SLD proponuje zmiany w przepisach dot. wyborów samorządowych
Zmiana metody przeliczania głosów na mandaty w wyborach samorządowych z d'Hondta na Sainte-Lague, zakaz publikacji sondaży na dwa tygodnie przed wyborami; ustawowe określenie wzoru karty wyborczej - takie m.in zmiany w Kodeksie wyborczym zaproponował SLD.
Szef SLD Leszek Miller o proponowanych przez Sojusz zmianach w kodeksie wyborczym rozmawiał we wtorek wieczorem z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Na środowej konferencji prasowej podziękował prezydentowi za spotkanie.
"Jesteśmy gotowi działać wspólnie z panem prezydentem, bo sądzimy, iż te zjawiska kryzysowe, które dzisiaj przeżywamy, można rozwiązać tylko metodami politycznymi, parlamentarnymi, a nie na ulicy. Ulica nie jest właściwym miejscem, aby debatować nad skomplikowanym systemem wyborczym, aby dać wyraz swoim nadziejom, że w przyszłym roku Polska i Polacy nie będą przeżywać takich konfliktów wokół wyników wyborów i przygotowania tych wyborów" - podkreślił lider Sojuszu.
Poseł Zbyszek Zaborowski przedstawił propozycje SLD zmian w kodeksie. Chodzi m.in. o określenie w Kodeksie wyborczym wzoru karty do głosowania, tak, by albo był to jednolity arkusz, a jeśli broszura, to ze spisem treści i instrukcją, jak należy głosować, umieszczonymi na jej pierwszej stronie. Sojusz chce ponadto, by PKW przed każdymi wyborami prowadziła "rzetelną" kampanię informacyjną dotyczącą sposobu oddawania głosu. Zdaniem Zaborowskiego, warto byłoby zastanowić się nad stworzeniem specjalnej infolinii dla wyborców.
SLD postuluje ponadto zmianę przeliczania głosów na mandaty w wyborach samorządowych z d'Hondta na Sainte-Lague. W ocenie polityków Sojuszu, metoda Sainte-Lague jest "bardziej proporcjonalna, bardziej oddająca preferencje wyborców". (Metoda d'Hondta jest korzystniejsza dla dużych ugrupowań, uzyskujących większe poparcie w skali kraju - PAP).
Lewica chce także wprowadzić do Kodeksu wyborczego zakaz publikacji sondaży wyborczych na 2 tyg. przed wyborami.
Sojusz chce ponadto, by urny wyborcze były przezroczyste oraz zainstalowania kamer w komisjach obwodowych.
SLD proponuje także: likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w gminach i miastach powyżej 20 tys. mieszkańców (wybory 16 listopada to były pierwsze wybory do rad gmin, w których obowiązywały jednomandatowe okręgi - PAP); wprowadzenie obowiązku liczenia głosów przez pełne komisje, a nie jej poszczególnych członków (wytyczne PKW dla obwodowych komisji mówiły o tym, że nie jest dopuszczalne tworzenie z członków komisji grup roboczych - PAP). SLD chce również "jednoznacznego zakazu przerywania liczenia głosów przez komisję" i przywrócenia zakazu zasiadania w komisjach członków najbliższej rodziny kandydatów.
Lider SLD był pytany o to, czy podziela zdanie Jarosława Kaczyńskiego, który w środę na sejmowej mównicy oświadczył, że wybory samorządowe zostały sfałszowane. "Nie podzielam tego poglądu. Wybory zostały przeprowadzone w sposób, który podważa ich wiarygodność, ale ja używam słowa o wypaczeniu ich wyników, a nie o sfałszowaniu" - odpowiedział Miller. Zaznaczył, że nie ma żadnych dowodów na to, że doszło do fałszerstwa, a tym bardziej - że przyczyniła się do tego Platforma Obywatelska.
Dziennikarze chcieli też wiedzieć, czy SLD poprze projekt ustawy, który złożył w Sejmie PiS, dotyczący skrócenia kadencji nowo wybranych sejmików wojewódzkich. Miller powiedział, że nie zna ostatecznego kształtu projektu, a te propozycje, o których słyszał, są teraz na polecenie Sojuszu sprawdzane przez ekspertów. Jak mówił, "Sojusz jest poważną partią" i jako taka podejmuje decyzje tylko po dokładnym zbadaniu projektu przez specjalistów. Podkreślił, że ponieważ projekt prawdopodobnie nie wejdzie pod obrady w najbliższym terminie, to "czasu jest sporo".
Millera pytano także, czy nie żałuje swojego ubiegłotygodniowego spotkania z liderem PiS, zwłaszcza po nieprzychylnych komentarzach polityków i komentatorów. "Nie jestem rzecznikiem pana Kaczyńskiego ani też jego wspólnikiem. Ja nie rozumiem, czemu fakt mojej rozmowy z prezesem Kaczyńskim wywołał taką reakcję" - powiedział szef SLD.
Przekonywał, że Sojuszowi "wolno tyle samo, co każdej innej partii", a jego spotkanie nie było jedynym, w którym uczestniczył razem z Kaczyńskim. Mówił, że nie rozumie, czemu, gdy spotyka się z innymi politykami w sprawach ważnych dla państwa - m.in. premier Kopacz - to "jest chwalone" a gdy rozmawia z szefem PiS - jest inaczej. Dodał, że gdy Kaczyński zdecydował się wziąć udział w posiedzeniu RBN, to jego obecność była "życzliwie komentowana".
Miller podkreślił, że spotkanie z Kaczyńskim "nie oznacza zawarcia żadnej koalicji", tak jak jego spotkanie z Kopacz, gdy pełniła obowiązki szefa PO, nie oznaczało zawarcia koalicji z Platformą. Według niego wyciąganie tego rodzaju wniosków jest "prymitywne i prostackie".
Postulaty przedstawione przez SLD to efekt awarii systemu informatycznego PKW, co opóźniło podanie wyników wyborów samorządowych i ujawniło - zdaniem polityków - wiele mankamentów obowiązującego od 2011 roku Kodeksu wyborczego. O konieczności nowelizacji kodeksu mówił też prezydent Komorowski oraz konstytucjonaliści. (PAP)