Śledztwo ws. zabójstwa J. Ziętary: Aleksander G. zwolniony z aresztu
Prokuratura Apelacyjna, prowadząca śledztwo w sprawie zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary, uchyliła w sobotę areszt wobec byłego senatora Aleksandra G., podejrzanego o podżeganie do zabójstwa. Po godz. 13 Aleksander G. opuścił areszt śledczy przy ul. Montelupich w Krakowie.
"Pan Aleksander G., tak jak każdy zwalniany osadzony, musiał przejść całą procedurę dotyczącą zwolnienia z aresztu. Wykonaliśmy czynności o charakterze ewidencyjnym, administracyjnym, prawnym i finansowym; musiała wypowiedzieć się służba zdrowia i dział penitencjarny; należało także zdać wszystkie rzeczy do magazynu i odebrać z depozytu te, które tymczasowo aresztowany posiadał w momencie aresztowania" – powiedział w sobotę PAP rzecznik prasowy dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Krakowie mjr Tomasz Wacławek.
Aleksander G. podziękował mediom za zainteresowanie i prosił o rzetelne relacjonowanie sprawy. Zaprosił dziennikarzy na konferencję prasową, która ma się odbyć w poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Poznaniu.
Prokuratura zastosowała wobec Aleksandra G. poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu, dozór policyjny i poręczenie osoby godnej zaufania. Jak powiedział PAP Piotr Kosmaty, poręczenia udzieliła "osoba pełniąca wysokie funkcje w Stowarzyszeniu Architektów Polskich i znająca długie lata Aleksandra G.". Według obrońcy Aleksandra G. mec. Marka Małeckiego "jest to światowej klasy architekt, który uznał, że może takiego poręczenia udzielić".
"Areszt został uchylony, ponieważ oceniliśmy materiał dowodowy i uznaliśmy, że na tym etapie Aleksander G. nie będzie miał możliwości mataczyć oraz wpływać destrukcyjnie na śledztwo" – poinformował rzecznik w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej prokuratury.
Zdaniem mec. Małeckiego od początku, ze strony jego klienta, nie istniała "żadna obawa matactwa". "Klient (...) nie ukrywał się ani nie utrudniał postępowania, ani nie znaleziono żadnego dowodu, że chciał w jakikolwiek sposób wpływać na świadków" - podkreślił. Według niego postępowanie powinno zakończyć się, w dość niedługim czasie, umorzeniem. "Zostanie umorzone, wobec tego, że - moim zdaniem - nie popełniono przestępstwa, a zdaniem prokuratury - wobec niewystarczających dowodów" – powiedział mecenas.
Prokurator Kosmaty, pytany o spekulacje mediów na temat impasu w śledztwie, spowodowanego wycofywaniem się świadków z zeznań, powiedział: "Z uwagi na dobro śledztwa informuję jedynie, że Aleksander G. na obecnym etapie będzie odpowiadał z wolnej stopy, natomiast więcej informacji nie udzielamy". "Jeżeli będzie to możliwe w przyszłości, udzielimy więcej informacji" – powiedział prok. Kosmaty.
Jak mówił prokurator, decyzja o uchyleniu aresztu wobec Aleksandra G. zapadła w sobotę o godz. 10. Dodał, że śledztwo jest przedłużone do 30 czerwca. "Do końca tego śledztwa (...) prokuratura będzie wykonywać wszystkie zaplanowane czynności. Nie będziemy komentować żadnych doniesień prasowych z uwagi na to, że może to tylko zaszkodzić temu śledztwu. W odpowiednim momencie państwo będziecie mogli mieć dostęp do większej ilości informacji, kiedy nie będzie to niebezpieczne dla śledztwa" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
Pytany o swoje wcześniejsze wypowiedzi, że Aleksander G. może mataczyć w śledztwie, Kosmaty zaznaczył, że taka obawa istniała trzy miesiące temu. "Na tamtym etapie, przy tych dowodach, którymi dysponowaliśmy, istniała taka obawa. Natomiast przez te wszystkie dni od jego aresztowania, pracowaliśmy intensywnie, wykonywaliśmy szereg innych czynności procesowych i uznaliśmy, że teraz tej obawy nie ma i te środki, które zostały zastosowane, prawidłowo zabezpieczą tok tego postępowania. Podkreślam: Aleksander G. jest nadal podejrzanym w tej sprawie i toczy się postępowanie" - powiedział.
Z kolei mecenas Małecki w rozmowie z PAP przypomniał, że w poniedziałek sprawę przedłużenia tymczasowego aresztowania miał ponownie rozpatrywać sąd – w Poznaniu. "Prokuratura w ostatniej chwili jakby cofa ten wniosek i wyraża zgodę, aby zastosować inne środki niż tymczasowe aresztowanie, choć jeszcze kilka dni temu prowadzący to postępowanie twierdził, że istnieje obawa matactwa" – podkreślił.
