Do północy lekarze POZ mają czas na porozumienie z NFZ
Lekarze, którzy do północy w piątek podpiszą porozumienie z NFZ, zachowają listy swoich pacjentów. Po tym terminie deklaracje w sprawie wyboru lekarza rodzinnego będą musieli zbierać ponownie - zapowiedział w piątek minister zdrowia Bartosz Arłukowicz.
Z danych przedstawionych przez ministra wynika, że umowy z NFZ na 2015 r. podpisało dotychczas 82 proc. lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej i 75 proc. przychodni.
Arłukowicz zaznaczył, że umowy podpisały również 694 przychodnie związane z Porozumieniem Zielonogórskim. Poinformował, że w sumie w Polsce z tą organizacją związanych jest ponad 3800 lekarzy. Podał, że są regiony w których liderzy Porozumienia podpisali już umowy z NFZ, m.in. na Dolnym Śląsku, w Łódzkiem, Pomorskiem i Małopolsce.
"Większość przychodni lekarzy związanych z PZ była zamknięta, 39 przychodni spośród tych, które nie mają umowy, pracowały, przyjmowały pacjentów, 20 dodatkowych było otwartych i odsyłały pacjentów na oddziały szpitalne" – wskazał.
Wiceminister Sławomir Neumann podkreślił, że protestujący lekarze nie mogą liczyć na podpisanie umów na innych warunkach niż ci, którzy już to zrobili. Jak dodał, lekarze, którzy nie zdecydują się na podpisanie nowej umowy do północy z piątku na sobotę, będą musieli ponownie zbierać deklaracje pacjentów w sprawie wyboru lekarza rodzinnego.
"Od poniedziałku 5 stycznia, kiedy będzie kilka dni przerwy w umowach, ci wszyscy lekarze rodzinni, te wszystkie przychodnie, które chcą przyjść i podpisać umowę, podpisują umowę tak, jakby ten POZ tworzył się od nowa" - podkreślił wiceminister.
Wyjaśnił, że będzie to wymagało złożenia wszystkich dokumentów. Poprzednie deklaracje pacjentów tracą ważność, bo nie dotyczą lekarza, który działa w systemie opieki finansowanej przez NFZ.
Minister Arłukowicz poinformował, że w piątek oddziały NFZ będą pracować do północy i przyjmować tych, którzy chcą podpisać porozumienie w sprawie dalszego funkcjonowania placówek POZ i finansowania świadczeń przez NFZ. Oddziały NFZ będą otwarte też w sobotę i niedzielę w godzinach 8-20. W te dni będą mogły być zakładane nowe placówki NFZ.
Zaznaczył, że z przychodni, które nie zdecydują się na podpisanie takiego porozumienia, będzie musiało być zdjęte oznaczenie NFZ. Jego zdaniem niepodpisanie porozumienia będzie świadczyć o tym, że te przychodnie nie zamierzają więcej, a przynajmniej w najbliższym czasie, pracować w systemie płatnika publicznego.
"NFZ nie zapłaci ani za jeden dzień zamkniętej przychodni lekarza rodzinnego. Wszystkie przychodnie, które zamknęły drzwi przed swoimi pacjentami, muszą liczyć się z zakończeniem finansowania przez NFZ" - podkreślił szef resortu zdrowia.
Arłukowicz poinformował, że NFZ uprościł procedury zakładania przychodni lekarza rodzinnego; w piątek wydano nowe zarządzenie w tej sprawie. Powiedział, że tylko tego dnia uruchomiono procedurę utworzenia 67 nowych przychodni.
Minister zapewnił, że resort codziennie informuje kancelarię premiera o postępach w podpisywaniu umów z lekarzami POZ. Dodał, że premier Ewa Kopacz, jako była szefowa MZ, "zna zasady i sposób, w jaki negocjuje Porozumienie Zielonogórskie".
