Po atakach Hollande apeluje o spokój i czujność
Prezydent Francji Francois Hollande zaapelował w poniedziałek o spokój, a do służb bezpieczeństwa o zachowanie "skrajnej czujności" po dwóch atakach z ostatnich dni, dokonanych przez sprawców, którzy wykrzykiwali "Allah Akbar".
W czasie cotygodniowego spotkania z ministrami Hollande podkreślił, że nie należy "popadać w panikę". Zaznaczył, że francuskie służby otrzymały polecenie zachowania "skrajnej czujności".
Tego samego dnia prokuratura w Dijon we wschodniej Francji poinformowała, że kierowca samochodu, który w niedzielę wieczorem rozmyślnie wjeżdżał w przechodniów w tym mieście z okrzykiem "Allah Akbar" (Allah jest wielki), od dawna cierpiał na zaburzenia psychiczne. "Absolutnie nie był to akt terroru" - zaznaczyła prokurator Marie-Christine Tarareau na konferencji prasowej. Według niej mężczyzna działał sam i nie z pobudek religijnych; powodowała nim troska o dzieci w Autonomii Palestyńskiej i Czeczenii - wskazała.
40-letni mężczyzna, urodzony we Francji w rodzinie imigrantów z Afryki Północnej, od 2001 roku był hospitalizowany 157 razy z powodu problemów psychiatrycznych, głównie tej jesieni - dodała.
Mężczyzna ten ranił 13 osób.
Z kolei w sobotę z tym samym okrzykiem inny mężczyzna, 20-latek, zaatakował nożem policjantów na komisariacie w Joue-les-Tours w środkowo-zachodniej Francji. Zanim został zastrzelony, ranił trzech funkcjonariuszy. W tym przypadku władze uważają, że atak był motywowany radykalnym islamizmem.
Rzecznik rządu Stephane Le Foll podkreślił, że między tymi zdarzeniami nie "ma żadnego związku".
Francuskie władze obawiają się przeniesienia na francuski grunt ekstremistycznych postaw przez sympatyków radykalnego Państwa Islamskiego (IS), którzy wyjeżdżają, m.in. z Francji, do Syrii i Iraku. Państwo Islamskie wzywało ekstremistów do ataków m.in. we Francji, która uczestniczy w operacjach przeciwko celom IS w Iraku.(PAP)