PiS: dyrektor Muzeum Auschwitz do dymisji
PiS zaapelowało do premier i minister kultury o zdymisjonowanie dyrektora Muzeum Auschwitz Piotra M. A. Cywińskiego. Politycy tej partii za niedopuszczalne uważają jego tłumaczenia dot. braku udziału w obchodach 70. rocznicy wyzwolenia obozu rodziny rtm. Witolda Pileckiego.
Rzecznik resortu kultury Maciej Babczyński, pytany przez PAP, nie chciał komentować sprawy. Cywiński tłumaczył we wtorek, że rodziny - dzieci, wnuki, wdowy po byłych więźniach - to łącznie setki tysięcy osób, więc trudno byłoby do wszystkich wysłać zaproszenia. Stanowisko to potwierdziło Muzeum Auschwitz-Birkenau w przesłanym PAP w środę po południu oświadczeniu.
Politycy PiS na środowej konferencji w Sejmie ocenili, że niezaproszenie rodziny rotmistrza Pileckiego było "haniebne".
"To jest rzecz skandaliczna, że nie pamięta się o polskich bohaterach (...). To, że wczoraj w czasie uroczystości nie było miejsca dla przedstawicieli rodziny rotmistrza Pileckiego, jest rzeczą skandaliczną. Potrzebna jest tu bardzo szybka reakcja. Domagamy się, żeby premier Ewa Kopacz, ministerstwo kultury wyciągnęło konsekwencje" - powiedziała wiceprezes PiS Beata Szydło.
"Niespotykana, zła wypowiedź dyrektora Muzeum Auschwitz-Birkenau, który potraktował sprawę bardzo lekceważąco, jest bardzo bolesna" - dodała.
Dziennikarze pytali polityków PiS, dlaczego domagają się odwołania dyrektora, powołanego w 2006 r. przez polityka PiS - ówczesnego ministra kultury Kazimierza Michała Ujazdowskiego. "Do tej pory oceniałam działania pana dyrektora bardzo dobrze (...). Jestem zaskoczona tym, co wczoraj powiedział i tym, że rodzina rotmistrza Pileckiego nie została zaproszona. Tym bardziej jest to dla mnie przykre" - powiedziała Szydło.
Cywiński pytany we wtorek przed rozpoczęciem głównej części rocznicowych uroczystości, dlaczego nie zaproszono na nie córki rotmistrza Witolda Pileckiego powiedział, że zaproszeni byli „przede wszystkim byli więźniowie oraz wiele osób, które się zgłaszały, że chcą być”. Jak wyjaśnił, dzieci byłych więźniów, wnuki, wdowy, rodziny – to łącznie setki tysięcy osób. „Jeżeli ktoś się zgłosił, staraliśmy się w ramach wąskiej puli go umieszczać. Trudno byśmy wysłali setki tysięcy zaproszeń; trudno też, żebyśmy wybierali sobie do kogo wysłać, a do kogo nie wysłać” - powiedział Cywiński.
Sekretarz klubu PO Paweł Olszewski, pytany przez dziennikarzy w Sejmie, nie chciał odnieść się do tego, czy potrzebna jest dymisja dyrektora muzeum. Ubolewał z powodu tego, że rodzina rtm. Pileckiego nie wzięła udziału w uroczystościach. "To przykra sytuacja, niedopatrzenie. Zbyt późno się wszystko stało. Na przyszłość trzeba wyciągnąć z tego wnioski. Można tylko przeprosić, że tak ważne osobistości nie zostały zaproszone" - powiedział.
W oświadczeniu przekazanym PAP przez rzecznika prasowego Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Bartosza Bartyzela ponownie podkreślono, że zaproszenia "zostały wystosowane w pierwszej kolejności do byłych więźniów obozu, jak i – za pośrednictwem różnych instytucji, mediów, czy strony internetowej – do wszystkich naocznych świadków Auschwitz mieszkających na całym świecie".
"To na potwierdzenia ich obecności czekaliśmy niemal do ostatniej chwili, bowiem dla każdego z nich musieliśmy zapewnić miejsce w głównym namiocie obchodów" – podkreślono. Jak poinformowano, już na kilka miesięcy przed rocznicą muzeum otrzymywało zgłoszenia od rodzin ofiar Auschwitz, które pytały o możliwość uczestnictwa. "Kiedy poznaliśmy już liczbę byłych więźniów mogących być z nami w tym szczególnym dniu, w ramach istniejących możliwości staraliśmy się ugościć w namiocie jak największą liczbę krewnych" – podano w oświadczeniu.
"Rozumiemy emocje związane z rodziną rtm. Witolda Pileckiego. Muzeum i jego pracownicy – w publikacjach naukowych i popularyzatorskich, projektach edukacyjnych, czy konferencjach naukowych – od wielu lat starają się przypomnieć światu o tej wybitnej postaci obozowego ruchu oporu" – napisano w oświadczeniu. "W czasie trwających wiele miesięcy przygotowań do obchodów 70. rocznicy wyzwolenia Auschwitz nie otrzymaliśmy żadnych pytań, czy też sygnałów od krewnych Witolda Pileckiego dotyczących chęci uczestnictwa w tym wydarzeniu" – poinformowano.
"Nikt nie może przyjąć roli tego, który ma decydować o wyborze jednych krewnych, a odrzuceniu innych. Muzeum także. Podstawą takiej oceny nie może być nawet najszlachetniejszy biogram ofiary. Ze względu na ogromną liczbę członków rodzin ofiar Auschwitz, nie było możliwości zaproszenia wszystkich. Jedynym rozwiązaniem, które wydawało się sprawiedliwe względem wszystkich krewnych ofiar Auschwitz, było oczekiwanie na deklarację woli przyjazdu. Liczba takich deklaracji przekroczyła wielokrotnie dostępną liczbę miejsc. Dlatego wyrażamy ubolewanie, że sytuacja ta jest przedstawiana niezgodnie z faktami" – napisano w oświadczeniu.
Stwierdzono w nim także, że "nieprawdą jest przedstawiana przez niektórych informacja, że na obchody 70. rocznicy wyzwolenia Auschwitz zaproszony został przez organizatorów wnuk pierwszego komendanta obozu R. Hoessa".
We wtorkowych uroczystościach 70. rocznicy wyzwolenia Auschwitz uczestniczyło 300 ocalonych z Zagłady. Obecni byli także przedstawiciele blisko 50 państw.
Witold Pilecki w okupowanej stolicy współtworzył Tajną Armię Polską. Jako jej żołnierz powziął plan zdobycia materiałów wywiadowczych z tworzonych przez hitlerowców obozów koncentracyjnych. Bezpośrednim powodem była rosnąca liczba aresztowań wśród żołnierzy oraz informacje o zbrodniczych działaniach Niemców. By dostać się do obozu, Pilecki 19 września 1940 r. dał się aresztować podczas wielkiej obławy na stołecznym Żoliborzu.
Podając się za Tomasza Serafińskiego - ukrywającego się żołnierza polskiego - został wywieziony do niemieckiego obozu Auschwitz. Pilecki zbierał i przekazywał materiały wywiadowcze przez wypuszczanych na wolność więźniów. Uciekł z obozu pod koniec kwietnia 1943 r.(PAP)