"Każdy z ministrów ponosi pełną odpowiedzialność w tym konstytucyjną, za podejmowane przez siebie decyzje, każdy z ministrów musi prowadzić swój resort tak, żeby ci, którymi ten resort się zajmuje byli bezpieczni. W moim przypadku kluczową sprawą jest bezpieczeństwo pacjentów" - powiedział Arłukowicz pytany, czy nie brakuje mu wsparcia Kopacz w tej trudnej sytuacji.
Przed konferencją Arłukowicza odbyła się konferencja władz PZ. Prezes Porozumienia Jacek Krajewski zarzucił ministrowi manipulowanie opinią publiczną. Jego zdaniem na codziennych konferencjach prasowych podaje on informacje, które są "wielokrotnym przekłamaniem rzeczywistości" i nie oddają rzeczywistych intencji lekarzy.
Jak dodał, to minister 29 grudnia zerwał rozmowy w sprawie zasad funkcjonowania POZ w 2015 r. i nie wyraził woli ich kontynuacji. Jak dodał, do zakończenia konfliktu na linii PZ - minister zdrowia potrzebna może być mediacja. "Jeżeli pani premier Ewa Kopacz byłaby ta osobą, która będzie mediować, bardzo nam będzie miło, że posłuchała tego apelu" - powiedział.
Po konferencji w resorcie zdrowia przedstawiciele PZ wyrazili zdziwienie, że minister wyznacza terminy, po których umowy nie mogą być podpisywane. "Pan minister grzebie w kalendarzu. Pewne rzeczy mają obwiązywać od 5 stycznia, a nie od 1 stycznia. Pan minister nie wie o tym, że my mamy zarejestrowaną działalność gospodarczą, wpisy do rejestrów wojewody. Żeby być lekarzami ubezpieczenia zdrowotnego, potrzebna jest umowa z NFZ. Zgodnie z polskim prawem mam prawo nadal udzielać świadczeń odpłatnie, ponieważ jestem przedsiębiorcą. System jest tak skonstruowany, że płaci pacjent, albo NFZ" - powiedziała ekspertka PZ Joanna Zabielska-Cieciuch.
Zaznaczyła, że praktykę wyrejestrować może wojewoda - stwierdzając naruszenie prawa na podstawie ustawy o działalności leczniczej - natomiast ani minister, ani prezes NFZ nie mogą tego zrobić.
Jej zdaniem ułatwienia procedury zakładania gabinetów, które zapowiadał minister, to "naginanie lub nawet łamanie prawa".
Dodała, że nie ma w prawie określenia, kiedy wygasa oświadczenie woli pacjenta. Według niej kończy się ono z chwilą jego śmierci lub w momencie jego wycofania. "Minister postanowił, że te deklaracje wygasają dzisiaj, a od poniedziałku trzeba je będzie zbierać ponownie, gdyby ktoś się zdecydował podpisać porozumienie. To element szantażu, ponieważ od tych deklaracji jest uzależnione finansowanie" - oceniła Zabielska-Cieciuch.
Problemy z dostępem do świadczeń POZ są wynikiem braku porozumienia resortu zdrowia i lekarzy zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim ws. Finansowania podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) w 2015 r. Po fiasku negocjacji pod koniec grudnia PZ zapowiedziało, że po 1 stycznia lekarze zrzeszeni w tej organizacji nie otworzą swoich gabinetów.
Umów nie podpisała też część lekarzy zrzeszonych w Kolegium Lekarzy Rodzinnych. Jest ich 80 proc. w województwie lubuskim, 70 proc. w woj. opolskim, 50 proc. w woj. lubelskim i 46 proc. w woj. podlaskim. Z kolei umowy podpisało blisko 100 proc. lekarzy w województwach zachodniopomorskim i kujawsko-pomorskim, 96 proc. w małopolskim, 90 proc. w świętokrzyskim i 86 proc. w mazowieckim. Kolegium zrzesza ok. 4,5 tys. lekarzy rodzinnych.
W 100 proc. umowy na 2015 r. podpisano w czterech województwach: świętokrzyskim, kujawsko-pomorskim, zachodniopomorskim i wielkopolskim.
Najtrudniejsza sytuacja jest zaś w woj. lubuskim, lubelskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim. (PAP)