RPO bada sprawę zatrzymanych dziennikarzy
Rzecznik Praw Obywatelskich bada sprawę zatrzymania przez policję i oskarżenia o naruszenie miru domowego w siedzibie PKW fotoreportera PAP oraz dziennikarza TV Republika - poinformowało w poniedziałek biuro Rzecznika. Sprawa została podjęta z urzędu.
Jak powiedział PAP dyrektor Zespołu Prawa Karnego RPO Piotr Sobota, sprawa została podjęta na podstawie informacji mediów o zdarzeniach z nocy z 20 na 21 listopada. policja wkroczyła wówczas do siedziby PKW, aby wyprowadzić stamtąd osoby, które wdarły się do środka i okupowały pomieszczenia PKW, żądając unieważnienia wyborów. Razem z tymi osobami policja zatrzymała fotoreportera PAP Tomasza Gzella oraz dziennikarza TV Republika Jana Pawlickiego.
Obu przedstawiono zarzuty takie same jak okupującym: naruszenia miru domowego i nieusłuchania polecenia opuszczenia lokalu. Akt oskarżenia skierowano do sądu. Gzell i Pawlicki nie przyznali się do zarzuconych im czynów i oświadczyli, że na miejscu przebywali legalnie, wykonując zadania dziennikarskie. Podkreślali, że nie utrudniali działań policji oraz że z mediów zatrzymano tylko ich dwóch, podczas gdy pozostałych kilkudziesięciu dziennikarzy swobodnie opuściło pomieszczenie.
"Rzecznik zwróci się do Komendanta Stołecznego Policji o udzielenie wyjaśnień, co do zatrzymania dziennikarzy i czynności w tej sprawie. Co do postępowania sądowego, kompetencje Rzecznika są mniejsze. Możemy jedynie zapytać sąd o stan sprawy i tak się niebawem stanie" - dodał Piotr Sobota.
Pytany, w jakim kierunku sprawa będzie badana, Sobota odparł, że za wcześnie, aby to przesądzać. "Jeśli zatrzymany uważa, że jego zatrzymanie było niezasadne, może złożyć do sądu skargę na zasadność zatrzymania. Jeśli ktoś uważa, że zatrzymanie dziennikarzy było przestępstwem z prawa prasowego, powinien zawiadomić o tym prokuraturę" - powiedział.
W sprawie zatrzymania dziennikarza PAP specjalne oświadczenie wydał zarząd Agencji; podkreślił w nim, że fotoreporter Polskiej Agencji Prasowej w gmachu PKW wykonywał swe obowiązki, wynikające z realizacji misji Agencji. "Działania policji wydają się niezrozumiałe" - napisano.
O zatrzymanych upomniały się też m.in. Press Club Polska i środowisko fotoreporterów. "Zatrzymanie dziennikarza wykonującego obowiązki służbowe, a zwłaszcza dokumentującego działania siłowe uprawnionych służb państwa zawsze będzie budziło najwyższy niepokój i rodziło oczekiwanie szybkich i jednoznacznych wyjaśnień. Działanie takie rodzi bowiem uzasadnioną wątpliwość co do intencji zatrzymujących" - wskazał Press Club Polska w swoim oświadczeniu.
"Natychmiastowego naprawienia błędu i wypracowania właściwych procedur na przyszłość" oraz wyjaśnień od minister spraw wewnętrznych i komendanta głównego policji domagali się przedstawiciele organizacji zrzeszających fotoreporterów, Klubu Fotografii Prasowej przy Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich i Stowarzyszenia Fotoreporterów. Jak podkreślili, nie akceptują działań policji w tej sprawie i wskazywali też, że dziennikarze zostali zatrzymani "w czasie pełnienia obowiązków służbowych". "Zgodnie z ustawą Prawo prasowe praca dziennikarzy w takich warunkach, podlega specjalnej ochronie" - napisali autorzy oświadczenia.
Zatrzymanie dwóch dziennikarzy skrytykowała też międzynarodowa organizacja Reporterzy bez Granic (RSF). "RSF wyraża sprzeciw wobec zatrzymania i przetrzymywania dwóch dziennikarzy i żąda, by zostali oni natychmiast zwolnieni" - głosi oświadczenie na stronie internetowej organizacji. (PAP)