"Kiedy prokuratura przedstawiła mi wniosek (o tymczasowy areszt) i te podstawowe dowody, zwróciłem uwagę na to, że te dowody są niespójne (...). Uważałem, że zastosowanie tymczasowego aresztu na podstawie takiego materiału dowodowego i wobec upływu ponad 20 lat od samego zdarzenia jest w ogóle niepotrzebne, a w ogóle samo przedstawienie zarzutów z punktu widzenia prawa karnego jest dość karkołomne" – stwierdził adwokat.
Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. Obecnie śledztwo w sprawie jego zabójstwa prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Krakowie.
Były senator Aleksander G. został zatrzymany na początku listopada 2014 r. i usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa Ziętary. Mogło to mieć związek z zainteresowaniami w ramach dziennikarstwa śledczego Ziętary różnego rodzaju działalnością gospodarczą, w tym szarą strefą.
Podczas przesłuchania nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Został aresztowany na trzy miesiące – do 4 lutego. 22 stycznia w związku z końcem terminu aresztu prokuratura wystąpiła do Sądu Okręgowego w Poznaniu o przedłużenie aresztu Aleksandrowi G. o kolejne trzy miesiące. Na poniedziałek w sądzie wyznaczono posiedzenie w tej sprawie, ale z uwagi na uchylenie aresztu nie odbędzie się ono.
W poniedziałek 26 stycznia prokuratura poinformowała o zwolnieniu z aresztu podejrzanych o pomocnictwo w porwaniu i zabójstwie dziennikarza Mirosława R. i Dariusza L. Jak poinformował wówczas PAP prowadzący śledztwo Kosmaty, prokuratura zebrała wystarczający materiał dowodowy, w tym z zeznań świadków i dokumentów, i na tej podstawie uznała, że dalszy ich pobyt w areszcie nie jest już konieczny.
Prokuratura zastosowała wobec nich poręczenie majątkowe po 150 tys. zł, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu i dozór policyjny. "Uważamy, że podejrzani przy zastosowaniu tych środków nie są w stanie przeszkodzić postępowaniu" - mówił wtedy Kosmaty.
Początkowo prowadząca śledztwo w tej sprawie poznańska prokuratura uznała, że Ziętara został uprowadzony i zamordowany; śledztwo dwukrotnie umarzano, bo nie udało się odnaleźć ciała. W 2011 r. po analizie śledztwa w Prokuraturze Generalnej przekazano je do Krakowa.
W toku śledztwa krakowska prokuratura zmieniła kwalifikację prawną z uprowadzenia na zabójstwo. Zbierała także informacje na temat niezidentyfikowanych zwłok znalezionych od września 1992 do grudnia 1993 r. na terenie kilku województw, ale badane zwłoki nie były zwłokami Ziętary.
Zaniepokojenie stanem śledztwa i medialnymi pogłoskami o wycofywaniu się świadków z zeznań wyrazili ostatnio Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Komitet Społeczny "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary".
"Helsińska Fundacja Praw Człowieka z niepokojem przyjmuje najnowsze informacje prasowe dotyczące śledztwa w sprawie zaginięcia i zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary" – napisano w komunikacie z 28 stycznia br. "Przeprowadzenie skutecznego śledztwa w sprawie ataków i zabójstw dziennikarzy wymaga od państwa aktywnych działań, w tym zapewnienia adekwatnej ochrony i gwarancji świadkom, którzy zdecydowali się zeznawać. Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce HFPC zwraca więc uwagę na potrzebę utrzymywania lub stworzenia odpowiednich zabezpieczeń w postępowaniu dotyczącym zabójstwa redaktora Ziętary" – napisano w oświadczeniu.
Z kolei Komitet Społeczny "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary" wystosował apel do Prokuratury Generalnej i Apelacyjnej, w którym stwierdza, że po początkowych sukcesach krakowskiego śledztwa zauważa "niepokojące symptomy w trwającym postępowaniu" i impas, który się pogłębia. "Zastraszani są świadkowie, co spowodowało wycofanie przez nich zeznań obciążających podejrzanych. Doszło do tego, że prokuratura zwolniła z aresztu podejrzanych (Mirosława R. i Dariusza L. – PAP), na których ciążą bardzo poważne zarzuty udziału w zbrodni. Takie postępowania wzbudza poważne zaniepokojenie biorąc pod uwagę to, że wcześniej sąd dwukrotnie (decydując o areszcie i rozpatrując zażalenie na ten środek) wysoko oceniał wiarygodność materiału dowodowego" – napisano w apelu.
"Czy prokuratura myliła się stawiając zarzuty, czy też wpływa na to zastraszanie świadków? Czy polskie prawo jest bezradne w konfrontacji z działaniami środowiska związanego z podejrzanymi?" – pytali członkowie Komitetu, podkreślając, że "to jest śledztwo ostatniej szansy – jeżeli zostanie umorzone, kolejnego zapewne już nigdy nie będzie". "Nie można dopuścić do tego, by winni zabójstwa pozostali bezkarni. Ewentualna klęska tego śledztwa połozy się cieniem na wiarygodności organów polskiego prawa" – przestrzegali. (PAP)