Protestujący w siedzibie PKW zażądali dymisji członków Komisji
Natychmiastowa dymisja członków Państwowej Komisji Wyborczej - to żądanie grupy protestujących, którzy w czwartek wieczorem weszli do siedziby PKW i zajęli salę konferencyjną. Obecna na miejscu policja nie podjęła interwencji, a po informacje odsyła do PKW.
Biuro Prasowe PKW podkreśla, że delegacja protestujących została zaproszona na rozmowę i Komisja nadal na nią czeka. Rozmowa ta jednak - według biura - powinna odbyć się w innym pomieszczeniu niż sala konferencyjna. Protestujący utrzymują jednak, że mogą rozmawiać tylko w obecności mediów.
Wieczorem przed siedzibą PKW zorganizowano protest pod hasłem "Stop manipulacjom wyborczym" z udziałem m.in działaczy Ruchu Narodowego, Kongresu Nowej Prawicy i stowarzyszenia Solidarni 2010.
Część protestujących weszła do budynku, do sali konferencyjnej PKW. Należąca do grupy protestujących Ewa Stankiewicz oświadczyła, że w związku z nieprawidłowościami i "gigantycznymi fałszerstwami" dotyczącymi wyborów protestujący żądają natychmiastowej dymisji wszystkich członków PKW.
Przedstawiciel PKW zaprosił na rozmowę delegację protestu, ci jednak oświadczyli, że będą rozmawiać wyłącznie w obecności mediów. "Przyszliśmy tutaj do Państwowej Komisji Wyborczej upomnieć się o to, żeby wszyscy członkowie Państwowej Komisji Wyborczej natychmiast złożyli dymisję i opuścili ten lokal" - powiedziała Stankiewicz. "Jedyne czego się dopominamy, to żeby w Polsce były uczciwe wybory" - podkreśliła.
Po pewnym czasie część przebywających w sali konferencyjnej PKW protestujących podeszła do zamkniętych drzwi wejściowych budynku, by je otworzyć i wpuścić do środka innych protestujących. Po zdemontowaniu drzwi do środka weszło kilkanaście kolejnych osób.
Następnie przed drzwiami stanęli policjanci, którzy nie wpuszczają nikogo do środka.
Do protestu przyłączyli się m.in. Robert Winnicki - jeden z liderów Ruchu Narodowego i poseł, polityk KNP Przemysław Wipler, który oświadczył, że protest będzie prowadzony do skutku, czyli do momentu spełnienia żądań protestujących. Wcześniej w czwartek Wipler odebrał protokoły z posiedzeń PKW od początku 2014 roku. Poseł zwrócił się o nie, bo chce się dowiedzieć, jak przygotowywane były tegoroczne wybory. Zapowiedział, że będzie "analizował w oparciu o te dokumenty, czy nie miało miejsce przestępstwo niedopełnienia obowiązków przez członków Państwowej Komisji Wyborczej". Zaznaczył, że informacje na ten temat zamieści w internecie.
Oprócz dymisji członków PKW protestujący wysuwali też żądania unieważnienia wyborów samorządowych i zmiany obecnego prawa wyborczego. (PAP)