miast Guben i Forst oraz kilku gmin południowej Brandenburgii położonych wzdłuż granicy z Polską skierowanych zostanie od zaraz 10 dodatkowych dwuosobowych patroli policyjnych. W razie potrzeby możliwe jest ich dodatkowe wzmocnienie - czytamy w komunikacie przekazanym PAP. Policja z Cottbus zapowiedziała ponadto, że nawiąże bardziej intensywną współpracę ze służbami w Polsce.
Obie izby niemieckiego parlamentu ratyfikowały w styczniu polsko-niemiecką umowę o zwalczaniu przestępczości zorganizowanej oraz współpracy służb policyjnych, granicznych i celnych.
Niemiecka policja zaznaczyła w komunikacie, że w porównaniu z połową lat 90. przestępczość w Brandenburgii wyraźnie spadła. Sytuacja w strefie nadgranicznej pozostaje natomiast trudna, a mieszkańcy nadgranicznych miejscowości czują się zagrożeni w związku z licznymi kradzieżami i napadami.
Berliński dziennik „Tagesspiegel” informował we wtorek o serii brutalnych napadów w Guben. Gazeta zamieściła m.in. relację 73-letniego emeryta, zaatakowanego gazem pieprzowym i zrzuconego z roweru, a następnie pobitego przez zamaskowanego napastnika. W napadzie brały udział - jego zdaniem - osoby, które przeszły na stronę niemiecką z Polski, a po napadzie uciekły za Nysę.
Burmistrz Guben Fred Mahro powiedział "Tagesspieglowi", że napady i pobicia mnożą się od półtora roku. Jak podkreślił, mieszkańcy miasta wręcz przyzwyczaili się już do kradzieży na pograniczu, ale teraz paraliżuje ich strach przed brutalnością sprawców.
Policja nie wie, skąd pochodzą sprawcy. Zdaniem śledczych przestępcy mogą być też Niemcami, Litwinami lub Ukraińcami - pisze "Tagesspiegel". (PAP)