Ministerstwo Zdrowia: przynajmniej po jednej umowie z przychodnią w powiecie [wideo]
Każdy powiat ma przynajmniej jedną umowę z przychodnią lekarza rodzinnego, a 80 proc. lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej jest objętych umową na 2015 r. - poinformował minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Jak mówił, resort ma deklaracje powstawania nowych POZ.
Przedstawiając stan na godz. 16.30 w czwartek minister zdrowia poinformował podczas konferencji prasowej, że umowy z lekarzami Podstawowej Opieki Zdrowotnej (POZ) zostały podpisane w 100 proc. już w czterech z 16 województw: zachodniopomorskim, wielkopolskim, kujawsko-pomorskim i świętokrzyskim. Umowa z przynajmniej jedną przychodnią lekarza rodzinnego jest w każdym z 380 powiatów w Polsce - dodał.
Arłukowicz poinformował też, że 581 przychodni lekarzy związanych m.in. z Porozumieniem Zielonogórskim podpisało umowy z NFZ. Jak podał, 80 proc. lekarzy pracujących w POZ jest objętych umową na 2015 r. Dotyczy to 73 proc. przychodni w kraju, które podpisały umowy na ten rok. "W tych przychodniach zatrudnionych jest 80 proc. lekarzy POZ" - wyjaśnił.
B. Arłukowicz: Każdy, kto nie dostanie się do swojej przychodni, ma prawo zmienić lekarza. Źródło: TVN24/x-news
Według ministra po decyzji o wydłużeniu od środy czasu pracy NFZ do północy, w woj. dolnośląskim podpisano m.in. umowy w Obornikach Śl., Bystrzycy Kłodzkiej, Polanicy, Legnicy, Lubaniu, Bolesławcu i Jeleniej Górze, w woj. lubelskim - w Lublinie, Biłgoraju, Puławach i Tomaszowie, w woj. lubuskim - w Zielonej Górze, a w woj. łódzkim - w Bełchatowie, Łodzi, Piotrkowie i Skierniewicach.
W woj. małopolskim umowy zawarto m.in. - w Rabce i Leśnicy, w woj. mazowieckim - w Ostrołęce, Radomiu, Grójcu. W woj. opolskim doszło do podpisania umów m.in. w powiecie namysłowskim, kluczborskim, a także w samym Opolu, w woj. podkarpackim - m.in. w Leżajsku, Ropczycach, Tarnobrzegu, w woj. podlaskim - w Białymstoku i Augustowie, a w woj. pomorskim - m.in. w Sopocie, w Gdańsku, w Kartuzach i Lęborku - wyliczał minister.
W woj. śląskim podpisano umowy m.in. w Żywcu, Zabrzu, Mysłowicach, Sandomierzu, Lipniku. W woj. warmińsko-mazurskim - m.in. w powiecie elbląskim, węgorzewskim, działdowskim i wielu innych mniejszych miejscowościach.
Arłukowicz zapewnił też, że NFZ zrobi wszystko, żeby proces zakładania nowych POZ odbył się jak najsprawniej. "Mamy deklarację powstania nowych POZ w województwie lubuskim, w powiecie świebodzińskim, międzyrzeckim, krośnieńskim, wschowskim, gorzowskim. NFZ dołoży starań, aby te nowe POZ powstały jak najszybciej" - dodał minister.
Szef resortu zdrowia przypomniał, że pacjenci, którzy nie dostaną się do swego lekarza rodzinnego mogą się udać do izby przyjęć lub szpitalnego oddziału ratunkowego, za co dodatkowo zapłaci NFZ. Wydłużono też nocną opiekę lekarską. Pytany, jak długo mogą potrwać te nadzwyczajne sytuacje, minister odparł, że istnieją scenariusze dodatkowego wzmacniania służb szpitalnych, choć wolałby szybko zakończyć ten konflikt. "To nie jest komfortowa sytuacja, jeszcze raz przepraszam pacjentów. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to jest większe obciążenie dla SOR-ów, dlatego NFZ dodatkowo im zapłaci za każdego pacjenta z zamkniętej przychodni" - podkreślił.
Arłukowicz oświadczył, że wszyscy lekarze i przychodnie, którzy mimo niepodpisanej umowy otworzą w piątek gabinety, zachowają prawo do ciągłości deklaracji pacjentów, czyli tzw. listy aktywnej. Zamknięcie gabinetów w piątek sprawi, że przy powrocie do uruchomienia przychodni deklaracje pacjentów trzeba będzie zbierać na nowo.
Minister podkreślił, że termin, do którego umowy miały być podpisane, minął w nocy ze środy na czwartek. "Dziś lekarze mają prawo przyjść i podpisać umowę, a NFZ będzie maksymalnie elastyczny. Zdarzają się sytuacje losowe: wyjazd, choroba - wszystko to się ocenia indywidualnie i postaramy się działać maksymalnie elastycznie" - powiedział.
Zarazem Arłukowicz powtórzył, że ten spośród lekarzy rodzinnych, który w piątek nie otworzy gabinetu, nie realizuje umowy, a jego pacjenci tracą swego lekarza rodzinnego. Podkreślił też, że ci lekarze będą musieli przejść całą procedurę zawierania umowy - w tym pokazywania deklaracji pacjentów.
Jak wskazał szef resortu zdrowia, każdy pacjent, który nie dostanie się do swej przychodni w związku z zamknięciem gabinetu, ma prawo zmienić lekarza rodzinnego. "Bezpłatnie można to zrobić trzy razy w roku, nawet bez wizyty w tym gabinecie ani w NFZ. Wystarczy wypełnić deklarację dostępną na stronie NFZ i resortu zdrowia" - poinformował i dodał, że NFZ sfinansuje dodatkowo każdą pierwszą wizytę pacjenta, który zapisze się do nowego lekarza rodzinnego.
Minister skomentował też działania Porozumienia Zielonogórskiego. Jak ujawnił, w jednym z regionów w noc sylwestrową władze PZ przyjechały do siedziby NFZ i - jak mówił - starano się przekonywać tych lekarzy, którzy chcieli podpisywać umowę, aby tego nie robili. "Zdarza się, że lekarze rodzinni pracujący w przychodniach otrzymują polecenie, by nie pracować. Apelujemy do lekarzy, by otwierali gabinety i leczyli swych pacjentów" - mówił minister.
Przytoczył też fragment dostępnego w internecie listu Jarosława Krajewskiego, prezesa Federacji PZ, w którym pisze on o "oszczerstwach i pomówieniach" ministra wobec lekarzy i dziękuje członkom PZ za "wspaniałą i godną postawę" w związku z kontynuowanym protestem. "Tym różni się podejście do zdrowia i bezpieczeństwa pacjentów, że ja gratuluję tym lekarzom, którzy podpisują umowy i otwierają przychodnie" - mówił ministr.
"PZ mówi o pieniądzach, ja mówię o pacjentach. Dołożyliśmy do systemu 1,1 mld. zł. Przygotowałem rozporządzenie, wywiązaliśmy się z deklaracji złożonych PZ. Z ich strony nie widzę żadnej woli porozumienia. Ci, którzy jutro zamkną gabinety mówią jasno, że inaczej rozumieją godność" - powiedział Arłukowicz. (PAP)