Putin: dożywotnia prezydentura nie, ale start w 2018 r. niewykluczony
Władimir Putin oświadczył w niedzielnym wywiadzie dla agencji TASS, że nie zamierza być dożywotnim prezydentem. Zastrzegł, że konstytucja daje mu możliwość ubiegania się o najwyższy urząd w wyborach 2018 roku, ale "nie podjął jeszcze decyzji".
Na pytanie, czy zamierza pozostać prezydentem dożywotnio, Putin odparł: "Nie. To i dla kraju jest niedobre i szkodliwe, i mnie niepotrzebne".
W rozmowie, przeprowadzonej w ramach specjalnego projektu agencji "Pierwsza osoba", wskazał zarazem, że "istnieje możliwość ponownego kandydowania", ponieważ konstytucja to dopuszcza, ale "nie podjął jeszcze decyzji". Byłaby to dla niego w sumie czwarta kadencja na urzędzie prezydenta.
Rosyjska konstytucja przewiduje jedynie dwie kadencje prezydenckie z rzędu. W maju 2008 roku, po dwóch kadencjach na stanowisku głowy państwa, Putin objął urząd premiera. W 2012 roku powrócił na Kreml. W 2008 roku wprowadzono do konstytucji poprawkę wydłużającą kadencję szefa państwa z czterech do sześciu lat.
W części rozmowy poświęconej gospodarce rosyjski prezydent ostrzegł, że "jeśli zaniżanie cen nośników energii jest robione celowo, uderza to również w tych, którzy te obniżki wprowadzają".
"To zupełnie nie tak, że sankcje, gwałtowne zaniżenie cen ropy, deprecjacja krajowej waluty będą miały negatywne skutki lub katastrofalne następstwa wyłącznie dla nas. Nic takiego się nie zdarzy" - oświadczył.
Dodał, że "problemy się pojawiają i będą się pogłębiać, pogarszając sytuację, ale nie tylko w Rosji, lecz także u jej partnerów, w tym krajów produkujących ropę i gaz".
Putin ocenił, że zaniżenie cen ropy jest spowodowane tym, że "Stany Zjednoczone zaczęły wydobywać ropę i gaz z łupków". Wyraził opinię, że wobec spadku ceny za ropę poniżej 80 dolarów za baryłkę "wydobycie gazu łupkowego staje się nieopłacalne". "Może Saudyjczycy specjalnie chcą dobić swoich konkurentów" - wyraził przypuszczenie.
Według Putina istnieją także obiektywne przyczyny spadku cen ropy. Wskazał na zwiększenie podaży za sprawą Libii, Arabii Saudyjskiej, a także Iraku, w tym sprzedaż surowca na czarnym rynku przez rebeliantów z Państwa Islamskiego, kontrolujących znaczne obszary tego kraju.
Nawiązując do sytuacji międzynarodowej, rosyjski prezydent zapewnił, że "spokojnie odnosi się do prób wywierania na Rosję nacisku z zewnątrz". "Gdy tylko Rosja staje na nogi, umacnia się i podnosi kwestię prawa do obrony własnych interesów poza granicami, od razu zmienia się stosunek do samego państwa, jak i do jego władz" - mówił Putin rosyjskiej agencji.
Ocenił, że obecnie taka sytuacja ma miejsce w związku z konfliktem na Ukrainie, gdzie Rosji "odmawia się prawa ochrony" swoich interesów. "Jeśli Rosja zaczyna o tym mówić, bronić ludzi i swoich interesów, od razu staje się tą złą" - przekonywał Putin, według którego nie chodzi konkretnie o stanowisko Rosji w kwestii wschodu Ukrainy lub Krymu. "Gdyby nie to, znalezione zostałyby inne przyczyny. Zawsze tak było" - dodał.
Zapewnił jednocześnie, że Rosja nie zamierza się izolować od reszty świata i zdaje sobie sprawę ze zgubności "żelaznej kurtyny" dla niej samej. "Nie pójdziemy tą drogą w żadnym razie i nikt nie wybuduje wokół nas muru. To niemożliwe" - oznajmił.
Putin zapowiedział także, że Rosja będzie prowadzić dialog z innymi krajami, ale mając na względzie rezultaty i własne narodowe interesy, a nie dla "przyjaznego poklepywania się po plecach". (PAP)